Rozdział 7

4.9K 501 7
                                    

W norze spędziłam kolejne dwa dni. Nie chciałam tam wracać, nie chciałam oglądać Jamie'ego, nie chciałam o nim myśleć ani o uczuciu, które do niego żywiłam.

Po tych dwóch dniach pobiegłam do domu, czekałam aż nikogo nie będzie w kuchni, a wtedy zostawiłam wiadomość, że wrócę za parę tygodni i ponownie uciekłam.

Pobiegłam do jedynego członka mojej rodziny, który wciąż utrzymywał ze mną kontakt. Do brata mojego ojca - stryja Adama. Mieszkał on niedaleko Walii, więc droga była daleka. Po 12 dniach biegu dotarłam do jego wioski. Byłam niesamowicie głodna i zmęczona. Ostatkami sił dobiegłam do jego domu i łapą podrapałam drzwi.

- Dylan? - zapytał po otworzeniu drzwi - Dziecko co ty tu robisz?

Nie miałam mu jak odpowiedzieć, więc wbiegłam do domu i skierowałam się do łazienki na dole.

Otworzył mi drzwi , powiedział, że zostawi mi ubrania pod drzwiami i zamknął za mną drzwi.

Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i zgarnęłam ubrania spod drzwi. Wszystko na mnie wisiało ale cóż. Lepsze to niż nic. Wyszłam z łazienki, poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie talerz pełen kanapek z serem i ogórkiem. Zjadłam 10 kanapek i skierowałam się do salonu gdzie czekał na mnie stryjek.

- Co cię do mnie sprowadza?

- Stryjku ja... Nie wiem od czego mam zacząć.

- Najlepiej od początku. Nic o tobie nie wiem. Ostatnio widzieliśmy się pół roku temu. Wtedy przybiegłaś na moje urodziny. I masz szczęście, że twojego ojca wtedy tu nie było.

Westchnęłam ciężko i usiadłam obok niego na kanapie.

- Pewnie słyszałeś, że niedaleko nas wyeksmitowano wszystkich ludzi z wioski Roślinożerców. Rada naszego miasta zadecydowała, że jeśli ktokolwiek będzie potrzebował pomocy to mamy jej udzielić. Pewien chłopak szukał domu, więc Allison i Jacob go przyjęli. Od pierwszego momentu szczerze go nie lubiłam.

- Dlatego tu przyszłaś? Z powodu tego chłopaka?

- Poniekąd. Stryjku wiesz jak to jest? Wtedy kiedy kogoś nie lubisz, czasami nawet nim gardzisz, a nagle czujesz, że jest jedyną osobą, której chcesz zaufać. Wiesz jak to jest?

- Wiem. Dlatego, że się tak poczułem do końca życia będę sam.

Stryjek zakochał się w pewnej kobiecie. Była piękna, wyniosła, delikatna... Wszyscy w naszej rodzinie ją pokochali, ale ona nigdy go nie kochała. Powiedziała mu to. Ciężko to przeżył, wiedział, że już zawsze będzie sam. Wyprowadził się do East Port i został. Był przewodniczącym rady miasta i cieszył się ogromnym szacunkiem, tak ogromnym, że Zmiennokształtni złamali dla niego zakaz mojego ojca i pozwolili mi zostać w wiosce już kilka razy.

- Stryjku. Zakochałam się w człowieku. To jest niewybaczalne. Gdyby ojciec mnie widział, gdyby się dowiedział...

- Kochanie nie chce być brutalny ale jego nie interesuje twoje życie. Już nie. Ale mnie owszem. A to, że kochasz człowieka to nic złego. Uczuć się nie wybiera.

- Zepsułam to - szepnęłam i pociągnęłam nosem, on nigdy nie wymagał ode mnie siły.

- Dlaczego tak myślisz?

- On mnie pocałował, powiedział, że cały czas o mnie myśli. - Uśmiechnęłam się na to wspomnienie tylko po to by po chwili znów się załamać. - Chciał mi coś wyznać, a ja po raz kolejny zmieszałam go z błotem. To instynkt obronny. Dopiero kiedy zobaczyłam go z inna dziewczyną, następnego dnia, poczułam co do niego czuję.

- Nic nie zepsułaś słoneczko. - pogłaskał mnie po włosach i mocno przytulił - Niczego nie zepsułaś. Ludzie tak odreagowują odrzucenie. Idą do kogoś innego i próbują się pocieszyć, a potem dociera do nich, że to był błąd. Jeśli naprawdę mu zależy to spróbuje znowu. A tym razem nie zmieszasz go z błotem. Prawda?

- Nie - ostatni raz pociągnęłam nosem - Na ile mogę u ciebie zostać?

- Jak długo będziesz chciała.

***

U stryjka spędziłam miesiąc. Przez ten czas dużo z nim rozmawiałam, dużo się śmialiśmy. Kiedy powiedziałam mu, że przegryzłam Jamie'emu mięsień myślałam, że autentycznie się zesika. Jednocześnie uświadomił mi jak bardzo unikatowe jest to co czuje do Jamie'ego.

Po tym miesiącu zebrałam się w sobie, pożegnałam się ze stryjkiem i ruszyłam w drogę do domu. Tym razem droga trwała dłużej. Chciałam pomyśleć jak to rozegrać. Jeśli go stracę to skończę tak jak mój stryjek - sama na wieczność. Kocham go najmocniej na świecie, jest jedynym z mojej rodziny kto nigdy mnie nie prześladował, zawsze mocno podkreślał to, że mnie kocha, zawsze mogłam na niego liczyć, jednak to nie zmieniało faktu, że nie chcę być sama.

Po prawie trzytygodniowej podróży dotarłam do domu.

Jacob był w ogrodzie, więc szybko otworzył mi drzwi od domu. Poszłam do łazienki gdzie czekały na mnie czyste ręczniki i ubrania. Wzięłam długi prysznic, wytarłam się i ubrałam. Kiedy wyszłam z łazienki miałam wrażenie, że wszystko się zatrzymało.

- Witaj w domu wilczku.

ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz