Noc numer jeden.
Obudziłem się natychmiast po zaśnięciu. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Koszmary wróciły. Ale ostatnio niczego nie piłem... Jak to możliwe? Nie, to na pewno po prostu reakcja na egzekucję, muszę znowu iść spać, spałem tylko godzinę. Ale teraz... Mój mózg odmawia posłuszeństwa. Nie chcę zasnąć. Nie chcę zobaczyć mojej matki jeszcze raz. Nie z tym mężczyzną...
Jest już czwarta nad ranem. Niedługo powinienem się obudzić, ale nie śpię. Z całego serca przeklinam to ciało i ten umysł, który nie pozwala mi zasnąć. Nie mogę przestać myśleć o mojej matce. Nie mogę przestać myśleć o tym, co robił z nią mój ojciec w tym obrzydliwym koszmarze. W jaki sposób ją torturował i w jaki sposób ją dotykał... Boję się nawet o tym myśleć, ale nie mogę przestać. Nie mogę przestać się martwić.
Dzień numer jeden.
Obudziłem się... Kogo oszukuję, wcale nie spałem. Musiałem z kimś porozmawiać, cokolwiek, co odwróci mój umysł od makabrycznego obrazu, który pojawił się w moim mózgu. W dodatku, bez snu czułem się całkowicie wykończony.
- Cześć, Hideki. - odparł Keitaro, wychodząc z pokoju. Wyglądał na równie wykończonego.
- Hej... Chciałbyś dzisiaj porozmawiać? Albo coś? - dotarło do mnie, że chyba po raz pierwszy wychodzę z takiego rodzaju inicjatywą w jego kierunku.
- Przepraszam, ale obiecałem Kaiyui, że zaopiekuję się nią i Habikim. Wydają się być w okropnym stanie... Nie dziwię się.
- Rozumiem.
Resztę drogi do kuchni przebyliśmy w ciszy.
- Dobrze, kochani. - Mayukko zaczęła zwracać się tak do nas już regularnie. - Muszę sprawdzić obecność. Aika, podasz notes?
- Jasne.
Po sprawdzeniu obecności wszyscy byli obecni, jednak znowu wydawało mi się, że jest nas tutaj za mało. Ja, Keitaro, Emiko, Habiki, Kaiyua, Mayukko, Junichiro, Nahoko i Aika... To osiem osób. Zdecydowanie za mało. Zaczynaliśmy z prawie dwukrotną liczbą. Ale... Dotarło do mnie, że w zasadzie wszystkim tutaj jakkolwiek ufam. Nie będzie już tak łatwo nas złamać, musimy tylko mieć nadzieję i trzymać się razem.
Czułem się okropnie po śniadaniu; nikt już nie podchodził do mnie pytając, czy mam ochotę coś porobić. Zamiast tego, cały szpital wydawał się na chwilę wyłączony. Nikt nic nie robił, nikogo nic nie obchodziło. Jedynie Emiko i Nahoko poszły do salonu grać w gry, dopóki Monokuma nie pojawił się przed nami w recepcji.
- W związku z małymi komplikacjami, nowe piętro pojawi się dopiero jutro, ale przyniosłem sok jabłkowy! Od dzisiaj będziecie musieli brać go codziennie.
- C...Co? - jęknąłem. Skoro halucynacje powróciły wczoraj bez soku, co się stanie, jeśli wezmę te psychotropy...
- Nie... Nikt nie chce już tego brać! Czy nie możesz dać nam chociaż jednej jebanej chwili żeby przetworzyć to, co się stało?! Chociaż jednej chwili?! - krzyknęła Kaiyua. - Wszystko, o co proszę to jedna, jedyna jebana chwila żeby się pozbierać. Jedna chwila!
- Obawiam się, że w życiu nie dostajemy wszystkiego, czego pragniemy. A teraz masz dwie opcje; albo wypijesz sok, albo wstrzyknę ci go prosto do żył. Co wybierasz? - odparł Monokuma.
- D-do żył?... - Kaiyua zamilkła, po czym wypiła sok, powoli zaczynając płakać.
- Kaiyua... - jęknąłem, mając już zamiar do niej podejść, ale Keitaro natychmiast podbiegł do stołu z sokiem, wypił go do dna w sekundę, po czym odprowadził Kaiyuę do jej pokoju i wrócił się po Habikiego, który oprócz „jestem" na sprawdzaniu obecności nie odezwał się dzisiaj ani słowem.
CZYTASZ
Danganronpa; The Duel of Hope and Despair ~ Tom 2 'The Voice of Despair'
Hayran KurguFanfiction napisane na tych samych zasadach, jak tom pierwszy. Ze względu na możliwe spojlery na końcu opowiadania, polecam najpierw przeczytać "The Voice of Despair", inne opowiadanie mojego autorstwa. ~~~ Hideki Kenzou, zwyczajny ogrodnik wrzucony...