Rozdział 5

6.5K 569 23
                                    

Od tamtego dnia minął tydzień. Moje stosunki z Jamiem jakoś się poprawiły. Choć wciąż strasznie sobie dogryzaliśmy i kłóciliśmy się o byle co to odnosiłam wrażenie, że są to raczej przyjacielskie sprzeczki.

Jacob przyleciał na dwa dni do domu sprawdzić czy się nie pozabijaliśmy i zabrać więcej rzeczy. Okazało się, że mama Allison jest naprawdę ciężko chora i muszą zostać u niej na dłużej. Kiedy się o tym dowiedziałam ogarnęło mnie lekkie przerażenie. Mam zostać z Jamiem sama na jeszcze dłużej? Byłam świadoma tego, że to może się źle skończyć.

- Dylan chodź na chwilę!

- Kąpie się! Zaraz zejdę!

- Rusz się! - Czy ten człowiek nie wie, że o godzinie 21:30 niektórzy już śpią? A ja się kąpie?

- Powiedziałam zaraz!! - krzyknęłam już nieźle wkurzona wycierając się ręcznikiem.

- Nie zaraz tylko teraz! No już wilczku!

Nie wytrzymałam. Owinęłam ciało ręcznikiem, wyszłam z łazienki i gotowa do tego by go zamordować zbiegłam na dół.

- Czego?! - wydarłam się, ale kiedy zobaczyłam, że w salonie siedzi jeszcze dwóch chłopaków moja chęć mordu zamieniła się w zażenowanie i zawstydzenie. W końcu stałam przed nimi w samych ręczniku.

- Wilczku to są Will i Cam - przedstawił mi bliźniaków.

- Hej - mruknęłam w ich stronę, a następnie skierowałam spojrzenie na tego idiotę. - To było takie ważne, że nawet nie mogłam się ubrać?! Ty się dziwisz, że twierdzę, że jesteś nieznośny!

- Uspokój się kochanie - powiedział jeden z bliźniaków, miał kolczyk w brwi.

- Nie mów do mnie kochanie.

- Cam.

- Tak. Nie ważne. Czego chcesz? - To pytanie skierowałam do Jamiego.

- Chciałem zapytać czy możemy jutro zaprosić tu kilka osób.

- W sensie chcesz zrobić imprezę i wolisz się upewnić czy cię nie podkabluję?

- No coś w tym stylu - uśmiechnął się w ten niepokojący sposób, a moje serce zabiło szybciej.

- Rób co chcesz, ale jeśli ktoś wejdzie na górę proszę nie zwalać na mnie winy za oderwane kończyny.

- Lubię cię - powiedział drugi z bliźniaków, czyli Will, przewiercając moje ciało wzrokiem.

Westchnęłam ciężko, pokręciłam głową na ludzką głupotę i wróciłam na górę by się ubrać. Ubrałam piżamę i położyłam się na łóżku. Nie miałam ani siły ani ochoty spędzać wieczoru w towarzystwie tych debili. O ile Jamiego nawet lubiłam i mogłam z nim porozmawiać tak jego przyjaciele bardzo mnie irytowali. Nawet ich nie znałam, ale oni byli inni. Od nich ludzkością wiało na kilometr. Tatuaże, kolczyki i popęd seksualny kierujący ich życiem. Zrobiło mi się niedobrze na wspomnienie tego jak pożerali mnie wzrokiem. Pewnie każda ludzka dziewczyna tylko marzy o tym by wskoczyć im do łóżka, bo są przystojni. Ale halo! Ja nie jestem człowiekiem! Jeśli kiedyś prześpię się z którymś z nich zabijcie mnie.

Prawie spałam, kiedy usłyszałam ciche pukanie, a następnie dźwięk otwieranych drzwi.

- Śpisz?

- Tak. Czego chcesz?

Nie odpowiedział od razu tylko zamknął drzwi i położył się koło mnie na łóżku. Obróciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego podejrzliwie.

- Dzięki - szepnął.

- Nie ma za co. Ale jesteś świadomy tego, że o oderwanych kończynach mówiłam serio?

ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz