Rozdział 5.

285 10 0
                                    

Mindy: Tak, tak Anita mówiłaś... A czy mogłabyś łaskawie zamknąć pizde i podać mi wody? BO MNIE SUSZY.

Anita: No yhym już lecę.

Mindy: To na chuja jeszcze stoisz?

Anita: To był sarkazm downie.

Mindy: Aha...

Anita: Dobra laski, kończymy to zbędne pierdolenie. Ruszać dupy raz, dwa, trzy, po kolei każda do łazienki idzie się odświeżyć, a potem szybko złazi do kuchni i w niesamowicie szybkim tępie wpierdala śniadanie. Wasze klubowe ciuchy, ręczniki itp. są w przedpokoju, tak samo jak torby, bo wasze wszystkie walizki, o ile dobrze pamiętam, jeszcze wczoraj zowiziłyście na lotnisko.

Sally: Wszystko fajnie, tylko jak ty przywiozłaś nam te torby? Przecierz klucze mamy przy sobie...

Diana: To co, ty jeszcze nie wiesz, że Anita posiada nadprzyrodzone moce załatwiania wszystkiego na ostatnią chwilę?

Sally: A, no racja.

Anita: No już, kończycie gadać i szorujecie do łazienki w trybie natychmiastowym.

Jak na zawołanie wszystkie ruszyłyśmy się ogarniać. Łącznie zajęło nam to z jakieś 40 min. Nic dziwnego kiedy człowiek się śpieszy. Jednak wcale się wtedy nie obawiałyśmy spóźnienia na samolot. O nie... Najbardziej obawiałyśmy się trenerki. Ojjj już czułam to wrogie spojżenie na plecach. Ale nie czas teraz na rozmyślanie. Narazie postarajmys się dotrzeć na lotnisko na czas.

Aisha: Anita...

Anita: No?

Aisha: Ale w razie czego to obronisz nas przed trenerką, jak zawsze, co nie?

Anita: Poczekaj no chwilkę niech pomyślę... Hmmmm.... NIE.

Olivia: Aha?! Czemu?

Anita: Nauczcie się w końcu brać za siebie odpowiedzialność. Przecież całe życie wam dupy nie będę ratować.

Nicole: No niby masz rację... Ale przecież miałaś nas pilnować.

Anita: Nie no trzymajcie mnie bo wyjdę z siebie i stanę obok.... Czy wy sobie zdajecie sprawę, jak ciężko jest upilnować siedem, dorosłych, pijanych i nieco pyskatych kobiet?!

Diana: Bardzo ciężko...?

Anita: BARDZO, BARDZO, BARDZO CIĘŻKO.

Po tej krótkiej wymianie zdań więcej się do siebie nie odzywałyśmy. Sama nie wiem do końca z jakiego powodu. Dalej szykowałyśmy się w ciszy, ogarniałyśmy dom w ciszy i jechałyśmy na lotnisko busem w ciszy.
Dopiero w samolocie, kiedy dostałyśmy wystarczający opierdol słowny od trenerki za naszego kaca i wsiadłyśmy do samolotu, Mindy postanowiła się odezwać.

Mindy: Czy któraś w ogóle pamięta, co działo się na tej celebracji ostatniego dnia?

Sally: Mi się totalnie film urwał po jakiejś 3 butelce.

Aisha: Mi podobnie.

Olivia: No ja tak nie do końca...

Diana: Też...

Lily: Podpinam się pod wypowiedź Olivi.

W tym momencie razem z Anitą wybuchłyśmy śmiechem. Reszta drużyny potrzyła się na nas jak na jekieś niedojebane umysłowo. No ale co ja poradzę, że te pijaczki od siedmiu boleści naprawdę nie pamiętają, co odpierdalały przez ostatnie parę godzin. Jak dobrze, że większość tych odpałów miałam udokumentowanych. Właśnie za takie chwile warto upić psiapsiuły.

Lily: I z czego tak rżycie?

Nicole: Ale na serio nic a nic nie pamiętacie?

Wszystkie na raz pokręciły przecząco głowami, na co my ponownie wybuchłyśmy śmiechem.

Diana: Zamiast śmiać się jak głupie, może powiecie nam co wydażyło się tej nocy?

Na te słowa Diany włączyłam mój telefon i weszłam w prywatną galerię. Galerię, która posiada zdjęcia i filmy, które nie powinny nigdy ujżeć światła dziennego. Kliknęłam w ostatnio nagrany film z tańcem Lily na stole.

Lily: Ż-że to niby ja? Na stole? W twojej kuchni? Tańcząca makarenę?

Sally: *śmiejąc się* Na to wygląda kochana.

Diana: Tylko tyle tego masz?

Nicole: No chyba cie coś w chałupie telepie. Mam tego więcej, poczekaj spokojnie jescze przyjdzie pora na inne wasze udokumentowane "ciekawe" odpały.

Aisha: No to dawaj włączaj.

Wyłączyłam filmik z makareną Lily i włączyłam "kocie ruchy" Olivi. Co jak co ale tego to chyba nigdy nei zapomnę.

Olivia: JAPIERDOLE... Weź to wyłącz...

Anita: No ale czemu? Przecież tak ładnie tu tańczysz Oliviu....

Olivia: Zamknij łeb...

Sally: *chihocząc* Swojemu chłopakowi też tak tańczysz?

Mindy: No... Jak jest w tym tak wprawiona i wywija dosyć dobrze na "parkiecie" nawet pod wpływem procentów, to najprawdopodobniej tak.

Olivia: Boże. Święty. Weź. To. Nicole. Wyłącz. Bo. Zaraz. Wylecisz. Przez. Okno.

Nicole: No już spokojnie wyłączam to... I wchodzę w zdjęcie, dokumentujące zdradę Mindy.

Mindy: ŻE CO KURWA?!

Diana: WOW. Stara, współczuję. Szczerze to myślałam, że żadna z nas nigdzie nie wychodziła poza ogrodzenie...

Anita: Bo tak było.

Lily: To w takim razie ktoś musiał nas odwiedzić.

Nicole: Pudło.

Sally: To w takim razie w jaki sposób Mindy zdradziła Bill'ego?

Anita: Sama zobacz.

Po tych słowach Anita szybko wyrwała mi telefon z rąk, podsadzając go szybko pod nos Mindy. To było zdjęcie na którym pocałowała się z Dianą. Ale na szczęście pocałunek był taki, jak z ciocią na wigilii, tylko, że w usta.

Diana: Emmm...

Mindy: Szczerze nie wiem czy to coś można nazwać pocałunkiem, a co dopiero zdradą Nicole...

Diana: Właśnie.

Aisha: Pocałunek prawdziwej...

Olivia: Przyjaźni.

Sally: Dokładnie.

Mindy: Aha...

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz