Spadałam, a ciemność pode mną zdawała się nie mieć końca. Włosy raz po raz znajdowały sobie miejsce na mojej twarzy, kurtka wciąż podwiewana do góry odsłaniała moje plecy i biodra, a łzy wyciskane przez wiatr unosiły się nade mną zamiast spływać po moich policzkach. Czułam się dziwnie, jakbym miała nigdy nie gruchnąć o ziemię. Nie czułam strachu związanego ze śmiercią, tak wiele razy patrzyłam jej w twarz, że powitałabym ją jak starą przyjaciółkę. Czułam też, że czegoś mi brakuję. Czułam, że o czymś zapomniałam, o czymś ważnym. A może o kimś? Powinnam była się z kimś pożegnać zanim skoczyłam ? Może skok był zbyt pochopną decyzją?Czy ja w ogóle skoczyłam? Nie pamiętam tego, pamiętam tylko spadanie. Czy to kiedyś się skończy?
Gwałtowne szarpnięcie za ramię wybudziło mnie ze snu. Otworzyłam oczy gotowa od razu je zamknąć pod wpływem ostrego światła, jednak przede mną rozciągała się ciemność. Rozejrzałam się dookoła, ale widziałam tylko i wyłącznie niekończącą się czerń. Przez sekundę myślałam, że może sen nie był snem, a ja rzeczywiście spadam w nicość, jednak wyraźnie czułam beton pod pośladkami. Pomacałam rękami ziemię, ale moje palce ocierały się tylko o betonową podłogę. Podniosłam się do siadu, przeniosłam się do klęczek i doczołgałam się do miejsca, w którym zasnął Jamie. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności dzięki czemu dostrzegłam ciemny kształt pochylający się nad chłopakiem. Z mojego gardła wyrwało się ostrzegawcze warknięcie, a postać uniosła głowę.
- Zachowaj te pomruki dla siebie Dylan - Cam parsknął i ponownie szturchnął Jamiego.
Jamie podniósł się na łokciach i przetarł twarz dłońmi. Potem podobnie jak ja rozejrzał się zdezorientowany po ciemnym tunelu.
- Co się dzieję? - zapytał ochrypłym głosem, który wywołał dreszcz wzdłuż mojego kręgosłupa i gęsią skórkę na rękach.
- Musimy się zbierać stary. Oddziały przeszukują las, Rada wycofała finansowanie po tym jak Kanclerz został zamordowany, a ludzie mają dość ich dyktatury. Zaczęła się Wojna. - Choć było ciemno widziałam, że Cam patrzy na Jamiego i mocno zaciska dłonie w pięści. - Musimy uciekać jak najdalej się da, najlepiej do Wielkiej Wody, a potem na Kontynent. Może tam uda nam się znaleźć schronienie.
- Co ze Zmiennokształtnymi? - Pytanie niekontrolowanie opuściło moje usta, a chłopcy popatrzyli na mnie tak jakby wcześniej mnie tam nie było.
- Rozstrzelali ich dwie godziny temu. - Ledwie słyszalny szept opuścił usta Cama. - Wszystkich.
Tlen opuścił moje płuca, ciało zwiotczało, a mózg przedstawił obrazy wszystkich zniewolonych Zmiennokształtnych, których widziałam i poznałam. Pomyślałam o tym, że życie jest jak spadanie z mojego snu. Ma się wrażenie, że otchłań nie ma końca dopóki nie uderzy się w dno i nie poniesie konsekwencji.
- Dylan? - Jamie podszedł do mnie i przykucnął. - Cam ma racje, nie możemy tu zostać. Musimy iść.
- Chcę kogoś odwiedzić - wydusiłam wgapiając się mętnym wzrokiem w podłogę. Z trudem przełknęłam ślinę i podniosłam wzrok. - Chcę ostatni raz odwiedzić stryja. Mieszka w Walii. Proszę. Muszę się z nim pożegnać.
- Nie możemy.
- Dobrze. - Głos Jamiego był pewny i nie znający sprzeciwu. Cam machnął tylko bezradnie rękami i przeczesał włosy palcami.
- Stary, wiesz co ty robisz? - Podszedł do Jamiego i pochylił się w jego stronę. - Przez jej zachciankę zginiemy. Gdybyśmy dotarli na Kontynent... - Pokręcił bezradnie głową i ruszył przed siebie wgłąb tunelu.
- Dylan twój stryj czeka. - Wystawił dłoń w moją stronę, a ja po chwili ją chwyciłam i poszliśmy za Camem wgłąb tunelu.
***
CZYTASZ
Zmiennokształtni
FantastikLudzie zrujnowali Ziemię, więc Zmiennokształtni musieli interweniować. Wszystko się zmieniło, teraz to ludzie służą innej rasie. Teraz to ludzie muszą się podporządkować. Pod zasłoną tolerancji kryje się nienawiść i chęć zemsty. Czy dwójka nastolatk...