❝ SIXTEEN ❞

288 21 18
                                    

Will Byers

Johnatan siedział razem ze mną w pokoju próbując idealnie dopasować muszkę na mojej szyi której naprawdę bardzo nie chciałem na sobie mieć. Byłem cały w skowronkach mając z tyłu głowy to z kim dzisiejszego wieczoru pokaże się na sali gimnastycznej, chciałem dobrze wypaść aby zapamiętać ten wieczór na resztę życia a wcześniej umieścić go w moim własnoręcznie robionym pamiętniku który szykowałem dla Mike'a jako prezent.

— Chciałbyś mi zdradzić z kim wybierasz się na tą elegancką potańcówkę? – Johnatan spytał po raz kolejny a ja tylko uśmiechnąłem się

— Zobaczysz kiedy przyjdzie i myślę, że będziesz zdziwiony

— No dobrze, alee... Spotykacie się?

Popatrzyłem w lusterko i obróciłem się wciągając materiał koszuli w spodnie

— Myślę, że to tylko kwestia czasu

Starszy zaśmiał się I poklepał mnie po ramieniu kładąc głowę na mojej

— Ważne aby był dla ciebie dobry, dopóki ty czujesz się bezpieczny ja nie mam nic do gadania. Tylko proszę, później róbcie wszystko z głową okej?

Uderzyłem go w ramię I zaśmiałem się siadając na łóżku. Kochałem Johnatan'a jak i te jego totalnie głupie pomysły całym sercem dzięki którym mógł być wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

— Dziękuję, że jesteś wiesz? Pomimo, że czasami totalnie potrafisz doprowadzić mnie do szału – zaśmiałem się cicho i spojrzałem na brata którego oczy lekko naszły łzami

— Staram się być jak najlepszy, ja w twoim wieku nie mogłem liczyć na wsparcie starszego od siebie mężczyzny dlatego chcę abyś ty miał taką możliwość

Przytuliliśmy się i poczułem jak pojedyncza łza dotyka mojego ramienia, czułem bezpieczeństwo i ogrom tolerancji ze storny brata i byłem wdzięczny za to, że trafił mi się właśnie on. Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek a my oderwaliśmy się od siebie, serce stanęło mi w gardle kiedy podchodziłem do drzwi, Johnatan otworzył je a w progu stanął Mike ubrany w czarne spodnie z prostymi nogawkami oraz białym golfem na który narzucona była marynarka, uśmiechnęliśmy się do siebie a mojemu bratu oczy wypadły z orbit gdy go zobaczył co było śmieszne z perspetkywy osoby trzeciej

— Wheeler, no proszę a więc to tobie się poszczęściło

Mike zrobił się cały czerwony i przytaknął na co ja cicho się zaśmiałem

— Myślę, że możemy już jechać Johnatan. Nie chcemy się przecież spóźnić

Chłopaki przytaknęli zgodnie po czym wyszliśmy z domu zajmując swoje miejsca w samochodzie, ja i Mike jechaliśmy z tyłu słuchając radia a mój brat wystukiwał rytm piosenek na kierownicy. Wewnątrz siebie czułem mnóstwo motylków mając ochotę na to aby ten stan nigdy mnie nie opuszczał, podjechaliśmy pod szkołę żegnając się z bratem który próbował jeszcze z nami żartować, byliśmy umówieni na powrót o 20.30 a ja modliłem się aby ten czas dłużył się jak najbardziej.

Loki Mike'a swobodnie opadały na jego kark za każdym razem gdy ten stawiał krok na schodku przed wejściem do szkoły, odbiliśmy pieczątki na dłoniach przed wejściem i wkroczyliśmy na salę przyglądając się dziesiątką uczniów którzy tak samo jak my dopiero zaczynali swój wieczór

— Stresujesz się? – szepnąłem na ucho chłopakowi a ten odwrócił się do mnie z uśmiechem

— Staram się o niczym nie myśleć – powiedział to po czym wystawił w moją stronę rękę – napijmy się czegoś a później zaczniemy się bawić

Affection. ┆彡 BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz