Dzień szósty.
- Hideki? - Mayukko zaczęła rozglądać się dookoła sprawdzając obecność.
- Jestem. - odparłem. Nie chciałem żeby ktokolwiek inny zaczynał się o mnie martwić po tym, co się stało z Keitaro i Emiko. Nie chcę, żeby ktokolwiek płakał z mojego powodu. Na samą myśl o tym, jak wielką sprawiłem im przykrość swoim zachowaniem...
- Keitaro?
Cisza. Przerażająca, przeszywająca powietrze cisza.
Keitaro tu nie ma?
Wszyscy rozejrzeli się dookoła; gdzie jest grafik, który zawsze najweselej witał nowy dzień swoją odpowiedzią? Gdzie jest Keitaro?
- Chwila... Habikiego też tutaj nie ma... - jęknęła Kaiyua. - O Boże...
Od razu zaczęliśmy szukać. Mayukko rozdzieliła nas na grupy;
- Dobra wszyscy spokojnie, poszukamy ich w grupach. Hideki i Nahoko, czwarte piętro. Kaiyua i Emiko, trzecie piętro. Ja przeszukam drugie piętro, Aika przeszuka parter, a Junichiro sprawdzi w ich pokojach. A teraz szybko.
Wszyscy natychmiast zebrali się i pobiegli na wyznaczone miejsca; nie miałem najlepszego kontaktu z Nahoko, ale nie stanowiło to problemu w szukaniu. Wydawało mi się jednak, że trochę się mnie boi. Pewnie znowu sobie coś uroiłem, oczywiście, że po prostu się martwi, tak, jak ja... Odruchowo zlapałem za nóż w mojej kieszeni, po czym odetchnąłem z ulgą. Był na swoim miejscu.
- Keitaro? Habiki? Keitaro? Habiki? - wołałem, wchodząc do każdego pokoju, jednak jedyne co znalazłem było grubą liną w składziku z bandażami.
- Dziwne... - jęknąłem, pokazując linę Nahoko. - Co coś takiego tutaj robi?
Nahoko wzruszyła ramionami, po czym szukała dalej. Nie miała w zwyczaju wołać, ale widać było, że bardzo się starała. Razem z Nahoko przeszukaliśmy wszystkie pokoje, jednak bezskutecznie. Nie byli na czwartym piętrze.
Keitaro... Jeśli po wszystkim, co zrobiłeś, żeby spróbować postawić mnie na nogi, tak po prostu znikniesz... Ja... Nie wiem, co ze sobą zrobię...
- Hej, ludzie! - Mayukko wbiegła po schodach, ciężko oddychając. - Znaleźliśmy ich! Boże, nie mam kondycji...
- Gdzie są? Są cali? - spytałem niemal natychmiast.
- Są cali. W barze... - westchnęła blondynka. - Możesz się domyślić co tam robili.
Szybko przybiegliśmy do baru i zobaczyliśmy dokładnie to, co Mayukko po drodze nam opisała; Keitaro Takashi oraz Habiki Chimon leżeli nieprzytomni na podłodze baru, a wokół nich puste butelki po różnego rodzaju alkoholach.
- Jezu... - Westchnąłem, po czym wycofałem się do drzwi. Sam zapach sprawiał że miałem nudności. Kaiyua również nie była dość pocieszona widokiem chłopaków.
- Od razu kiedy się obudzą, przysięgam, że sama... Co ja gadam... Jestem szczęśliwa, że są cali, to naprawdę wielka ulga, ale... Naprawdę...?
- Dobra, trzeba ich jakoś przemieścić. Kaiyua, pomożesz? - odparła Mayukko, a shipperka przytaknęła. Ja za to szybko pobiegłem do kuchni, wiedząc, że nikogo innego tam nie będzie.
Wziąłem z półki dwa talerze i zrobiłem kanapki, dokładając do talerzy parę kawałków owoców ze stołu. To powinno chociaż troszkę wynagrodzić moje zachowanie... Chwila. Nagle przeszedł mnie dreszcz. Złapałem za nóż w mojej kieszeni; był na swoim miejscu. Jednak... Czy zwyczajny nóż, którym ukroić można co najwyżej kotlet, wystarczy? Bez większego zastanowienia, wyciągnąłem nóż z kieszeni i włożyłem go do szuflady w kuchni. Za to wziąłem o wiele lepszy, ostrzejszy i poręczniejszy nóż kuchenny, który bardzo dobrze mieścił się w mojej kieszeni.
CZYTASZ
Danganronpa; The Duel of Hope and Despair ~ Tom 2 'The Voice of Despair'
FanficFanfiction napisane na tych samych zasadach, jak tom pierwszy. Ze względu na możliwe spojlery na końcu opowiadania, polecam najpierw przeczytać "The Voice of Despair", inne opowiadanie mojego autorstwa. ~~~ Hideki Kenzou, zwyczajny ogrodnik wrzucony...