Rozdział 14

4.7K 512 10
                                    

Nie mam pojęcia ile jechaliśmy, ale wiem, że w pewnym momencie nie miałam już siły by utrzymać powieki otwarte. Przysięgam, że zamknęłam je tylko na chwilę. Nie miałam zamiaru zasypiać, a zwłaszcza w takiej sytuacji. Cóż jednak się stało.

Obudziło mnie głośne trzaskanie drzwiami, a chwile później zostałam wypchnięta z samochodu na zimny bruk. Ściągnięto mi opaskę, a moim oczom ukazało się dosyć dziwne pomieszczenie; niewątpliwie znajdowaliśmy się pod ziemią, było tu pełno samochodów, a całe pomieszczenie było oświetlone gołymi żarówkami.

Jak to w ogóle możliwe, że Rada o tym nie wie? Ukryć tyle samochodów, te słupy wysokiego napięcia. To niemożliwe, żeby o tym nie wiedzieli.

- Wstawaj kundlu! - warknął na mnie wysoki brunet.

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam oddalającego się Jamie'ego.

- Mogę o coś zapytać? - zapytałam podnosząc się i doganiając chłopaka, który pozbawił mnie opaski.

- Po pierwsze to już zapytałaś, a po drugie nie wolno ci się odzywać chyba, że znowu chcesz dostać. - Wydawał się być miły, ale to człowiek. Podejrzewam, że oni trenują udawanie miłych już od urodzenia. - Jesteś tu w konkretnym celu, nie musisz zadawać pytań. Może i jesteśmy niehumanitarni i bezwzględni, ale informujemy obiekty o tym co je czeka.

- Więc jestem obiektem? - Kolejny cios w twarz.

Tym razem nie wytrzymałam i mu oddałam. Jestem Zmiennokształtną i nie dam sobą poniewierać. Spojrzał na mnie zszokowany, wyraźnie nie spodziewał się, że podniosę na niego rękę.

- Jeszcze raz mnie tkniesz, a przegryzę ci tchawicę - warknęłam i ruszyłam przed siebie.

Co ja w ogóle robię? Powinnam uciekać, a tym czasem kieruję się coraz głębiej na teren ludzkiego laboratorium, gdzie za pewne zginę, myślałam.

- Udawaj chociaż przerażoną - warknął Jamie łapiąc mnie za ramię i ponownie związując moje nadgarstki. - Chcę ci pomóc ale ty mi niczego nie ułatwiasz bijąc Strażnika!

- W dupie mam twoją pomoc - żachnęłam. - Tak czy siak tu zginę. Będę walczyć o swoje.

- Jeśli pomożesz mi sobie pomóc wcale tu nie zginiesz. - Popatrzył w moje oczy, a potem upewnił się, że ten cały Strażnik jest na tyle daleko, że nas nie usłyszy. - Wyprowadzę cię stąd i zaprowadzę w naprawdę bezpieczne miejsce, ale do tego czasu musisz przynajmniej udawać, że cię to przeraża.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać.

Nie bardzo wiedziałam co robię ani co chcę tym osiągnąć, ale po chwili moje ciało zderzyło się z zimnym asfaltem, a świadomość zaczęłam się zacierać.

- Nauczymy cię posłuszeństwa kundlu! - zdanie wypowiedziane z ust bruneta jest ostatnim co pamiętam.

***

Chociaż świadomość powróciła moje powieki były za ciężkie bym mogła je otworzyć. Czułam, że leżę na zimnej podłodze, prawdopodobnie znów na asfalcie. Może wogóle mnie stamtąd nie zabrali, bo pomyśleli, że nie żyję ? Chciałam to sprawdzić, ale wciąż byłam za słaba by chociażby otworzyć oczy. Nasłuchiwałam;  wentylator, przytłumione głosy, zgrzyt metalu.

Po dosyć długim czasie i wielu żmudnych próbach udało mi się otworzyć oczy. Znajdowałam się w niezwykle małym, kwadratowym pomieszczeniu, bez okien, na ścianie za mną znajdował się wentylator, a jedną ścianę zajmowały wielkie metalowe drzwi. Podniosłam się do siadu i oparłam plecami o ścianę. Zdziwiło mnie to, że wszystko tak bardzo mnie męczyło. Wzięłam kilka głębokich wdechów i podniosłam do góry koszulkę - na mojej klatce piersiowej było mnóstwo siniaków; od mniejszych do większych, od już zżółkłych po niesamowicie sine. Zastanawiałam się czy był to efekt mojego upadku czy może podczas mojej nieświadomości dodatkowo mnie pobito. Po pozostałych oględzinach mojego ciała ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu. W równoległej ścianie znajdowała się mała szczelina, ale nie to przykuło moją uwagę. Była to kartka papieru, bezlitośnie wciśnięta w otwór w ścianie. Doczołgałam się w to miejsce z wielkim trudem i wyciągnęłam kartkę ze ściany.

Dylan wiem, że po tym co zrobiłem mnie nienawidzisz, ale proszę przeczytaj ten list do końca.
Samo to, że go czytasz oznacza, że jesteś jedną z niewielu, którzy przeżyli wdychanie specjalnego serum, które ma wyznaczyć najsilniejszych kandydatów. Nikt nawet człowiek tak znaczący jak ja nie jest tu bezpieczny, więc błagam chociaż raz mnie posłuchaj i nie rzucaj się do nikogo. No chyba, że chcesz sobie zaszkodzić. Wtedy śmiało możesz rzucać się z zębami do wszystkich, jednak nie polecam.
Jesteś w sektorze zamkniętym, przez tydzień jesteś bezpieczna, ale potem zaczną przeprowadzać na tobie eksperymenty.
Wezmą cię do specjalnego laboratorium, w którym będą ci wstrzykiwać różne rodzaje Formuły. Dostaniesz jeden zastrzyk tygodniowo. Po każdym z nich codziennie będą badać twoje zmiany i twój stan fizyczny. Nie będę cię okłamywać - będziesz czuła się coraz gorzej i z całą pewnością na starość nie będziesz już zdolna do zmian. Przykro mi ale nie mogę nic na to poradzić.
Za miesiąc większość z nas ruszy na Podbój, baza będzie wyludniona i wtedy cię stąd zabiorę. Mam nadzieję, że zrozumiesz, że wcześniej nic nie mogę zrobić.
Kocham cię, pamiętaj o tym.
Przepraszam za to co zrobiłem.
J.


Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.

To już koniec.





ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz