Rozdział 51.

84 6 70
                                    

Zuza p.o.v

Zuza: Wychodzę!

Już miałam zatrzasnąć za sobą drzwi ale powstrzymał mnie mój ojciec.

Trener: A dokąd to się wybierasz?

Zuza: Na podwójną randkę z Ritą i Pawłem. Mówiłam wam przecież.

Trenerka: Owszem, ale jakoś nie pamiętam, żeby któreś z nas wyraziło na to zgodę.

Westchnęłam głośno.

Zuza: Czy wy naprawdę chcecie, żebym nie miała miłosci w życiu? Wystarczy, że wy się rozwiedliście jak tylko się urodziłam, a mało brakuje do tego żeby jeszcze Yuki mnie zostawiła bo ostatnio nam się nie układa. Dlatego dzisiaj z nią wychodzę i zabieram tamtą dwójkę ze sobą, żebym nie była w tym sama.

Rodzice popatrzyli się po sobie.

Dzisiaj zorganizowałam dla nich kolację w domu ojca (kreatywnie, wiem) aby może przy dobrych wiatrach pogodzili się ze sobą i możliwe że nawet rozważyli wznowienie ich związku, ale jak dotąd nic nie układało się po mojej myśli.

Trenerka: Może cię podwiozę?

Nieźle mamo, ale nie ma takiej opcji.

Zuza: O nie, nie, nie mamusiu, ty tu zostajesz z tatusieńkiem i rozmawiacie razem o życiu, ja jadę z Dianą, a po naszej integracji od razu jedziemy na koncert Joego. Podobno na sam jego koniec jest zaplanowana niespodzianka - powiedziałam z ekscytacją w głosie.

Trener: Takie koncerty nie są dla ciebie. Zbyt dużo kręci się tam zboczeńców, patusiarzy, pedofili...

Zaczyna się...

Trenerka: Złodzieji, chuliganów, morderców, ćpunów i bóg wie jeszce czego.

Trener: Dzięki.

Matka skinęła mu głową. Chyba nawet lekko się uśmiechnęła.

Czyżby między nimi zaczynało coś iskrzyć?

Zuza: Nic mi nie będzie... Potrafię gryźć, poradzę sobie.

Ich miny pokazywały że jakoś nie chciało im się mi wierzyć.

Zuza: Proszeee - wysiliłam się nawet na słodkie oczka i złożyłam ręce jak do modlitwy.

T&T: Dobra, ale-

Zatkało ich. Chyba nie dowierzali że powiedzieli to jednocześnie.

Może jednak coś się między nimi naprawi?

Zuza: Dzięki, kocham was paa! - wyskoczyłam na dwór. Akurat pod bramę podjechało czarne BMW.

~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~~

Shaker p.o.v

Razem z Joe, jego zespołem, Zuzą oraz jej dziewczyną i resztą Supa Strikas staliśmy pod sceną. Za około kwadrans nasz muzyk miał wychodzić na scenę, aby zaśpiewać kilka swoich kawałków i dodatkowo powiedzieć coś bardzo ważnego...

Zuza: Wszystko dobrze? Jesteś roztrzęsiony - dziewczyna połozyła mu rękę na ramieniu.

Joe: Tak, tylko... Trochę się stresuje...

North: Chodzi o tą ostatnią część koncertu mam rację?

Joe: Tjea...

Yuki: Słuchaj nie masz się czym przejmować, wszystko pójdzie jak po maśle, a nawet jeśli coś przekręcisz lub powiesz nie to co miałeś na myśli, to nie sądzę że ona magicznie się odkocha. Uwierz mi, dasz radę szwagier!

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz