Rozdział 57.

79 6 36
                                    

Aisha p.o.v

Czytałam sobie w spokoju książkę, kiedy ktoś zapukał. Zapewne znowu przyszli mnie odwiedzić.

Aisha: Proszę!

Drzwi się rozsunęły a w progu stanął Shaker. Byłam miło zaskoczona na jego widok.

Shaker: Nie przeszkadzam?

Aisha: Właź.

Chłopak przymknął wrota i podszedł bliżej. Ewidentnie ukrywał coś za plecami, bo dziwnie trzymał ręce z tyłu.

Shaker: Jak się dziś czujemy? - uśmiechnął się czule.

Aisha: Dobrze, to znaczy myślę, że dobrze. Nie czuję już praktycznie bólu gdy się poruszam więc jest git. Za trzy dni planują mnie wypuścić - odparłam - Aż tak ci się nudzi, że postanowiłeś mnie odwiedzić?

Czarnowłosy zaśmiał się.

Shaker: Nie, po prostu, trochę brakuje mi twojego towarzystwa - westchnął - Nawet nie przeprosiłem cię za tamte wyzwiska...

Aisha: No co ty już o wszystkim zapomniałam - machnęłam ręką obojętnie - Nie przejmuj się, nic się nie stało.

Shaker: Wcale, że nie. Gdyby nie ta kłótnia, potem seks i w ogóle nie miałabyś tego cholernego wypadku, bo prawdopodobnie zapobiegłbym temu. A teraz leżysz tu z szwami, osłabiona i... I.... I to wszystko przeze mnie. I nie wmówisz mi, że tak nie jest.

Nieco załamany przysiadł na fotelu ustawionym obok łóżka szpitalnego na którym aktualnie leżałam.

Shaker: Naprawdę cie przepraszam Aisha... Za to wszystko. Nie wiem czy będę w stanie ci to kiedykolwiek wynagrodzić i czy w ogóle mi kiedyś wybaczysz...

Cmoknełam i pokreciłam głową.

Aisha: AJ Shaker, Shaker... Nie mam ci tego za złe. Co prawda trzy tygodnie temu mówiłam co innego, ale to wszystko było z całej tej sytuacji no i wiesz... Hormony.

Shaker pokiwał głową z miną ewidentnie pokazującą, że mi nie wierzy.

Aisha: Eh, a ty nadal mi nie wierzysz, co?

Shaker: Nie.

Przesunęłam się trochę na łóżku w stronę szafki po mojej prawej stronie i z pierwszej szufladki wyjęłam czerwony, puchaty notatnik z naszywką w kształcie Kubusia Puchatka.

Aisha: Chciałam dać Ci to już wcześniej - oznajmiłam wciskając mu to do ręki - Ale jakoś nie było okazji - wzruszyłam ramionami.

Mina piłkarza była bezcenna. Był jednocześnie w chuj zaskoczony ale też i w pewnej mierze szczęśliwy.

Powoli zaczął kartkować zeszyt. Z każdą stroną jego uśmiech się powiększał, aż w końcu zamknął go i popatrzył się na mnie z rumieńcami na twarzy, nadal trzymając jendą rękę za plecami a w drugiej owy notatnik.

Shaker: Szaraku... - zacisnął usta.

Widziedziałam, że prubuje powstrzymać się od płaczu, więc rozłożyłam ręce i przechyliłam głowę lekko w bok.

Aisha: No już... Choć się przytul - momentalnie poczułam na sobie mocny uścisk ze strony Strikersa.

Shaker: Dziękuję - wyjąkał tym razem już chyba przez łzy.

Pogłaskałam go po plecach i położyłam głowę na jego ramieniu tym samym rozkoszując się zapachem jego perfum.

Tak... Wciąż te same, nic się nie zmieniło.
I niech tak zostanie...

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz