Rozdział 37.

137 7 27
                                    


Nicole p.o.v

Modliłam się w duchu, żebym zaraz nie została zawołana na środek sali. Szybko kalkulowałam sobie w głowie, jak stąd się ulotnić, żeby nie najeść się cringe'm. Gdybym teraz od tak wyszła normalnym wyjściem, wszyscy by wzięli mnie za jakąś niedorozwiniętą. Może wyskoczyć przez okno? Tylko które? To w łazience? Idealny pomysł.

Obróciłam się na pięcie i kiedy miałam już stawiać pierwszy krok w stronę łazienki, zaczepiła mnie Sally.

Sally: A ty gdzie?

Nicole: Do toalety.

Dziewczyny spojżały się po sobie.

Nicole: Oesu... No nie wiedziałam, że nawet sobie do kibla za potrzebą wyjść nie mogę podczas życzeń urodzinowych dla Trenera Supa Strikas, bo se reputację tym zepsuje.

Aisha: Nie o to chodzi, tylko znając ciebie, to możesz nawet zwiać przez okno w kiblu, byleby nie wyjść na środek.

Diana: Poza tym, jeszcze nawet nie jesteś pewna, czy na tym torcie jest w ogóle o tobie wspomniane. Nie ma co panikować.

Nicole: Ale jednak jakieś szanse są. Nie zamieżam ryzykować - powiedziałam, po czym postawiłam kilka kroków przed siebie, ale niestety ktoś złapał mnie za ramię i przyciągną do siebie. Wyczułam, że mogła to być męska dłoń.

Obejżałam się za siebie.
To był North.
I on przeciwko mnie?

North: Gdzie się wybierasz? Zaraz wychodzisz na środek.

Chciało mi się płakać. Kurwa, oto właśnie spełniło się jedno z najgorszych cholerstw, jakie mogły spotkać mnie na tej gali.
Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do stolika.

Kiedy siadłam do moich uszu dobiegł głos prowadzącego to całe rozdanie nagród.

Prowadzący: Zapraszamy na środek również Nicole z Mystical.

Zsunęłam się na krześle. Nabawiłam się cringe'u na następne dwa lata. Byłam zażenowana całą tą chwilą jak i samą sobą. Jebany los chciał, żebym miała urodziny tego samego dnia co Trener.
Do oczu napłyęły mi łzy.
Mimo niechęci wstałam i ruszyłam na środek parkietu. Kiedy stanęłam już na tyle blisko David'a na ile sobie pozwoliłam, ukradkiem zerknęłam na całkiem spory, dwupiętrowy, czarny tort z różowymi różami i rozetkami. Widniał na nim napis: "Wesołej pięćdziesiątki i szczęśliwej dwudziestki czwórki!". Poczułam jak zalała mnie kolejna fala cringe'u. Przeżywałam jeden z najgorszych momentów w moim życiu.

Na szczęście ta chwila nie trwała długo, bo po zaśpiewaniu "Sto Lat" - tym razem dla mnie - mogłam wrócić na swoje miejsce.

Zuza: I jak wrażenia? - zapytała złośliwie Zuza.

Nicole: Nie denerwuj mnie nawet - wysyczałam przez zęby.

Aisha: Przynajmniej masz tort.

Nicole: Tak, ale ja chciałam taki tylko dla mnie.

Klaus: Lepsze to niż nic.

Spojżałam na niego znudzonym wzrokiem.

Nicole: No właśnie w tym wypadku wolałabym w ogóle nie mieć tortu, niż dzielić go z waszym trenerem...

~~~~~~~~~~~~~skip time~~~~~~~~~~~~

Muzyka wesoło grała, a goście bawili się w najlepsze. Właśnie trwał czas tańczenia przy stołach.
Niektórym wypite już kieliszki alkoholu powoli dawały się we znaki. Przy naszym stole kołysaliśmy się na lewo i prawo do każdej piosenki. Chyba byłam jedyną trzeźwą z tego całego towarzystwa, ale jak przychodziło co do czego, to i ja darłam ryja na pół sali śpiewając refren danej piosenki.

||Supa Strikas|| Nowa DrużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz