(punkt widzenia Habikiego)
- Więc? - odparł Monokuma. - Czy ktokolwiek tutaj ma zamiar przyznać się do takiego czynu?
- Ale... Skoro to ty zostawiłeś telefon na szafce. - odparła Mayukko. - To czy nie uważasz siebie za winnego?
- Jednak to wy postanowiliście użyć danego telefonu. Macie wolną wolę. Myślałem, że to będzie zabawny eksperyment, a wy zrobiliście mi taki numer... Chlip chlip... No cóż, jedno z was musi się przyznać, inaczej będę bardzo zły!
- ...Pfft. - Mayukko lekko się zaśmiała. - Skoro wiesz, że zabrałam telefon z szafki i używałam go do moich własnych celów, czemu pytasz nas o winowajcę?
- Mayukko... - jęknąłem. - Nie możesz...
- Habiki, wszystko będzie dobrze... - dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie. - Jeśli umrę z myślą, że dzięki mnie możecie przeżyć... To nie umrę bez powodu, wiesz?
- Ale... Ale...
- Wolałbyś, żeby ktoś niewinny szedł na śmierć? Nie pozwoliłabym nikomu z was brać na siebie winę.
- ...Junichiro, masz zamiar po prostu pozwolić jej iść?! - odwróciłem się w stronę niebieskowłosego.
- A, i jeszcze jedno... Junichiro, wyskakuj z telefonu. - zaśmiał się Monokuma. - Nie mam zamiaru już ułatwiać wam życia i bardzo chętnie zobaczę caluuutką waszą rozmowę z piłkarzykiem.
- Rozumiem, że za mną nie przepadacie, ale to nie znaczy, że mam zamiar zabraniać jej decydować za siebie. - odparł niebieskowłosy, wyjmując telefon z kieszeni. - Nie znaczy to też, że mam zamiar się poddawać.
Zanim mogłem zareagować, Junichiro wyszedł ze swojego stanowiska pod pozorem podania telefonu Monokumie, jednak gwałtownie rzucił nim o ziemię i go rozdeptał, miażdżąc urządzenie na kawałki.
- Teraz nikt nie może go używać. - odparł. - Więc jest sprawiedliwie.
- Ty... Ty... - Monokuma wydawał się zaniemówić. - ...Właśnie zarobiłeś specjalne przedłużenie tortur dla pani Rikku. Więc, taka jest wasza ostateczna decyzja?
- Mayukko, błagam, przemyślmy to... - jęknąłem, jednak było już za późno.
- Junichiro. - Mayukko odeszła ze swojego stanowiska, podchodząc do szachisty. - Wiem, że nigdy specjalnie mnie nie lubiłeś i że jedyne, co robiłam, to ci przeszkadzałam. Zrobiłeś dla nas tak dużo... Ale mam jeszcze jedną prośbę.
- ...Tak?
Mayukko westchnęła, po czym podeszła bliżej i... Przytuliła Junichiro, który zastygł, nie wiedząc, co zrobić.
- ...Zaopiekuj się nimi, dobrze? Dla mnie. - szepnęła dziewczyna, po czym puściła chłopaka.
Junichiro nie odpowiedział, jedynie przytaknął, kierując swój wzrok w podłogę. Mogłem przysiąc, że przez chwilę myślałem, że się rozpłacze.
- Dobrze więc! - odparł Monokuma. - Za mną, do pokoju egzekucji!
Zanim się obejrzałem, po raz kolejny trafiłem do ciemnego, zimnego pokoju, w którym przelało się więcej łez niż na nie jednym pogrzebie.
Mayukko stała w środku pokoju, gotowa na swoją śmierć... Nie przestawała się uśmiechać. Jedynie spoglądała w naszym kierunku, jakby chciała przekazać, że wszystko będzie dobrze.
Spojrzałem na Kaiyuę; dalej stała sama, całkowicie cicha. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę. Może nie powinienem był, bo natychmiast przypomniało mi się, że to właśnie tak Keitaro zwykle zaczynał ją pocieszać, jednak ścisnęła moją rękę mocniej i oparła głowę na moim ramieniu. Miejmy nadzieję, że Riyeko i Hiraku szybko tu przyjadą...
![](https://img.wattpad.com/cover/319503466-288-k249509.jpg)
CZYTASZ
Danganronpa; The Duel of Hope and Despair ~ Tom 2 'The Voice of Despair'
FanfictieFanfiction napisane na tych samych zasadach, jak tom pierwszy. Ze względu na możliwe spojlery na końcu opowiadania, polecam najpierw przeczytać "The Voice of Despair", inne opowiadanie mojego autorstwa. ~~~ Hideki Kenzou, zwyczajny ogrodnik wrzucony...