Rita: Yhym, bo ci uwierzę...Nicole: No tak jest no~
Aisha: Ale to nie jest realne, żeby Mindy i ten cały Joe byli dziećmi Trenera.
Nicole: Chcecie dowodów? Spytajcie Zuzę.
W szatni byłyśmy tylko Ja, Rita i Aisha, więc mogłyśmy sobie swobodnie rozmawiać. No chyba, że któraś z aktualnie nieobecnych stała pod drzwiami i podsłuchiwała.
Aisha: Wiesz, ostatnio straciłam do niej zaufanie.
Nicole: A to niby z jakiego powodu?
Aisha: Ni-
Urwała, bo do pomieszczenia weszła Mindy.
Mindy: Tak się składa, że tylko Joe jest spokrewniony z trenerem Supa Strikas. Ja z tym człowiekiem nie mam nic wspólnego. *odwracając głowę w stronę wejścia* A i tak w ogóle nie ładnie tak obgadywać innych Zuza.
Zza pleców różowowłosej wyszła niska czarnowłosa dziewczyna.
Zuza: Hehe... Sory... Zmieniając temat, dosyć szybko się wczoraj z Dianą zmyłyście Nicole.
Nicole: Miała problemy z kostką. Niesty ale straciłyśmy ją na trzy tygodnie...
Mindy: Czyli na jej zaawansowanie fizyczne w mecz z FC Kosmos nie możemy liczyć.
Aisha: A to wszystko przez tego chuja El Matadora.
Rita: Ej... Czekaj... Mindy skąd ty niby wiedziałaś, że twój brat jest tak naprawdę synem trenera jego drużyny.
Mindy: Mam być szczera?
Rita: Do bólu.
Mindy: Mama mi powiedziała.
Nicole: *wybuchając śmiechem* ŻE CO KURWA?!
Aisha: Pierdolisz~
Rita: Właśnie. Żadna matka nie miałaby psychy powiedzieć tego własnemu dziecku... Tak mi się wydaje...
Mindy: Nie znasz mnie i mojej rodziny tak dobrze, jak ci się wydaje~
~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~
Wychodziłyśmy z tunelu prosto na murawę. Miałam dobry humor, dlatego, że mogłam żyć spokojnie z informacją, że David dzięki Bogu nie jest biologicznym ojcem Mindy.
Brakowało nam jeszcze tylko trenerki i Anity. Zwykle się nie spóźniały, ale jeżeli zaczniemy im to wytykać, kiedy tylko się tu pojawią, to prawdopodobnie do domów już nie wrócimy.
Zuza: Nosz kurwa jebana mać, gdzie ona jest...
Rita: Zadzwoń do niej czy jak.
Na murawę wbiegła Anita.
Anita: Mam dla was dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć?
Mystical: Zła.
Anita: Ta zła to bardziej dotyczy ciebie Nicole i Lily bo za palenie macie krótko mówiąc przesrane u trenerki.
Lily: Ale jak ona.... Vince...
Olivia: Że co przepraszam?
Lily: No wiecie...ten trener niepokonanych. Jebany musiał na nas podkablować.
Aisha: A co z tą dobrą wiadomością?
Anita: Jutro wylatujemy do Las Vegas i dzisiejszy trening mamy odwołany.
Rita: AVE MAŁYJA
Aisha: Jak to jutro?
Anita: Oj no wiem, że mamy mało czasu na spakowanie się na trzy tygodnie, ale jakoś sobie poradzimy...
Rita: Tylko... Tu chodzi o coś innego...
Mindy: Mianowicie?
Diana: O czym rozmawiacie?
Odkręciłyśmy głowy w stronę tunelu, gdzie stała nasza prawa skrzydłowa z numerem 12. Nawet nie zauważyłyśmy jak weszła.
Zuza: A ty co tu robisz? Z tego co wiem miałaś odpoczywać.
Nicole: Właśnie. I gdzie masz kule?
Diana: Gówno prawda i w dupie. Nie zamieżam się z tym kurestwem męczyć, skoro radzę sobie i bez tego.
Nicole: Ale wiesz, że w taki sposób możesz sobie jeszcze bardziej uszkodzić tą kostkę? Przynajmniej tak powiedział lekarz.
Diana: A co on tam wie?
Olivia: Skoro cie badał i zdiagnozował u ciebie jeszcze gorszysz stan kostki niż parę minut po faulu, to raczej sporo.
Diana: Nie-e. Błąd. Ten kórwikłak nic nie wie, a ja jak nie szłam do lekarza ze złamaną ręką i dalej funkcjonuje to i z tą kostką sobie poradzę. Zmieniając temat, to o której mamy się stawić na lotnisku?
Anita: Szósta trzydzieści. *patrząc na buty Diany* Co ty masz na kostce?
Wszystkie na raz spojżałyśmy się na lewą nogę Diany.
Olivia: Twój kot cię zaczą torturować czy co?
Czarnulka spojżała się na Ritę, która bezskutecznie próbowała powstrzymać się od śmiechu, którym od razu zaraziła Dianę.
Anita: Dobra nie chcę wiedzieć co robiłyście w nocy.
~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~~
Stałam nad łóżkiem, przyglądając się leżącym na nim sukienkom.
Nicole: Brać tą dopasowaną, czy raczej tą czarną? Jak myślisz Fado?
Psiak przekręcił głowę na bok.
No tak... Przecież Ty mnie nie rozumiesz...
Nicole: Chuj, zapytam się Diany. Choć....w sumie... Wezmę obie.
Dokończyłam pakowanie się, przebrałam w czarne leginsy, narzuciłam granatową kurtkę jeansową z trzy czwarte rękawami na mój czarny top, wzięłam smycz i psa, założyłam białe Jordany i wyszłam na spacer. Kiedy byłam już na świeżym powietrzu, włożyłam słuchawki douszne, puściłam z telefonu Memories x Another Love i ruszyłam chodnikiem przed siebie. Pogoda mi dopisywała, ale na dworze o godzinie 19 było nieco chłodno.
~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~
Minęło równe 15 minut mojego spaceru. Niebo zaczęły pokrywać gwiazdy, a słońce chyliło się ku zachodowi. Muszę przyznać, że widok był przepiękny. W uszach słyszałam melodię piosenki Please Tell Rosie, którą zaraz zaczęłam nucić pod nosem. Nagle ni z tąd ni z owąd, zaczęły na mnie lecieć krople wody, które niedługo potem zmieniły się w przyjemny, ciepły deszczyk. Fado jak na zawołanie przyleciał do mojej nogi, po czym skulił się, próbując schować się przed wodą z nieba. Niedługo potem, zaczęłam słyszeć grzmoty, przez które szczeniak podleciał pod najbliższą ławkę.
Nicole: Oj Fado... Życie to nie czekanie na koniec burzy... Życie to taniec w deszczu.
Po moich słowach zaczęłam skakać w rytm muzyki po powstałych kałużach.
Szczeniak wychylił powoli łeb z pod ławeczki, a chwilę potem bawił się razem ze mną.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
SIEMA
Ogólnie mam wam coś do przekazania
Otóż rozdziały teraz będą pojawiały się rzadziej, bo wyruszam do hospital.
I mam pytanie...
Jak sądzicie.....
Z kim będzie Diana, Aisha, Zuza i Rita?
CZYTASZ
||Supa Strikas|| Nowa Drużyna
FanfictionSzczerze... Nie wiem co by wam w tym opisie napisać... Zwykła książka o pierwszej drużynie piłkarskiejl kobiet, którą przyjęła Super Liga.... To tyle bo nie chce wam za bardzo spoilerować. Miłego czytania i mam nadzieję, że książka się spodoba ;)