Rozdział 61.

86 9 37
                                    

Nicole p.o.v

Diana: A może kino jutro? - zapytała przykładając lampkę wina do ust.

Sally: Jutro mamy urodziny u Lawrence... W sobotę? - zaporponowała.

Nicole: Macie wesele Tygrysa.

Aisha: Racja - spojrzała się na mnie podejrzliwie - Co to znaczy "macie"? Ty idziesz z nami! - zerwała się z fotela.

Nicole: No chyba z chuja spadłaś, nigdzie nie idę, poza tym będzie tam Shaw więc no... A i już się umówiłam, że przyjadę wtedy do rodziców, tyle w temacie, dziękuję, lepiej powiedzcie co zakładacie na to wydarzenie - uśmiechnęłam się.

Diana: To oczywiste przecież, że będzie tam ta końcówka od mopa, bo gra w tej samej drużynie co pędzel. Po drugie macie osobne zaproszenia, co było mądrym pomysłem, bo chyba Skrętny przewidział, że prędzej czy później się pokłócicie i wyjdzie jak wyjdzie. Swoją drogą nadal z Aishą nie wiemy, o co poszło ale prędzej czy później to z ciebie wyciągniemy - odparła.

Wywróciłam oczami i ułożyłam się wygodniej na kanapie. Oparłam głowę na ramieniu Sally i przeniosłam swoją uwagę na film lecący w telewizorze. Nic ciekawego zwykła bajka w 3D. Szczerze mówiąc to oglądałam ją już parę razy więc mam w pamięci wykuty każdy dialog.

Czy to normalne, że mam crusha na głównego bohatera, który jest wilkiem?
W sensie takiego crusha jakiego się ma na postać z bajki w wieku dziecięcym...

Przetarłam oczy i spojrzałam wymownie na Dianę a bardziej na to, co trzymała w rękach.

Diana: Nawet o tym nie myśl, chcesz, żeby małej wyrosła druga głowa?

Nicole: Oj tam zaraz druga głowa... Od łyka jeszcze nikomu nic się nie stało...

Aisha: Ale temu dziecku może się stać.

Nicole: Na jakiej podstawie to stwierdzasz?

Szarowłosa wzruszyła ramionami i rozejrzała się po pomieszczeniu.

Aisha: Widzieliście gdzieś moją pomadkę?

Sally: A mojego kota?

Po chwili usłyszeliśmy dziwne dźwięki z kuchni... Tak jakby ktoś wymiotował. Podeszłyśmy bliżej a za wyspą kuchenną zauważyłyśmy Włóczkę umazaną różowym czymś na pysku i próbującą coś wypluć. Finalnie wyrzuciła z siebie malinową breję.

Nicole: Wy też myślicie o tym samym co ja?

Sally: WŁÓCZKA TY IDIOTKO! - podbiegła do zwierzaka i wzięła go na ręce - Zabieram cię do weterynarza. Aisha jedziesz ze mną. Robisz za kierowcę, bo muszę przypilnować, żeby mi przypadkiem nie zarzygała auta.

Aisha: Nie masz transportera?

Sally: Kochana, pisałam ci wczoraj, że się spalił...

Diana: JAK TO SIĘ SPALIŁ?!

Nicole: Długo by opowiadać - machnęłam lekceważąco ręką.

Po pięciu minutach pełnych chaosu i pośpiechu, Sally wraz z Aishą odjechały a ja zostałam sam na sam z czarnowłosą pięknością. Wiedziałam, że prędzej czy później zacznie bombardować mnie swoimi pytaniami odnośnie stanu relacji między mną a Northem więc będę musiała się jej wyspowiadać, a gdy już pozna całą prawdę co i jak to na koniec przedstawi mi swoje święte kazania na temat tego, że miała rację i jestem skończonym debilem dodając, że towarzystwo Shawa jest przyczyną mojego braku logiki w życiu więc dlatego jestem teraz taka a nie inna.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz