Rozdział 44.

100 5 52
                                    


Nicole p.o.v

X: Ogłaszam was mężem i żoną! - zamkną książeczkę trzymaną w ręku - A i możecie się pocałować.

Para wykonała polecenie. Rozległy się głośne oklaski, gwizdy i wiwaty. Młodzi oderwali się od siebie i ukłonili się w stronę gości, po czym zaczęli iść do wyjścia, a za nimi wszyscy obecni na ceremonii. Rozbrzmiał marsz mendelsona.

Kiedy Olivia wraz ze swoim mężem wyszli na plac, Diana i Sally wystrzeliły z tuby konfetti w kształcie czerwonych serc, a Rita i Zuza zadbały o bańki mydlane wlatujące (przez nagły podmuch wiatru) w parę młodą. Coś myślę, że wyjdą z tego niezłe zdjęcia.

Razem z Northem jechaliśmy za ciągiem trąbiących samochodów.

North: Daleko jeszcze? - męczył mnie już tak od pięciu minut.

Nicole: Jeśli nie przyśpieszą, to czeka nas jeszcze z pół godziny siedzenia w aucie.

Blondyn jęknął, zsuwając się z siedzenia.

Nicole: Zapnij pasy - zwróciłam mu uwagę jednocześnie przyśpieszając.

North: Nic mi się nie stanie.

Gwałtownie zachamowałam, co spowodowało, że chłopak poleciał do przodu.

North: Specjalnie to zrobiłaś... - posłał mi wrogie spojżenie.

Nicole: Zapinaj się.

Niebieskooki powolnie wcisną srebrny dings w czarne coś. Nie jestem zbyt dobra w opisywaniu części znajdujących się w samochodach.

Wychodząc z auta o mało nie wjechało we mnie inne. Odprowadziłam je wzrokiem aż nie zaparkowało parę metrów od tego nalaeżącego do Northa. Nie zdziwiłam się, kiedy jego kierowcą okazał się być Liquido.

Czy on kiedykolwiek da mi spokój?

Poczułam rękę moje chłopaka oplatającą mnie w talii.

North: Choć myszka, wejdziemy do środka.

Uśmiechnęłam się na słowo "myszka" ze względu na to, że nigdy wcześniej mnie tak nie nazywał.

Ustawiając się w kolejce do nowożeńców, aby złożyć im życzenia, dostrzegłam niedaleko Blankę.

To są chyba jakieś żarty...

Podirytowana uniosłam wzrok do góry. Dlaczego ona tutaj jest?! Jakby mi nie wystarczało, że ta niebieska płetwa będzie w zasięgu mojego wzroku.

Zaczęłam się śmiać dopiero, gdy podszedł do niej trener Niepokonanych United - Vincent, objął ją w pasie, przyciągnął do siebie i czule pocałował w usta. Musiałam odwrócić głowę, żeby nie zauważyli mojego na siłę stłumionego śmiechu.

North: Co cię tak bawi? - zapytał patrząc mi się na twarz.

Nicole: Spójż w prawo - odpowiedziałam nadal się śmiejąc.

Blondyn prychnął śmiechem i również odwrócił głowę. Z tego rozbawienia aż łzy napłynęły mu do oczu. Powachlował się dłonią, aby nieco się uspokoić, a ja nadal cisnęłam z tej "idealnie dobranej pary" bekę.

Dopiero kiedy podeszłam do Olivi, to się uspokoiłam. Podałam brunetce prawą rękę i zaczęłam moje życzenia.

Nicole: No więc tak... Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech Ci stary nago tańczy, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, cierpliwości do chłopa i teściowej, uśmiechu na twarzy, spełnienia mażeń i jak on cie będzie wykorzystywał jako swoją sprzątaczkę, kucharkę i praczkę, to wiesz do kogo dzwonić - puściłam jej oczko.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz