❝ THIRTY-EIGHT ❞

152 10 26
                                    

Will Byers

Klęczałem przed łóżkiem z listem w dłoniach co chwilę spoglądając na klej na kopercie, byłem sam w pomieszczeniu tylko ze swoimi myślami. Dłonie trzęsły się na lewo i prawo bez powodu bo przecież co mogło się stać, to tylko głupia notka przepełniona strachem ale też jak miałem nadzieję odpowiedziami na ostatnie zdarzenia. Sięgnąłem po nożyk i lekkim ruchem przerwałem papier uwalniając zawartość na zewnątrz, ku moim oczom ukazał się spory kawałek papieru ozdobiony graślawym pismem który zacząłem rozpracowywać najszybciej jak potrafiłem.

Oczy wędrowały po papierze jak szalone, paznokcie wbijałem w panele próbując się nie przewrócić. Byłem zmarnowany i przepełniony dziwnym niewytłumaczonym uczuciem które przepełniało całe moje ciało od góry do dołu. Matt naprawdę się napracował i nie sądziłem, że kiedykolwiek dowiem się tego co teraz.

Kiedy skończyłem czytać podniosłem się z ziemi i otrzepałem nogi a list porwałem wrzucając go do kosza. Padłem na łóżko i zapłakałem żałośnie myśląc o tym dlaczego to ja musiałem to przeżywać jakbym już bez tego nie był emocjonalnie rozregulowany. W pewnym stopniu poczułem ulgę ale ta chwila była zaskakująco krótka niż powinna zapewne być, nie mogłem powiedzieć, że byłem zaborczy ale też nie byłem zbyt obojętny na to co się działo do tej pory. Wyszedłem z pokoju i powędrowałem do brata rzucając się niemalże odrazu w jego otwarte ramiona jakby wiedział po co za chwileczkę przyjdę.

— Już spokojnie, wszystko będzie w porządku Will..

— Nie jestem zadowolony wiesz? Nie chciałem żeby Mike stracił kumpla ale też bałem się sam o nas. Bardzo dobrze wiesz jak źle zazdrość na mnie działa..

— Wiesz przecież, że bardzo dobrze się stało. Tak musiało być, oboje jesteście teraz powiedzmy, że zadowoleni przynajmniej Matt'owi będzie lżej nie mówiąc już o was

— Tak uważasz?

— Jestem tego pewny – Brat uśmiechnął się w moją stronę i zaczesał włosy w tył powodując tym mój lekki uśmiech – Właściwie to myślę, że możemy już przejechać się gdzie powinieneś teraz się znaleźć

Wycofałem się z uścisku zakłopotany a chwilę później zostałem zaprowadzony na podjazd. Mieliśmy pojechać w jakieś bliżej nieokreślone miejsce dlatego nie wiele zadawałem pytań. Mijaliśmy te same domy i drzewa, muzyka w radiu przygrywała przyciemniając mój umysł. Bardzo dobrze zapamiętałem każdy jego fragment, miałem ochotę dosłownie cofnąć czas do dnia w którym to wszystko zaczęło być dziwne. Do dnia w którym wszystko się zaczęło.

































Drogi William'ie

Kiedy to czytasz prawdopodobnie odszedłem i bardzo dobrze bo nie potrafiłbym dać Ci tego listu we własnej osobie. Gdy pojawiłem się w Hawkins nie sądziłem, że tyle zdąży się wydarzyć. Każdego ranka gdy wstawałem wyglądałem momentu w którym będę mógł pójść do szkoły z jednego bardzo prostego powodu – Był w niej Mike. Nim się zezłościsz musisz wiedzieć, że ja naprawdę na początku uważałem go za kumpla i opierałem się emocjom rękami i nogami ale serce nigdy nie chciało słuchać. Kiedy na mnie patrzył czułem to co ty choć wcale nie rozumiałem skąd do cholery się to bierze, możesz mi uwierzyć lub nie ale z początku nie byłem świadomy tego co robię. Mike nigdy nie powiedział mi o tym, że jesteście parą a gdyby tak było nigdy w życiu nie próbowałbym czegoś mocniejszego. Moje serce wyrywało się z piersi a oddech uciekał co raz częściej i szybciej na jego widok, gdy próbowałem się ratować tonąłem a on chyba razem ze mną.

Nigdy nie chciałem Ci go odbierać, nigdy nie chciałem aby wszystko było niezręczne ja pragnąłem tylko miłości i zrozumienia. Odnajdywałem w nim spokój i zrozumienie, wiele rzeczy dotarło chyba do mnie dopiero po długich rozmowach ale może to tylko moje domysły, najważniejsze jednak było poczucie wsparcia którego nigdy nie miałem. Nigdy mnie nie kochano, nigdy też się mną nie przejmowano zawsze byłem rzucany w paszczę lwa i tak z miasta do miasta trafiłem tutaj a za kilka godzin wyjadę tak daleko, że już nigdy nie będę w stanie tu wrócić i pozwolę wam mieć swój szczęśliwy happy end. Może nie zasłużyłem na miłość, może jestem skazany na porażkę, ale wiem jedno – Ty jesteś złotym człowiekiem i nie powinienem potraktować twojej osoby w tak ostry sposób bo to wyglądało perfidnie. Jestem cholernie zazdrosny przez to, że masz swoją złotą miłość bo Mike jest wyjątkowy i życzę wam jak najlepiej naprawdę ale pamiętaj, że w pewnym sensie nie możesz zatracać się w tym bez końca. Prawdopodobnie masz mnie za dupka czy wroga, osobę bez serca i zarozumialca ale chcę żebyś chociaż teraz spróbował zmienić swoje zdanie o mnie, czasu nie cofnę ale mimo wszystko nie umiem sobie zapomnieć pocałunku z ostatniej imprezy.

Prawda jest taka, że to ja naciskałem, to ja byłem źródłem zapalnym całego zamieszania ale wolałem brnąć w kłamstwo bo myślałem, że coś ugram ale.. Mike naprawdę oddał Ci swoje serce i dopiero tamtego dnia w szpitalu to do mnie dotarło. Kłamałem w żywe oczy, mówiłem na głos to co tak bardzo chciałem usłyszeć lecz gdy to nie pomogło zrozumiałem jedno. Kochacie się a ja nie powinienem wchodzić wam w drogę czy mieszać między wami dlatego nigdy nie odpuszczaj Will, daj mu szansę i to moja jedyna prośba do ciebie nim już kompletnie zniknę. Niedługo wsiądę w samochód i udam się do New Jersey a tam może poznam kogoś wartego uwagi, wiem że czasem zatęsknię ale postaram się odciąć w każdy możliwy sposób. Może nasza znajomość nie była najbardziej owocna ale i tak dziękuję Ci Will, życzę wam jak najlepiej i powodzenia na nowej drodze życia.

- Matt

















Otworzyłem drzwi do domu Mike'a. Było cicho, zbyt cicho. Johnatan który jeszcze ze mną był popchnął mnie dalej do środka a ja ostrożnie stąpałem po panelach, cały dom był niczym pustostan choć tak naprawdę na codzień biło od niego życie.

Stanąłem naprzeciwko wielkiego okna za którym migotało słońce, chłopak siedział na balkonie z listem podobnym do mojego w rękach ale jego wzrok skierowany był w przepaść. Wstrzymałem oddech i zamknąłem oczy, pomyślałem koniec z kłamstwem. Odchrząknąłem a gdy brunet się odwrócił jego oczy zapłonęły z tęsknoty tak samo jak moje serce które rwało się do niego co raz mocniej każdego dnia

— Cześć Mike – Powiedziałem ledwo otwierając usta

— Cześć Will, usiądź. Myślę, że wreszcie musimy o czymś porozmawiać.





****


1/3 z rozdziałów końcowych

Affection. ┆彡 BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz