Mike Wheeler
Wszystko wydawało się beznadziejne ale można powiedzieć, że w pewnym sensie ogarnął mnie wewnętrzny spokój. Wracałem z Nancy w ciszy od czasu do czasu spoglądając na list który trzymałem. Wiedziałem już prawdę, wiedziałem, że nigdy nie zdradziłem Will'a ale również dowiedziałem się, że byłem obiektem westchnień nie tylko bruneta. Byłem zdziwiony to fakt ale nie to było najgorsze, najbardziej zdumiewała mnie reszta listu i choć wiedziałem, że nie powinienem się przywiązywać i tak czułem okropny ból w sercu i chęć zapomnienia o całym okresie ostatniego miesiąca.
— Wszystko w porządku Mike?
— Tak tylko... Jestem trochę zmieszany
— Nie obwiniaj się. Teraz może być tylko lepiej poza tym sam mówiłeś, że to wszystko to tylko kwestia czasu
— Może i masz rację, może naprawdę tak musiało być – Powiedziałem a chwilę później zsunąłem się głową po szybie patrząc na drogę
Wszystko zlepiało się w całość a w głowie mi piszczało. Nie brałem leków dlatego doszedłem do wniosku, że to właśnie tego wina, pośpieszyłem siostrę ledwo patrząc na oczy a gdy znaleźliśmy się w domu szybkim i chwiejnym krokiem poszedłem w jego stronę skupiając się nad tym by znaleźć tabletki. Wyciągnąłem koszyk a film urywał się, w ostatniej chwili złapałem się blatu i połknąłem dwie pomarańczowe pigułki które powinny pomóc. Paznokcie wbijały mi się w drewno i modliłem się aby wszystko było w porządku, głowa zwisała nad zlewem bo nie miałem odwagi jej unieść. Skupiałem się na własnym problemie przez co odciąłem się od świata otaczającego, słyszałem jak Nancy wchodzi do domu i zapala włącznik którego blask rozpłynął się w moich oczach niczym po światłowstręcie
— Mike wszystko okej?
— Tak Nance – Zacisnąłem oczy i złapałem je wolną ręką
— Napewno? Może potrzebujesz pomocy?
— Powiedziałem, że wszystko okej! – Krzyknąłem bo głos narastał w mojej głowie i gwałtownie puściłem dłonie
Z chwilą uwolnienia blatu moje nogi ugięły się pode mną a ja niekontrolowanie upadłem na płytki. Słyszałem pisk siostry i to jak klnie próbując mnie ocucić, była przerażona a ja nie kontaktowałem. Mógłbym przysiąc, że panikowała ale nie mogłem nic z tym zrobić, mowa zanikła a czucie zbiegło z dłoni. Ostatnimi siłami podciągnąłem powiekę aby na nią nieudolnie spojrzeć a gdy to nie zadziałało odpuściłem bo cała energia uleciała niczym powietrze z balona. Znów było ciemno i pusto, byłem sam we własnym umyśle przez bardzo długi czas jakbym podróżował po zakamarkach wspomnień, dosłownie jakbym umierał. Nie było to najprzyjemniejsze i choćbym chciał za nic w świecie nie dałem rady się wybudzić.
Leżałem naprawdę długo, tak długo, że kości zdążyły przywrzeć do podłoża ale o dziwo gdy sądziłem, że się obudziłem to nie byłem w swoim domu. Byłem gdzieś daleko a zarazem blisko, rozejrzałem się i okazało się, że otaczają mnie trawy i małe górki a chwilę po tym dobiegł mnie pisk dzieci. Wstałem przerażony i zdumiony zrozumiałem, że znajduję się na placu zabaw w Hawkins. Nad moją głową uniosła się mgła nie z tej ziemii, czułem się jak w transie bo nie mogłem nic zrobić.
Oglądałem właśnie pierwszy dzień szkoły, siebie i Will'a na huśtawkach roześmianych w niebogłosy. Kiedy chciałem wyciągnąć rękę w naszą stronę oni rozmyli się a ja chwilę później stałem w nowej scenerii, tym razem był to jeden z pierwszych dni w gimnazjum, siedzieliśmy wspólnie z chłopakiem rozmawiając na temat pogromców duchów a Will pokazywał mi swoje szkice przez co mimowolnie się uśmiechnąłem. Kolejna dyfuzja i kolejny skok w czasie, tym razem patrzyłem na to jak wraz z brunetem wracaliśmy razem po ciemku pod jednym płaszczem w deszcz, młodszy ja patrzył na niego w sposób nie do opisania, czułem jak moje oczy zaczynają się pocić ze wzruszenia. Wędrowałem między wspomnieniami niczym po nieznanej ścieżce zastanawiając się co będzie następne, byłem na pustkowiu umysłu wpatrzony przed siebie cofając się w przeszłość.
CZYTASZ
Affection. ┆彡 Byler
FanfictionMike wraca do domu po wypadku który miał miejsce kilka miesięcy wcześniej z uszczerbkiem w pamięci, niektóre wydarzenia pamięta jak przez mgłę niektórych wcale. Jego mama postanawia poprosić o pomoc Willa który był według niej najbliższą osobą dla j...