Rozdział 63.

120 8 16
                                    

Nicole p.o.v

Czyli już wszystko jasne. Sprowadzili mnie tu tylko po to, abym pogodziła się z Northem zapewne. Patrzyłam się w blondyna tępo z zaciśniętymi zębami. Kurwa dlaczego oni to robią. Ja rozumiem, że Diana może nie być zadowolona z jęczenia Joe ale no tak się nie robi.

Nicole: Sally, czy my aby na pewno nie zostawiłyśmy włączonego żelazka, czy coś?

Sally: Nie wydaje mi się.

I ty przeciwko mnie?

No nic trzeba będzie sobie jakoś poradzić przez te parę godzin, do czasu aż dzieciaki nie pójdą spać.

Simon: A możemy dzisiaj nie spać?

Joe: No już, chciałbyś. Raz dwa do kuchni na kolację - wskazał ręką na pomieszczenie obok.

Chłopczyk roześmiał się tylko i zaczął biegać po całym pokoju. Z dobry kwadrans próbowaliśmy go złapać, aż w końcu Shaw nie zagonił go w kozi róg, podniósł, przerzucił przez ramię i usadził na krześle przy stole.

Podczas gdy Joe i North siłowali się z nakarmieniem wybrednego Simona, ja bawiłam się z Kate w herbaciane przyjęcie karmiąc ją tym samym jej porcją jedzenia. Przekonałam dziewczynkę tylko dlatego, że nałożyłam zupę owocową również jej lalkom.

Po kolacji pomogłam dziewczynom w wymęczeniu bliźniaków, aby łatwiej im potem było zasnąć. Zawsze tak robiłam z bratem, kiedy rodzice znikali na cały dzień i za każdym razem oczywiście działało, lecz nie pomyślałam, że z nimi może być inaczej i nie zmęczą ich byle wygłupy. 

Opadłam bezwładnie na kanapę. Zapomniałam już jakie to męczące zabawiać dzieci, które mają w sobie ogromne pokłady energii o każdej porze dnia i nocy.

Kate: Ciocia~

Nicole: Tak?

Kate: A dlaczego ty masz taki duży brzuch?

Otworzyłam oczy i zaczęłam przeliczać ile czasu minęło, od tego pamiętnego dnia, kiedy odkryłam, że najprawdopodobniej zostanę mamą. 

Nigdy nie byłam dobra w rachunkach.

Nicole: Bo jestem w szóstym miesiącu ciąży - oznajmiłam.

Simon: A to dużo czy mało do urodzenia?

Nicole: Jeszcze musisz poczekać trzy miesiące jak nie więcej.

Kate: Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka, będę mogła się z nią bawić.

Sally: Simon jest chłopcem a się z nim bawisz.

Kate: Tak, ale on jest moim bratem. Muszę się z nim bawić bo rodzice tak mówią.

O, a to ciekawe.

Diana: To co, jeśli nie byłby twoim bratem to byś się z nim nie bawiła?

Kate: Oczywiście, że nie.

Nicole: Czemu?

Kate: Bo chłopacy są fuj. Dłubią w nosie i ciągają za włosy!

To akurat prawda. Miałam kiedyś takiego jednego szczura w drugiej klasie podstawówki. Nienawidziłam go w chuj. Bił, przezywał, kłamał i lizał podłogi. Rzucał pomarańczami o ścianę a gdy jakaś dziewczyna się go o coś pytała, to pluł na nie. Tym dzieciakiem był mój przyjaciel z liceum. Tsa... Jakoś w szóstej klasie dojrzał i zaczął być do zniesienia a potem poszliśmy razem do szkoły średniej, przeżyliśmy swój niezobowiązujący pierwszy raz... Takie tam, nastoletnie wygłupy.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz