Rozdział 24.

153 5 10
                                    


Rita: Yhym, bo ci uwierzę...

Nicole: No tak jest no~

Aisha: Ale to nie jest realne, żeby Mindy i ten cały Joe byli dziećmi Trenera.

Nicole: Chcecie dowodów? Spytajcie Zuzę.

W szatni byłyśmy tylko Ja, Rita i Aisha, więc mogłyśmy sobie swobodnie rozmawiać. No chyba, że któraś z aktualnie nieobecnych stała pod drzwiami i podsłuchiwała.

Aisha: Wiesz, ostatnio straciłam do niej zaufanie.

Nicole: A to niby z jakiego powodu?

Aisha: Ni-

Urwała, bo do pomieszczenia weszła Mindy.

Mindy: Tak się składa, że tylko Joe jest spokrewniony z trenerem Supa Strikas. Ja z tym człowiekiem nie mam nic wspólnego. *odwracając głowę w stronę wejścia* A i tak w ogóle nie ładnie tak obgadywać innych Zuza.

Zza pleców różowowłosej wyszła niska czarnowłosa dziewczyna.

Zuza: Hehe... Sory... Zmieniając temat, dosyć szybko się wczoraj z Dianą zmyłyście Nicole.

Nicole: Miała problemy z kostką. Niesty ale straciłyśmy ją na trzy tygodnie...

Mindy: Czyli na jej zaawansowanie fizyczne w mecz z FC Kosmos nie możemy liczyć.

Aisha: A to wszystko przez tego chuja El Matadora.

Rita: Ej... Czekaj... Mindy skąd ty niby wiedziałaś, że twój brat jest tak naprawdę synem trenera jego drużyny.

Mindy: Mam być szczera?

Rita: Do bólu.

Mindy: Mama mi powiedziała.

Nicole: *wybuchając śmiechem* ŻE CO KURWA?!

Aisha: Pierdolisz~

Rita: Właśnie. Żadna matka nie miałaby psychy powiedzieć tego własnemu dziecku... Tak mi się wydaje...

Mindy: Nie znasz mnie i mojej rodziny tak dobrze, jak ci się wydaje~

~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~

Wychodziłyśmy z tunelu prosto na murawę. Miałam dobry humor, dlatego, że mogłam żyć spokojnie z informacją, że David dzięki Bogu nie jest biologicznym ojcem Mindy.

Brakowało nam jeszcze tylko trenerki i Anity. Zwykle się nie spóźniały, ale jeżeli zaczniemy im to wytykać, kiedy tylko się tu pojawią, to prawdopodobnie do domów już nie wrócimy.

Zuza: Nosz kurwa jebana mać, gdzie ona jest...

Rita: Zadzwoń do niej czy jak.

Na murawę wbiegła Anita.

Anita: Mam dla was dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć?

Mystical: Zła.

Anita: Ta zła to bardziej dotyczy ciebie Nicole i Lily bo za palenie macie krótko mówiąc przesrane u trenerki.

Lily: Ale jak ona.... Vince...

Olivia: Że co przepraszam?

Lily: No wiecie...ten trener niepokonanych. Jebany musiał na nas podkablować.

Aisha: A co z tą dobrą wiadomością?

Anita: Jutro wylatujemy do Las Vegas i dzisiejszy trening mamy odwołany.

Rita: AVE MAŁYJA

Aisha: Jak to jutro?

Anita: Oj no wiem, że mamy mało czasu na spakowanie się na trzy tygodnie, ale jakoś sobie poradzimy...

Rita: Tylko... Tu chodzi o coś innego...

Mindy: Mianowicie?

Diana: O czym rozmawiacie?

Odkręciłyśmy głowy w stronę tunelu, gdzie stała nasza prawa skrzydłowa z numerem 12. Nawet nie zauważyłyśmy jak weszła.

Zuza: A ty co tu robisz? Z tego co wiem miałaś odpoczywać.

Nicole: Właśnie. I gdzie masz kule?

Diana: Gówno prawda i w dupie. Nie zamieżam się z tym kurestwem męczyć, skoro radzę sobie i bez tego.

Nicole: Ale wiesz, że w taki sposób możesz sobie jeszcze bardziej uszkodzić tą kostkę? Przynajmniej tak powiedział lekarz.

Diana: A co on tam wie?

Olivia: Skoro cie badał i zdiagnozował u ciebie jeszcze gorszysz stan kostki niż parę minut po faulu, to raczej sporo.

Diana: Nie-e. Błąd. Ten kórwikłak nic nie wie, a ja jak nie szłam do lekarza ze złamaną ręką i dalej funkcjonuje to i z tą kostką sobie poradzę. Zmieniając temat, to o której mamy się stawić na lotnisku?

Anita: Szósta trzydzieści. *patrząc na buty Diany* Co ty masz na kostce?

Wszystkie na raz spojżałyśmy się na lewą nogę Diany.

Olivia: Twój kot cię zaczą torturować czy co?

Czarnulka spojżała się na Ritę, która bezskutecznie próbowała powstrzymać się od śmiechu, którym od razu zaraziła Dianę.

Anita: Dobra nie chcę wiedzieć co robiłyście w nocy.

~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~~

Stałam nad łóżkiem, przyglądając się leżącym na nim sukienkom.

Nicole: Brać tą dopasowaną, czy raczej tą czarną? Jak myślisz Fado?

Psiak przekręcił głowę na bok.

No tak... Przecież Ty mnie nie rozumiesz...

Nicole: Chuj, zapytam się Diany. Choć....w sumie... Wezmę obie.

Dokończyłam pakowanie się, przebrałam w czarne leginsy, narzuciłam granatową kurtkę jeansową z trzy czwarte rękawami na mój czarny top, wzięłam smycz i psa, założyłam białe Jordany i wyszłam na spacer. Kiedy byłam już na świeżym powietrzu, włożyłam słuchawki douszne, puściłam z telefonu Memories x Another Love i ruszyłam chodnikiem przed siebie. Pogoda mi dopisywała, ale na dworze o godzinie 19 było nieco chłodno.

~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~

Minęło równe 15 minut mojego spaceru. Niebo zaczęły pokrywać gwiazdy, a słońce chyliło się ku zachodowi. Muszę przyznać, że widok był przepiękny. W uszach słyszałam melodię piosenki Please Tell Rosie, którą zaraz zaczęłam nucić pod nosem. Nagle ni z tąd ni z owąd, zaczęły na mnie lecieć krople wody, które niedługo potem zmieniły się w przyjemny, ciepły deszczyk. Fado jak na zawołanie przyleciał do mojej nogi, po czym skulił się, próbując schować się przed wodą z nieba. Niedługo potem, zaczęłam słyszeć grzmoty, przez które szczeniak podleciał pod najbliższą ławkę.

Nicole: Oj Fado... Życie to nie czekanie na koniec burzy... Życie to taniec w deszczu.

Po moich słowach zaczęłam skakać w rytm muzyki po powstałych kałużach.
Szczeniak wychylił powoli łeb z pod ławeczki, a chwilę potem bawił się razem ze mną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

SIEMA

Ogólnie mam wam coś do przekazania

Otóż rozdziały teraz będą pojawiały się rzadziej, bo wyruszam do hospital.

I mam pytanie...

Jak sądzicie.....

Z kim będzie Diana, Aisha, Zuza i Rita?

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz