Rozdział 53.

79 6 38
                                    


Aisha p.o.v

Przetarłam ręką oczy i zamrugałam parę razy. Przeciągnęłam się a zaraz potem uderzył mnie chłód. Skuliłam się i szczelniej przykryłam kocem moje ciało.

Zaraz... Skąd tam się koc wziął?

Obróciłam się. Przede mną na brzuchu spał Shaker. No tak... Przecież wczoraj między nami doszło do czegoś więcej jeśli można to tak nazwać. Niestety ale nie pamiętam, czy się jakkolwiek zabezpieczyliśmy...

Zawsze jest też aborcja co nie?

Ponownie przetarłam powieki uderzając przez to chłopaka łokciem w głowę.

Shaker: Mmmm... Jeszcze minutkę - mruknął z twarzą przyklejoną do poduszki ozdobnej.

Znieruchomiałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że teraz mogę szybko się ubrać i jakkolwiek uciec stąd, dopuki piłkarz się jeszcze nie obudził.

Powoli zeszłam z sofy, starając się nie wydawać przy tym zbędnych dźwięków. Na moje nieszczęście sukienka którą wybrałam miała suwak... I TO Z TYŁU. Parę dobrych munt się z nim szarpałam, aż w końcu zmęczyłam się ta czynnością i załamana siadłam na łóżku. Chwilę potem usłyszałam skrzypniecie.

Shaker: Pomóc ci? - spojżałam się na niego.

Jego włosy, które zawsze były idealnie ułożone, teraz były rozczochrane i wywijał się na osiemnaście stron świata. Siedział lekko zgarbiony, ale nadal udało mi się dostrzec ten tatuaż w miejscu gdzie mniej więcej znajdował się żołądek. Szybko jednak oderwałam od niego wzrok i przeniosłam go na Shakera.

Aisha: Niech ci będzie... - wywróciłam oczami i odgarnęłam włosy na bok.

Shaker: Grzeczna dziewczynka~

Aisha: Bez zbędnych słówek dobra?

Shaker: Jak tam chcesz słońce...

Dziwiłam się że do tej pory nic nie wspomniał na temat tego, co ja tu z nim robię.

Shaker: Ale parę godzin temu byłaś trochę bardziej... milsza, jeśli można tak powiedzieć - skończył zasówac to cholerstwo.

Aisha: Co...?

Shaker: To co słyszałaś. A teraz, czy mogłabyś się na chwilę obrócić bo chcę założyć spodnie.

Wstałam i podeszłam do okna. Jak na złość w szybie widać było jego odbicie. Spuściłam wzrok.

Shaker: Już. Jak chcesz to odejdź od okna... No chyba że nie chcesz - dostrzegłam ten zalotny uśmieszek.

Kurwa dlaczego on się tak zachowuje?
Przecież zanim się pokłóciliśmy był totalnie inny...
Może po prostu jeszcze dobrze nie wytrzeźwiał?

Aisha: Możesz mi powiedzieć, dlaczego się tak zachowujesz? - zapytałam odwracając się.

Shaker: To znaczy? - podniósł z ziemi swoją koszulę.

Aisha: Nie wiem czy jest tam spowodowane naszą wcześniejszą kłótnią czy ci po prostu już zaczyna odpierdalać.

Shaker: Ludzie się zmieniają~

Aisha: W jedną noc?

Shaker: Być może nasz stosunek zmienił moje spojżenie na świat i ciebie...? Wszystko jest możliwe kotku - wzruszył ramionami.

Aisha: Nie mów tak na mnie - warknęłam.

Shaker p.o.v

Otóż plan był taki:
Budzę się
Rozmawiam z nią zachowując się przy tym jak facet, który myśli że może wszystko i każda na niego leci
Wkurwiam ją mówiąc do niej skarbie, kotek, itp.
A na koniec oddaję jej klucze i wychodzę.
Dopiero po paru dniach pisze do niej z powrotem, abyśmy się spotkali, przepraszam ją i dlaje staram się o związek z nią.
To nie powinno być trudne... Chyba.

Wkasałem koszulę, nałożyłem buty, kamizelkę i kapelusz, otworzyłem drzwi, oddałem dziewczynie klucze i wyszedłem jak gdyby nigdy nic, wcześniej oczywiście sprzątając po sobie ten bałagan.

Schodząc po schodach klasycznie wjebałem się po drodze na ścianę. Chyba nie do końca jeszcze wytrzeźwiałem. Będąc już na dole zauważyłem, że wszyscy kończyli już sprzątanie po wczorajszej nocy.

Joe: Patrzcie kto tu się obudził! Gdzie ty się podziewałeś bracie?

Wpadłem. Niby mogę im skłamać, ale jeśli Aisha się dziewczynom wygada, to prędzej czy później dowiedzą się i o tym chłopaki.

Shaker: Ym... No wiesz...

North&Diana: CO KURWA?!

Joe: Hej, co tam się dzieje?

Odetchnąłem z ulgą i podszedłem do miejsca skąd dochodziły te wszystkie rzeczy krzyki z Joe.

Diana: Powiedz, że żartujesz...!

Nicole: Nie.

Czarnowłosa zerwała się z kanapy, podbiegła do baru, otworzyła pierwszy lepszy alkohol i zaczęła nim płukać usta a następnie pluć napój do zlewu. Powtórzyła to z piec razy.

Shaker: O co chodzi?

Nicole: Ta dwójka się ze sobą parę godzin temu przelizała.

Afro przybróżył jedno oko.

Joe: AAA już pamiętam! - położył dłoń na czole - Ale, jakim cudem się to stało? Już pomijając fakt że oboje byli pijani. Przecież na gali kończącej sezon nawet kiedy byli blisko zezgonowania to potrafili zwyzywać się od najgorszych szmat...

Zuza: Widocznie przywołali wcześniej jakieś demony miłosne - zażartowała.

North: No bardzo kurwa śmieszne - wywrócił oczami i przytulił blondynkę - Przepraszam...

Nicole: Przecież nic się nie stało. Wiedziałam, że to nie było na umyśle i gdy się o tym rano dowiecie to się chyba z załamania zabijecie - pocałowała Northa w policzek - Następnym razem po prostu pij ale z umiarem.

Joe: Dla własnego bezpieczeństwa - założył ręce na piersi.

Nicole p.o.v

Odkleiłam się od Northa i rozejrzałam po pomieszczeniu w celu odnalezienia Dianty. Dziwne, że jeszcze nie przyszła. Może za bardzo to przeżywa?

Ruszyłam w stronę baru. Kiedy doszłam wychyliłam się za ladę, co było nie małym wyzwaniem z tym brzuchem, i ujrzałam siedzącą na podłodze z podwiniętymi nogami dziewczynę. Obeszłam podłóżny stół i przykucnęłam przy niej.

Nicole: Powiesz mi co się dzieje?

Diana: Nic. Wszystko w porządku.

Nicole: Czyli, coś jest na rzeczy - westchnęłam - Jeżeli ten grymas na twojej twarzy to skutek tego pocałunku to nie ma co się martwić, przecież nie zrobiliście tego na umyśle a ja się nie gniewam bo wiem, że nigdy byście tego celowo nie zrobili. Założę się, że nawet na moim ślubie wjebiesz mu łeb w tort, albo niechcący zalejesz jego spodnie od garnituru winem - kąciki jej ust lekko się uniosły.

Diana: Dzięki, ale to nie tylko o to chodzi...

Nicole: Niech zgadnę... O Joe też?

Diana: Tjea... Po części też bo głupio mi w chuj...

Nicole: Zdaje mi się, że on z tego problemu ci nie zrobi. Miej wyjebane a będzie Ci dane - położyłam jej rękę na ramieniu.

Diana: W mojej sytuacji to powiedzenie się nie sprawdzi... - pociągnęła nosem.

Nicole: Oł... Czyli coś poważnego?

Dziewczyna pokazała mi SMS-a od jej brata.

Diana: Tatę potrąciło auto. Trafił do szpitala w ciężkim stanie i... Będą mu robić operacje. Lekarze mówią, że istnieją duże szanse na to, że skonczy on na wózku.

Teraz już łzy płynęły po jej policzkach strumieniami. Przytuliłam ją bo tylko to w tamtym momencie byłam w stanie zrobić. Żadne pocieszające słówka by tu nie pomogły, ani nawet proste "Zobaczysz, wyjdzie z tego". W tej chwili potrzebowała raczej kogoś, kto zamknie ją w szczelny uścisku, pogłaszcze po plecach...



||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz