37 ~ Nasz Cudowny Zdrajca

15 2 8
                                    


               - Jesteśmy. - odparłam, idąc z prawie całkowicie śpiącym Habikim w stronę Junichiro.

- Pfft... Będziesz musiał oprzytomnieć. - powiedział szachista. - Zaraz mi pomożesz kogoś stąd wynieść.

- Huh...? - jęknął Habiki.

- Przejdź do rzeczy, Junichiro. - przewróciłam oczami.

- Mówiłem ci, że wiem już, kim jest zdrajca? Więc wyobraź sobie, że nasz cudowny zdrajca właśnie teraz rozmawia z Monokumą i zaraz wróci do nas tą właśnie windą.

- Nie mówisz poważnie...

- Mam dowody. Powiem tyle, że ten mechanizm z aparatem i czujnikami był bardzo przydatny. Zrobiłem zdjęcie przestępcy będąc piętro wyżej.

- Jak ty...

- Mogę ci to wytłumaczyć szczegółowo, ale sądzę, że nie masz najmniejszej ochoty tego słuchać, kiedy masz być na śniadaniu za parę godzin.

- Po prostu uwińmy się z tym szybko... - westchnęłam.

- Dalej mi nie wierzysz?

- Jak mogę ci wierzyć? Moi ludzie są lojalni. Nikt nie sprzedałby się Monokumie za jakąkolwiek cenę.

- Twoi ludzie... Są komiczni. - usłyszeliśmy, jak mechanizm windy zaczyna się poruszać. - A oto i przykład. Habiki, ustaw się z drugiej strony wejścia do składzika. Zaraz złapiemy naszego zdrajcę.

                 Habiki, lekko przestraszony, posłuchał się szachisty, a ja obserwowałam z boku ciekawa, czy on naprawdę może mieć rację.

Parę sekund później, winda się zatrzymała. Jako że nie byłam ustawiona przed wejściem, żeby nikt mnie nie zauważył, słyszałam jedynie parę kroków, które były szybko urwane i nastąpiła chwilowa cisza.

- Wiecie, chłopaki... - głos przedarł się przez ciszę zimnego korytarza. - Jeśli macie zamiar złapać mnie jak kota, który uciekł z domu, mogę równie dobrze po prostu iść za wami.

- Spodziewałeś się takiego scenariusza. - odparł Junichiro, łapiąc zdrajcę za ramię. - I nie zrobiłeś nic, żeby się ukryć.

- Oczywiście. Co miałem zrobić, schować się za pudełkami?

Szybko wyszłam zza rogu, żeby zobaczyć twarz domniemanego zdrajcy. Mimo, że rozpoznałam go po głosie, dalej nie było to zbyt łatwe do zrozumienia; przytrzymywany przez Junichiro i Habikiego w całkowitej ciemności, jednak dalej z uśmiechem na ustach stał przede mną Keitaro Takashi.

- Keitaro... - jęknęłam. - Dlaczego...

- Uwierz mi, Mayukko, gdybym mógł ci wytłumaczyć, to bym to zrobił. - Keitaro jedynie uśmiechnął się szerzej. - I co macie zamiar ze mną zrobić? Wyrzucić na ulicę? Nie macie jak.

- Do izolatki z nim. - odparł Junichiro. - Chodźmy.

- Do izolatki? - jęknęłam. - Czy to na pewno...

- Konieczne? Mayukko, myślisz, że jeśli będzie na wolności, to będziemy bezpieczni?

- Dlaczego nawet, kiedy próbujesz pomóc, czuję, jakbyś miał w tym tylko i wyłącznie twój własny interes... - westchnęłam, idąc za chłopakami na drugie piętro prosto do izolatki.

- Ktoś musi go pilnować. - odparł szachista.

- Ja mogę... I tak nie chce mi się spać, a chciałabym z nim porozmawiać. - jęknęłam.

- Keitaro... - westchnął Habiki,a jego oczy powoli zaczęły napełniać się łzami. - Myślałem, że...

- Habiki, uwierz mi... Lepiej, żebyś poszedł. Nie chcę, żebyś zapamiętał mnie w takim stanie. - Keitaro zachowywał się bardzo nienaturalnie. Rozumiem, że na początku tego wszystkiego mówił niezrozumiałe rzeczy, ale teraz... Bardziej przypominał mi Junichiro niż siebie samego.

Danganronpa; The Duel of Hope and Despair ~ Tom 2 'The Voice of Despair'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz