Rozdział 13

4.4K 500 13
                                    

Patrzyłam na niego przeszklonymi oczami trzymając w ręku fiolkę. Wtedy zrozumiałam. Był szpiegiem. Miał misję i u nas ją wypełnił.

- Co to jest?! - krzyknęłam, a z moich oczu uwolniły się łzy.

- Dylan ja ci wszystko wyjaśnię ... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Co ty do cholery chcesz mi tłumaczyć?! - warknęłam. - To, że miałam być kolejnym eksperymentem?! Czy to, że zaaplikowałeś mamie Allison to świństwo?! - Patrzył na mnie, co chwilę otwierał i zamykał buzię. - Byłam taka głupia i naiwna. Jak mogłam sądzić, że jakikolwiek człowiek może być dobry? Jak mogłam myśleć, że ci na mnie zależy?  

Udawałam, że nie boli tak bardzo, udawałam otępiałą podczas gdy moje serce rozlatywało się na kawałki i miałam ochotę wydrapać je sobie z piersi.

- Zależy mi na tobie Dylan. - Postawił krok w moją stronę, a ja się cofnęłam. - Bardzo mi na tobie zależy. Jeśli chcesz wiedzieć to tak, dałem mamie Allison formułę. Ale to niczego nie zmienia. - Kolejny krok i tym razem moje plecy spotkały się ze ścianą. - Kocham cię Dylan. Kocham cię i nie chcę cię skrzywdzić. - Oparł swoje czoło o moje, a ja walczyłam ze sobą. Gdyby powiedział to w innych okolicznościach... Teraz wyglądało to tak jakby po prostu ratował sobie tym wyznaniem dupę.

- Specjalnie nas tu przyprowadziłeś, prawda?

- Tak. To mój dom rodzinny.

- Mówiłeś, że twój ojciec...

- Skłamałem. Przepraszam za to. Musiałem ci coś powiedzieć, żebyś mi zaufała.

Był zdrajcą - zaufałam mu, Jacob i Allison też, a on nas oszukał. Był zdrajcą, a ja tak czy siak go kochałam i już nigdy nie miałam przestać.

- Powiedz coś - szepnął. - Błagam.

- To co do siebie czujemy nie ma znaczenia - powiedziałam tak cicho, że nie byłam pewna czy usłyszał. - Jesteś nikim w moich oczach. Brzydzę się tobą.

- Nie mów tak, proszę. - Widziałam ból w jego oczach, widziałam jak bardzo ze sobą walczył. - Błagam nie mów tak. - Pocałował mnie, ale go odepchnęłam - Nie odtrącaj mnie.

- Nie istniejesz dla mnie. 

W tamtym momencie jedyne czego chciałam to rzucić mu się na szyję, pocałować i już nigdy nie puszczać, ale nie mogłam tego zrobić.

- Dobra, koniec tego przedstawienia! Jamie wracaj do roboty. - Do pokoju wszedł Nathan i chwycił mnie za ramię. - Twój koszmar kundlu dopiero się zacznie. - Wyciągnął mnie z pokoju, a ja nie stawiałam oporu.

Mój koszmar już trwa.

***

Znów zamknęli mnie na tym cholernym poddaszu. Skuliłam się na podłodze i pozwoliłam łzom płynąć. Jak mogłam być aż tak głupia? Jak mogłam zmarnować uczucie, które mam tylko jedno na całe życie na człowieka, który chciał mnie wykorzystać do celów ''naukowych''?

A jednak jestem aż tak głupia. Jednak go kocham i choćbym nie wiadomo jak bardzo się starała już nigdy nie przestanę. Jeśli uda mi się wyjść z tego żywej to wrócę do stryja. On zrozumie.

Nad ranem klapa w podłodze się otworzyła, a w otworze pojawiła się głowa Jamie'ego. Moje serce zabiło szybciej, a moje ciało domagało się jego bliskości.

- Musisz już iść - powiedział i zszedł na dół. Wydawał się być całkiem obojętny na mój los.

- Gdzie mnie zabierzecie? - zapytałam po zejściu do salonu.

- Nie interesuj się kundlu - warknął.

Każde słowo było jak kolejny sztylet wbijany w moje serce. Miałam wrażenie, że się rozpadam. Czułam się tak jakbym nagle stała się pusta od środka.

- Jamie długo jeszcze? - Do pokoju wszedł jeden z tych bliźniaków, którzy byli u nas w domu. Więc oni też? - Musicie już jechać.

- My? - zapytałam i po raz kolejny w ciągu 24 godzin dostałam w twarz.

- Uspokój się Cam - mruknął Jamie, podszedł do mnie i postawił mnie na nogi. - Chce ci pomóc. Postaraj się - szepnął wprost do mojego ucha tak cicho, że miałam wrażenie, że się przesłyszałam. - Ma dotrzeć tam w jednym kawałku. - Tym razem skierował słowa do Cam'a.

- Nathan już jej mówił, że ma się nie odzywać - warknął w moją stronę, a ja otarłam krew z kącika ust. - Tym razem chociaż nie pluje na podłogę.

Cam podszedł do mnie, związał mi ręce i sprowadził mnie na dół. Jamie cały czas szedł za nami, a ja zastanawiałam się czy to co usłyszałam na górze było prawdą. Czy na prawdę chciał mi pomóc?

Zostałam wpakowana do... Nie mam pojęcia co to było. Mówili na to samochód. Czytałam o nich ale nigdy wcześnie ich nie widziałam.

Wepchnęli mnie na tylne siedzenie, zawiązali oczy, a po chwili poczułam, że ruszamy.





ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz