Spędziłam w tym pomieszczeniu pięć dni bez jedzenia i wody. Czułam się strasznie; moje płuca odmawiały posłuszeństwa, zdarzały się momenty kiedy miałam wrażenie, że się uduszę. Przez ten czas głównie siedziałam pod ścianą lub leżałam, bo nie mogłam ustać na nogach. W ciągu tych 120 godzin myślałam o Jacobie i Allison, o mamie Allison, o Amber, o stryju Adamie, o mamie i Nicku. Jednak najwięcej myślałam o Jamiem. Myślałam o tym czy on naprawdę mnie kocha, czy mu na mnie zależy, czy mnie stąd zabierze czy może było to tylko kolejne kłamstwo.
Szóstego dnia metalowe drzwi oddzielające mnie od reszty obiektu otworzyły się, a ja miałam chorą nadzieję, że wejdzie przez nie Jamie i mnie zabierze. Jednak to nie był Jamie tylko dwóch wysokich, napakowanych facetów i niska brunetka o ciemnej karnacji.
- Witam Dylan Wolf. Nazywam się Cho Li i będę twoim lekarzem - odezwała się grzecznie, a na jej ładnej, młodej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Znajdujesz się w strefie zamkniętej bazy numer 8. Mam nadzieję, że rozumiesz dlaczego tu jesteś? - Kiwnęłam twierdząco głową, na co ona skrzywiła się lekko. - Kiedy cię o coś pytam masz mi odpowiadać. Nie trafiłaś tu w najlepszym stanie, a ponieważ jesteś jedną z niewielu, która przeżyła do dnia testów chce aby twój obecny stan fizyczny się utrzymywał. - Chociaż jej ton był miły jej słowa były wyraźną groźbą.
- Mam problemy z oddychaniem - wysapałam.
- Teraz pójdziesz ze mną na badania. Panowie pomóżcie mojej pacjentce.
Dwóch osiłków podeszło do mnie i dźwignęło mnie na nogi, świat zawirował mi przed oczami. Przed oczami pojawiły się mroczki, a do uszy dotarł zawiedziony głos tej całej Cho.
- Miałam nadzieję, że jesteś silniejsza.
***
Obudziłam się w pomieszczeniu, które było całe białe, wręcz przerażająco sterylne. Li stała przy oświetlonej tablicy i kręciła głową z dezaprobatą.
- Masz zmiany nowotworowe w płucach - sapnęła Cho patrząc na prześwietlenie moich płuc. - Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Będę musiała czekać z Formułą do czasu kiedy guzy się nie zmniejszą.
- Jak to? Jaki nowotwór? Dlaczego? - zapytałam zaskoczona i przerażona.
- To przez gaz, który był pompowany do twojej celi razem z powietrzem przez wentylator. - Popatrzyła na mnie jakby to nie było nic niezwykłego. - Nie martw się jesteś zbyt cennym obiektem badań żebym pozwoliła ci tak po prostu umrzeć. - Uśmiechnęła się promiennie - Niewielu z was przeżywa wziewanie gazu. To inna forma Formuły, która zabija najsłabsze obiekty. Zadam ci teraz parę pytań, a ty w zamian będziesz mogła zadać kilka mnie. Co prawda Kanclerz tego nie popiera, ale jestem zbyt dobrym lekarzem by mógł sobie pozwolić na karanie mnie.
Była niesamowicie pewna siebie i ewidentnie była bardzo zdolnym lekarzem, naukowcem czy kim ona tak była. Przerażała mnie, ale równocześnie budziła we mnie podziw.
- No dobrze - szepnęłam.
- Nie musisz szeptać. Nikt poza mną cię tu nie usłyszy. Pytanie za pytanie. Czy kiedykolwiek byłaś na coś chora?
- Nie, nie byłam. Czemu mówisz mi o wszystkim? O tym gdzie jestem, jak się nazywasz?
- Bo i tak nie wyjdziesz stąd żywa i nikomu nic nie powiesz. - Była tak bezpośrednia, że w pierwszej chwili w ogóle nie zrozumiałam tego co do mnie powiedziała. - Czy po Naznaczeniu rana była długo zakażona?
- Około tygodnia - sapnęłam i zwilżyłam popękane usta. - Skąd o mnie wiecie?
- Jesteś potomkinią największego Zmiennokształtnego zbrodniarza, który zdecydował o naszej zagładzie. Jesteś dla nas bardzo ważnym celem. Twój brat również był. Niestety wysłano po was niezbyt kompetentnego człowieka. Czy już z kimś współżyłaś?
- Nie. - Czułam jak moje policzki płoną. - Czemu mnie o to pytasz?
- Muszę to wiedzieć, żeby zdecydować jaką odmianę Formuły ci podać. Marnujesz swoje pytania. Kiedy ostatni raz miałaś okres?
- Nie wiem jaki jest dzień.
- 15 września. Kiedy? - zapytała ponaglając mnie.
- Trzy tygodnie temu. Kiedy podasz mi Formułę?
- Kiedy cię wyleczę.
- To znaczy kiedy?
- Nie zapędzasz się za bardzo? Czy twoje przemiany są bezbolesne?
- Tak.
- Ostatnie pytanie. Czy możesz powiedzieć w jakim miejscu w twoim ciele zaczyna się przemiana?
- Nie, nie wiem gdzie. To się po prostu dzieję. - Zapisała to sobie w zeszycie i popatrzyła na mnie wyczekująco. - Czy Rada wie ?
- Oczywiście. To oni płacą nam za wszystko.
CZYTASZ
Zmiennokształtni
FantasiaLudzie zrujnowali Ziemię, więc Zmiennokształtni musieli interweniować. Wszystko się zmieniło, teraz to ludzie służą innej rasie. Teraz to ludzie muszą się podporządkować. Pod zasłoną tolerancji kryje się nienawiść i chęć zemsty. Czy dwójka nastolatk...