❝ TWENTY-FOUR ❞

159 11 37
                                    

Mike Wheeler

Jechałem do szkoły na rowerze i jak zawsze zatrzymałem się pod domem Will'a czekając na niego, spóźniał się co wcale nie było w jego stylu dlatego zacząłem się niecierpliwić zastanawiając się gdzie ten się podziewa. Zbliżyłem się do drzwi i zapukałem dwa razy - cisza, powtórzyłem ruch ale nic się nie zmieniło, zajrzałem za okna i nawoływałem chłopaka jednak na próżno dlatego postanowiłem sobie odpuścić dalsze próbowanie. Wsiadłem na rower i zacząłem jechać do szkoły z nadzieją, że u niego wszystko okej i spotkam go całego i zdrowego na korytarzu, byłem zamyślony i zagubiony wczorajszego wieczoru bardzo chciałem wrócić do Will'a ale moja mama była strasznie zła na mnie z powodu ciągłej nieobecności we własnym domu i z litości zgodziła się abym odwiedził Matt'a. Gdybym tylko wiedział jak bardzo później będę tej wizyty żałował nigdy bym tam nie poszedł, chłopak skłamał mojej mamie gdy tylko dowiedział się, że nie ma mnie w domu bo tak na prawdę chciał się tylko spotkać i pogadać. Samotni ludzie nie mają łatwo a wczesne stadium jego problemów dopiero się zaczynało, szukał bliskości w każdym wręcz na siłę starając się pokazać z takiej strony aby każdy dał mu się omamić a ja jakimś cudem na to poleciałem. Taty nie było w jego domu, właściwie z tego co wiedziałem częściej był sam niż z kimkolwiek innym dlatego miał samowolkę co ewidentnie nie było dobre, nie powiem bo sam chciałbym spokoju jednak z doświadczenia wiem, że czasem obecność kogoś bliskiego jest nam bardzo potrzebna a wręcz w pewnym stopniu terapeutyczna.

Nie miałem mu niczego za złe bo rozumiałem, że jest tu sam i nie chciałem go zostawiać mając wrażenie iż jestem za niego odpowiedzialny w pewnym sensie. Chciałem dać mu poczucie komfortu i tego aby czuł, że ma kogoś u swojego boku do kogo zawsze może przyjść chociażby po głupią radę w głębi duszy licząc, że wkrótce znajdzie się ktoś z kim będzie mógł robić dokładnie te same rzeczy tym samym odciążając mnie od niektórych spraw. Rozmyślając nie usłyszałem tego jak ktoś za moimi plecami zaczął się zbliżać dopiero dźwięk dzwona przy uchu rozbudził mnie z tego transu i sprowadził na ziemię

— Hej Mike – Odwróciłem się i zobaczyłem Matt'a który jechał obok mnie na rowerze

— Cześć, dziś rowerem? Co to za zmiana

— Skoro ojca nie ma to muszę sobie jakoś radzić — widziałem kątem oka jak chłopak przerzucił oczami bo definitywnie nie chciał aby sprawa podwózki skończyła się w taki konkretny sposób ale nie miał wyjścia

Przytaknąłem i resztę trasy spędziliśmy w ciszy, wciąż liczyłem na to, że w szkole spotkam Will'a i będziemy mogli pogadać. Dziś miała być kampania i chciałem być przygotowany na każda ewentualność, ja i Matt zaparkowaliśmy nasze rowery przy wejściu i udaliśmy się do budynku po wysokich schodach

— Wydaje mi się, że dziś nie zaczynamy zajęć wspólnie – wykrztusił chłopak

— Spotkamy się około lunch'u na stołówce, będzie cała grupa – powiedziałem i zacząłem rozglądać się za kimkolwiek z paczki

— W porządku – Nagle poczułem niespodziewany ciężar na sobie i włosy chłopaka które przedostały się do mojego nosa, Matt mocno mnie uścisnął co było niespodziewane a ja poklepałem go dumnie po plecach

Odszedłem na bok kiedy się rozstaliśmy a ja skierowałem się do swojej szafki. Nie zdażyło minąć nawet dwóch minut a obok mnie rozległ się huk. Na szafce oparła się Jane przyglądając mi się uważnie

Affection. ┆彡 BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz