Mike Wheeler
Dni mijały a pogoda na zewnątrz diametralnie się zmieniała, byłem szczęśliwy kiedy dotarłem do momentu w którym mogłem z rana witać ciepłe promienie słońca oraz czasem chodzić do szkoły w zwykłej bluzie i okazjonalnie mojej ulubionej musztardowej czapce. Moja miłość do Will'a kwitła wraz z pąkami na krzewach które pojawiały się dookoła i nie narzekałem, kochałem go i wiedziałem, że prędko się od siebie nie oderwiemy zwłaszcza, że tak długo zajęło nam przyznanie się do naszych prawdziwych uczuć.
Siedziałem właśnie na biologi a obok mnie chłopak o czekoladowych włosach i gładkich jak łza rysach twarzy który wpatrzony był w moją dłoń delikatnie kreśląc na niej podobiznę kwiatka który stał na półce niedaleko naszej ławki. Uśmiechnąłem się do niego I przysunąłem rękę bliżej niego dając mu większy dostęp na co on cicho westchnął i ukradkiem spojrzał na mnie po czym wrócił do swojej pracy
— Widzę, że Pan Byers ma naprawdę dużo ważniejsze sprawy na głowie
Pani Clark podeszła do nas a ja powoli zsunąłem dłoń pod biurko układając ją na kolanach Will'a
— Może chciałbyś powtórzyć pytanie kochanie? – starsza kobieta uśmiechnęła się do niego a on nie wiedząc co powiedzieć nerwowo odwrócił się do mnie szukając odpowiedzi jakby co najmniej była wyryta na mojej twarzy
— Przepraszam ale nie wiem o czym Pani mówiła
— Świetnie, to może ty Mike? Również byłeś zajęty dopóki do was nie podeszłam...
— Ja... Uh.. – podrapałem się po karku i przełknąłem ślinę a moje jabłko Adama zleciało w dół wydając głośny wydźwięk
— Dobrze, skoro tak stawiacie sprawę nie pozostaje mi nic innego jak wysłać was do gabinetu dyrektora za karę, jestem pewna, że wymyśli wam jakieś ciekawe zajęcie. Następnym razem radzę wam uważać bardziej na moich zajęciach bo to nie pierwszy raz kiedy nie słuchacie
Przytaknąłem a wzrok całej klasy spoczął na nas, cieszyłem się bo przynajmniej nie musiałem iść tam sam dlatego chciałem to wszystko jak najbardziej odwlec w czasie. Spakowałem mój plecak i odwróciłem się w stronę drzwi czekając na Will'a, kiedy wyszliśmy z sali rzuciłem niedbale do wiedzenia i wraz z chłopakiem udaliśmy się w stronę dobrze nam znanych żółtych drzwi na drugim końcu szkoły.
— Przynajmniej jest ładny – wyciągnąłem rękę przed siebie i zacząłem przyglądać się pięknie wycieniowanemu kwiatu który widniał na zewnętrznej stronie mojej skóry – Jak się nazywa?
— To Calla Zazu chyba jedna z ładniejszych roślin w tej szkole.. Pasuje do ciebie tylko szkoda, że ma w sobie różowy, bardziej pasowałby do ciebie niebieski
Will na chwilę odleciał a ja zamilkłem, lubiłem słuchać o rzeczach na temat których nie miałem pojęcia szczególnie jeśli mówił o nich właśnie on. Małym palcem sięgnąłem po jego rękę po czym delikatnie za nią złapałem przez co po naszych ciałach rozszedł się przyjemny prąd. Doszliśmy do sekretariatu a ja pchnąłem drzwi po czym z wymuszonym uśmiechem podszedłem do lady za którą siedziała Pani Bowditch i jak zawsze była niezwykle zajęta układaniem kolejnej tali pasjansa na ekranie swojego komputera
— Dzień dobry, my do Pana dyrektora – powiedziałem niezbyt przekonująco
— Przysłała nas Pani Clark.. byliśmy strasznie nieznośni.. – drugą część zdania chłopak wypowiedział po cichu tak, że tylko ja to słyszałem dlatego wydałem z siebie zduszony śmiech który zamaskowałem kaszlnięciem
— Pan dyrektor prowadzi teraz spotkanie, usiądźcie i poczekajcie
Przytaknąłem I razem z Will'em zasiedliśmy przy wejściu do pokoiku najwyższej osoby w tej szkole choć właściwie tak było tylko w teorii. Dyrektor był łatwy do urobienia dlatego nikt nigdy się go nie bał a wręcz przeciwnie, na słowa pójdę do Anderson'a dało się usłyszeć kpinę od osoby która była zastraszana bo starszy mężczyzna o dobrym sercu niewiele co mógł wskórać (no chyba, że zadzwonić po Hopera w okropnie natarczywej sytuacji).
CZYTASZ
Affection. ┆彡 Byler
FanfictionMike wraca do domu po wypadku który miał miejsce kilka miesięcy wcześniej z uszczerbkiem w pamięci, niektóre wydarzenia pamięta jak przez mgłę niektórych wcale. Jego mama postanawia poprosić o pomoc Willa który był według niej najbliższą osobą dla j...