PK: Hela

217 17 0
                                    

Tove Thorisdottir

- Gdzie zniknęłaś? - spytała mama, gdy po jakimś czasie wróciłam wraz z Lokim do złotej sali, tej samej w której jedliśmy kolację.

- Byłam w ogrodzie. - odpowiedziałam szczerze. - A później rozmawiałam z wu... z Lokim. - poprawiłam się, uśmiechając do bruneta.

- Nie zgubiłaś się? - uśmiechnęła się babcia.

- Poradziłam sobie. - zapewniłam. - Chociaż muszę przyznać, że pałac jest dużo większy od naszego domu. - posłałam jej lekki uśmiech. Miałam nadzieję, że na mojej twarzy nie było widać oznak wcześniejszego załamania.

- To oczywiste. - przyznał Thor. - Na Ziemi nie mają takich pałaców.

- Nie prawda. Na Ziemi jest wiele zamków. Może nie tak bardzo złotych, ale kiedyś tam również panowała monarchia. - przypomniała mama.

- Jak zawsze masz rację. - uśmiechnął się tata i pocałował żonę w czoło, obejmując ją czule ramieniem w pasie.

- Gdzie Ava i Sten? - spytałam, rozglądając się po pomieszczeniu. - I Wojowie z Sif?

W sali byłam tylko ja, rodzice, dziadkowie i Loki. Początkowo nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz wydało mi się dziwne, że zostało tu tak mało osób.

- Przyjaciele wraz ze Stenem chcieli pokazać coś twojej siostrze. - odparł znudzony Thor.

- Co takiego? - zainteresowałam się, siadając przy stole na swoim miejscu.

Loki usiadł obok mnie, na co uśmiechnęłam się do niego lekko. Byłam wdzięczna, że okazał mi wsparcie i rozmowa odciągnął moje myśli od siostry i jej przeznaczonego.

- Chyba jego...

- Asgard jest doprawdy piękny! - tacie przeszkodziła Ava, która wraz z wcześniej wymienionymi przyjaciółmi i przeznaczonym weszła do sali z uśmiechem na twarzy.

- To prawda. - po raz pierwszy odezwał się Loki.

- Jak dobrze cię widzieć, wujku! - Ava rzuciła się w stronę Lokiego i przytuliła go mocno, a ten wykrzywił twarz w grymasie.

- Nie jesteś już małą dziewczynką, od której nie mogłem się odpędzić. - zauważył Loki, odsuwając się od mojej siostry z tą samą niezadowoloną miną. - I nie nazywaj mnie wujkiem.

- Chociaż to się nie zmieniło. - zaśmiała się blondynka, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy parę innych osób dołączyło śmiechem do mojej siostry.

Przybyli zajęli swoje miejsca, przez co Loki musiał się przesiąść naprzeciwko mnie. Tata wciąż mierzył Stena groźnym spojrzeniem, ale był już o wiele spokojniejszy niż wcześniej.

- Co mnie ominęło? - popatrzyłam na przyjaciół.

- Sten pokazał mi swoją komnatę. - odpowiedziała Ava. - Właściwie, gdzie się podziewałaś, Tove? - spytała, patrząc na mnie z troską.

- Byłam w ogrodzie. Potrzebowałam trochę świeżego powietrza. - wytłumaczyłam, uśmiechając się lekko. Nie chciałam jej niepokoić. To był jej szczęśliwy dzień, nie musiała wiedzieć, że dla mnie nie.

- Źle się czułaś? - zaniepokoiła się Ava.

- Nie, nie. Wszystko w porządku. - zapewniłam.

- Na pewno?

Nim zdążyłam odpowiedzieć, naszą uwagę przyciągnęła osoba, która weszła nagle do sali, otwierając zamaszyście złote wrota.

- Nie zaprosiliście mnie na przyjęcie? - brunetka udała oburzoną, mierząc wzrokiem każdego z nas.

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz