Rozdział 53, Część 2

92 6 72
                                    

Część 2 ponieważ w tamtym miało być jeszcze to co tutaj jest napisane ale mądra Asiunia kliknęła niechcący udostępnij zamiast zapisz i się opublikowało 😐

Nicole p.o.v

Nicole: Zaraz wracam - podniosłam się i wyszłam zza lady - E! Romeo! Twoja Juliett cię potrzebuje!

North: Już idę kochanie!

Strzeliłam sobie face palm.

Nicole: Nie do ciebie mówię, tylko do Joe. Chodź bo potrzebny jesteś!

Brazylijczyk odłożył na stół lampkę z winem i podbiegł do mnie.

Wyjaśniłam mu całą sprawę, a on w mgnieniu oka znalazł się przy swojej dziewczynie. Ja z kolei podeszłam do reszty.

North: Coś się jej stało?

Nicole: Mhm...

North: Powiesz?

Nicole: Jej tatę wczoraj potrącił samochód. Na szczęście żyje ale są duże szanse, że kaleką zostanie...

North: O...

Nicole: No właśnie... - po masowałam dłonią przedramię.

Sally: I ty nam to dopiero teraz mówisz?! - podeszła do mnie z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy.

Nicole: Ta, a plan był żeby nikomu narazie nie mówić - wzruszyłam ramionami.

Aisha: O co chodzi?

Szarowłosa stała na schodach rozczesując palcami włosy.

Mindy: Jednak żyjesz!

Aisha: Tak prędko się mnie nie pozbędziecie - zaśmiała się.

Yuki: Podejdź a Nicole ci wszystko wytłumaczy.

~~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~

Aisha p.o.v

Mineły dokładnie dwa tygodnie od seksu z Shakerem, a ja faszerowałam się tabletkami antykoncepcyjnymi. Każdego dnia modliłam się, żeby nie wyszedł z tego bachor. Nie wybaczyłabym tego sobie do końca życia. Nie jestem narazie gotowa na bycie matką. Nie po tym co przeszłam, a szczególnie po tych wydarzeniach z dzieciństwa.

Odetchnełam głęboko i wyjęłam stare przepisy mojej babci z kuchennej szafki. Jedyne co teraz mogłam zrobić to upiec coś. Ta czynność pomagała mi się w pewnym stopniu odstresować. Tak. Kocham gotować, choć to zamiłowanie jest spowodowane dość przykrymi sytuacjami sprzed paru lat.

Mniejsza z tym. Wyjęłam z lodówki jajka, wbiłam je do miski, przedtem oddzielając żółtka od białek, dodałam cukru i włączyłam mikser, aby ubił fo z białkami. Następnie przekroiłam już wcześniej upieczony biszkopt na cztery i wzięłam się za robienie masy.

Po około półtorej godziny ciasto cappuccino było już gotowe. Pamiętam jak kiedyś babcia robiła mi takie za każdym razem kiedy miałam szczególnie gorszy dzień. Nie ukrywam że każdy był chujowy ale takie naprawdę tragiczne jak na przykład wtedy kiedy dostałam gorszą ocenę lub po prostu humor mi się popsół.

Ukroiłam sobie z parę kawałków. Były mi potrzebne do oglądania serialu. Razem z litrową butelką soku wiśniowego (to nie było wino) zaniosłam je na stolik w salonie. Akurat zadzwonił dzwonek do drzwi.

Pomijając już fakt, że nikogo się dzisiaj nie spodziewałam, krzyknęłam szybkie "Otwarte". To był błąd, bo po paru minutach usłyszałam za sobą głos Shakera.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz