- Dobra! Witajcie na długo wyczekiwanej rozprawie klasowej aka szkolnym sądzie aka jakkolwiek chcecie to coś nazywać! - zaśmiał się Monokuma. - Dzisiaj omawiamy sprawę śmierci Ostatecznego Ogrodnika, Hidekiego Kenzou! Możecie zaczynać.
- Dobrze, zacznijmy więc najpierw może od narzędzia zbrodni... - zaczęła Mayukko. - Nie był na miejscu zbrodni, ale biorąc pod uwagę ranę i okoliczności możemy uznać, że był to nóż który ciągle nosił przy sobie.
- Dlaczego nikt nie pomyślał o tym żeby mu ten nóż zabrać? - przewróciłem oczami. - Nie byłoby kłopotu.
- ...A czemu ty o tym nie pomyślałeś zamiast teraz się wywyższać? Wracając, możemy stwierdzić że ta sprawa na pewno nie była samobójstwem.
- Możemy być tego pewni? - jęknął Gitarzysta. - Wiem, że miał ranę w brzuchu i w ogóle, ale jesteście pewni, że nie zrobił sobie tego sam? Naprawdę zwariował, kiedy go widziałem na śniadaniu wyglądał naprawdę...
- Rozumiem twoje zmartwienie, ale to na pewno nie było samobójstwo. - wtrąciła się Poetka. - Inaczej nóż, którym została zadana śmiertelna rana, byłby na miejscu zbrodni. Bo nikt normalny nie upozorowałby samobójstwa w sposób, żeby wyglądał jak morderstwo... Prawda?
- Rozumiem... Przepraszam.
- Idziemy dalej...
- Może teraz ja coś dodam. - odparła Mayukko. - W pokoju Hidekiego nie było żadnych śladów krwi, jedyna krew była na bandażach dookoła jego brzucha, na którym była duża rana od przebicia nożem. Ktokolwiek go zamordował... Chciał za wszelką cenę sprawić, żeby wyglądało to na samobójstwo.
- Nie... - przerwała poetka. - Mam inną opinię.
- Hm?
- Myślę, że ktokolwiek zabił Hidekiego... Próbował go uratować.
- Jak to? - jęknęła Nahoko. - A-ale...
- Spójrzcie na sposób, w jaki rana była zabandażowana... Bandaże były zawiązane tak, jakby nóż był wtedy jeszcze w jego brzuchu. Czyli morderca go nie wyjął bandażując ranę. Gdyby wyjął nóż, Hideki umarłby natychmiastowo. Próbował go uratować.
- Dlaczego...? Dlaczego próbował uratować kogoś, kogo zaatakował? - jęknęła Kaiyua.
- Bo... Pomyślcie. - Mayukko rozejrzała się dookoła. - Nóż którym był zaatakowany musiał być tym samym nożem, który był w jego kieszeni. Inne noże były odłożone na miejsce w kuchni. Tamtego noża nie mogliśmy znaleźć. Zresztą, Emiko mi pomagała, może potwierdzić.
- Mhm... - rudowłosa przytaknęła, drżąc. - Uhm... Ludzie...
- Więc mówiąc dalej, - przerwałem. - uważasz, że Hideki mógł celowo umożliwić to morderstwo? Tak, jak w sprawie Miyo Fujiwary?
- To zdecydowanie możliwe. - odparła Mayukko. - Zresztą, myślę, że musimy zrozumieć stan psychiczny Hidekiego przy tym morderstwie. Musimy zrozumieć, co mógłby myśleć, kiedy wyszedł ze swojego pokoju.
- Wyszedł z pokoju? - jęknął Gitarzysta. - Przecież to on...
- Tak jak przy sprawie Haru. Haru sam wyszedł z pokoju spotkać się z mordercą. Ale...
- Hideki nigdy nie pozwoliłby komuś kogokolwiek zamordować... - Siatkarka ledwo mówiła i jeszcze gorzej radziła sobie z utrzymaniem równowagi. - Nie jest taki. Nie zdradziłby nas, żeby jedna osoba przeżyła.
- Hm? Racja, w końcu znasz go od dzieciństwa... - poetka pokręciła głową. - W takim razie, czy wiesz może co poprowadziłoby go do takiego zachowania?
CZYTASZ
Danganronpa; The Duel of Hope and Despair ~ Tom 2 'The Voice of Despair'
FanficFanfiction napisane na tych samych zasadach, jak tom pierwszy. Ze względu na możliwe spojlery na końcu opowiadania, polecam najpierw przeczytać "The Voice of Despair", inne opowiadanie mojego autorstwa. ~~~ Hideki Kenzou, zwyczajny ogrodnik wrzucony...