Rozdział 45.

98 7 36
                                    


North p.o.v

Ledwo co podniosłem się z łóżka, a już zaczęło mi się cholernie kręcić w głowie. Szybko położyłem się z powrotem na poduszkę i przykryłem szczelniej kocem.

North: Co impreza to to samo... Praktycznie nic nie pamiętam z tamtego wieczoru - wyjęczałem.

Leżałem tak rozpaczając nad moim nieistniejący umiarem co do alkoholu, do momentu aż do pokoju nie weszła Nicole z tacką pełną jedzenia w rękach.

Nicole: Zacznijmy od tego, że to ty powinieneś mi robić śniadanie do łóżka.

North: To dla mnie? - zapytałem z nadzieją w oczach.

Nicole: Tak, ale liczę na to, że się ze mną podzielisz.

Blondynka usiadła obok mnie na łóżku. Myślałem, że teraz zjemy sobie spokojnie śniadanie, ale moja dziewczyna miała inne plany.

Poczułem mocny ból na policzku.

Nicole: To za to, że wczoraj złamałeś obietnicę! - znowu poczułem ten sam ból, ale na drugim policzku - To za to, że przelizałeś się z Shakerem! - dziewczyna powtórzyła poprzednie czynności - To, za dobieranie się do Joe! - obdarowała mnie kolejnym liściem - To, za macanie mnie jak wróciliśmy do twojego domu, mimo, że sobie tego nie życzyłam!

Przez chwilę nie czułem żadnego uderzenia.
Ale to tylko chwila przed burzą.

Nicole: To za to, że wcześniej mnie uderzyłeś, bo mi nie uwierzyłeś! A to! - znowu poczułem piekący ból na policzku - Żeby było symetrycznie!

Policzki zapewne miałem już mocno czerwone. Większą połowę tych rzeczy które wymieniła nawet nie pamiętałem.

NAPRAWDĘ CAŁOWAŁEM SIĘ Z SHAKEREM I DOBIERAŁEM SIĘ DO JOEGO?!
Cóż... Zapewne musiało to się im podobać, skoro nic mi nie powiedzieli ani nie zrobili.
Albo oni też byli nawaleni jak ja..

Pomasowałem obolałą twarz.

Nicole: To była nauczka, żebyś więcej tak nie robił - założyła ręce na piersi - A teraz zjadaj to, bo zaraz wystygnie.

North: Czy to moja bluza? - zapytałem patrząc na niebieski materiał ubrania który miała na sobie aktualnie Nicole.

Nicole: Tak. I wory też twoje - uśmiechnęła się złośliwie.

North: Jakim cudem ci z tyłka nie spadają?

Nicole: Skarbie, przytyło mi się przez tą ciążę i związałam je z tyłu sznurkiem-

North: Też od MOICH butów?

Nicole: No a czyich? Ja mam ze sobą tylko obcasy.

~~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~

Wybiła godzina piętnasta, dnia dwudziestego piątego września. Dzień, w którym powiem moim rodzicom, jak i bratu, że jestem w ciąży. Przez tą wiadomość, zapewne nie dożyję jutra.

Przed naciśnięciem dzwonka zawachałam się czy teraz nagle nie zawrócić i odjechać z piskiem opon, ale było już za późno, bo drzwi otwożył mi tata.

Tata N: Karolcia, dziecko jak dobrze cię znowu widzieć! - podniósł mnie i przytulił mocno. Aż za mocno - Wchodź skarbie bo mi tu zmarzniesz - ustąpił mi miejsca w wejściu.

Zdejmując buty w przedpokoju, poczułam zapach świeżo upieczonego ciasta śliwkowego, piekących się ziemniaków i rosołu, stygnącego zapewnie już w jadalni. Wspomnienia z czasów szkoły średniej mi wróciły, kiedy to zmęczona po ośmiu godzinach spędzonych na agrobiznesie, wchodziłam do rodzinnego domu, gdzie czekał już na mnie ciepły obiad z moją ulubioną, cytrynową herbatą.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz