Rozdział 23.

155 7 17
                                    


Los ze mnie kpi...

Moje oczy spotkały się z tymi od Northa. Jak na złość obok mnie po lewej stronie stała Diana, a po prawej największą plotkara w Afryce - Zuza. Co prawda sama natrafiła na Skarrę, ale ona przynajmniej z nim nie była shipowana.

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy z zakłopotaniem wypisanym na twarzy.

North: Oczywiście jeżeli nie chce-

DJ: Widzę, że nie wszyscy jeszcze podjęli się zadania...

Wszyscy obecni na sali jak na zawołanie popatrzyli się na nas. To chyba najgorsza sytuacja w której kiedykolwiek się znalazłam.

DJ: Zasady to zasady...

North: Zaraz tam wyjdę i ci kurwa wyjebię tymi twoimi dwoma głośnikami.

DJ: Nie dajcie nam czekać...

Nicole: Cieszę się, że nie tylko mi ten typ działa na nerwy.

Spojrzeliśmy się z Northem po sobie, po czym szybkim ruchem blondyn złapał mnie w pasie a ja zarzuciłam obie ręce na jego szyję. Podniósł mnie na styl panny młodej, zakręcił się wokół własnej osi i postawił z powrotem na ziemię.

DJ: Wielkie brawa dla tej pary!

Na sali rozległy się głośne oklaski. Spojrzałam na Dianę. Serce stanęło mi do gardła, kiedy zobaczyłam, że trzyma w ręce telefon.

Gówniara zrobiła mi zdjęcie.

Podeszłam do niej.

Nicole: Tylko mi nie mów, że-

Diana: Wysłałam to do reszty naszej drużyny? Na Twoje szczęście nie, ale wstawię ci to na urodziny.

Nicole: Obiecuję Ci, że jak to zrobisz, to umrzesz młodo.

Diana: Też cię kocham.

Podeszła do nas Zuza.

Zuza: No, no... Nicole...

Nicole: Nic nie mów.

~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~~

North p.o.v

Po zabawie z dwoma kołami na pół godziny wyszłem się przewietrzyć. Nie miałem ochoty słuchać komentarzy od chłopaków na temat dziewczyny którą podnosiłem. Z resztą, po niej też zauważyłem, że nie była tym zbytnio zachwycona.

Usłyszałem za sobą dźwięk zamykanych drzwi.

Shaker: Tu się nasz Romeo schował...

North: Dajcie mi już święty spokój.

Tygrys: Nie bulwersuj się. Przecież nic się nie stało.

North: Tak, tyle że do końca życia niektóży z naszej drużyny będą mi to wytykać.

Matador: Ale przyznaj, że to ci się podobało.

Spojżałem na niego podnosząc jedną brew do góry.

Matador: No a co, nie?

Joe: Nie wszyscy są tobą i nie wszystkim zależy na sam wiesz czym.

Matador: Tylko dlatego, że nie są tak zajebiści jak ja.

Wszyscy podnieśliśmy oczy do góry i głośno westchnęliśmy. Ostatnio Matador zrobił się bardzo irytujący. Bardziej niż ta ameba Klaus.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz