- Więc? O co chodziło? - spytał Loki, odkładając swą marynarkę na ramę fotela w swoim pokoju.
Opuściliśmy wesele dopiero około czwartej nad ranem, tak jak większość gości. Bal miał trwać przez trzy dni i noce, więc trzeba mieć siłę na świętowanie.
- Miałeś rację. - położyłam się na łóżku w czerwonej sukience. - Elri nie jest synem Neegi. - Loki zdjął szpilki z moich nóg, na co uśmiechnęłam się do niego wdzięczna.
- Więc czyim? - brunet położył się obok mnie. Miał na sobie jedynie czarne bokserki, gdyż resztę ubrań zdjął, aby lepiej mu się spało.
- Edei. - odpowiedziałam. - Sama mi to powiedziała. Neega zabrała jej syna, aby ta w zamian zdobywała dla niej i Sygin informacje z Asgardu.
- To okrutne. - wtrącił Loki.
- Jakby nie patrzeć ty też zabrałeś Sygin córkę. - zauważyłam.
- Dobrze wiesz, jaka jest Sygin, a Edei nie znamy. Może nie powiedziała ci prawdy?
- Dlaczego miałaby kłamać?- A czy raz już tego nie zrobiła? W dodatku wydała cię. - zauważył.
- Zrobiła to, aby ratować syna. - broniłam nimfę.
- Za łatwo ufasz ludziom, kochanie. - Loki pomógł mi usiąść. - Nie każdy jest wart twojej przyjaźni. - rozsunął zamek sukienki, po czym ostrożnie zsunął ze mnie jedwabny materiał.
- Nie chcę bać się ufać ludziom. Wtedy nie wychodziłabym z pałacu, bo wierzyłabym, że każdy pragnie mojej śmierci. - przewróciłam oczami.
Loki położył moją sukienkę na fotelu, a z szafy wyciągnął czarną koszulę, w której zwykł spać.
- Nie mówię, że powinnaś się bać. - wrócił do mnie na łóżko. - Jedynie być bardziej ostrożniejsza i powściągliwa w zdradzaniu swoich tajemnic. - pomógł mi ubrać czarny materiał na moje nagie ciało. - A teraz idziemy spać, bo ledwo żyjesz. - uśmiechnął się, przykrywając nas kołdrą. Wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie w pasie.
- Tak będzie już zawsze? - spytałam szeptem.
- Nie. Nic nie trwa wiecznie. - westchnął Loki, a ja poczułam smutek. - Ale zadbam, aby zawsze było wspaniale i abyś zawsze była szczęśliwa. - pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię, Loki. - wyszeptałam, gdy po moim sercu rozlało się przyjemne ciepło.
- Kocham cię, Tove. - jego słowa były ostatnimi, które usłyszałam, nim zapadłam w sen.🐍🐍🐍
Pozostałe dni wesela minęły we wspaniałej atmosferze. Bawiliśmy się wyśmienicie, poznaliśmy wiele nowych osób, a także przypomnieliśmy sobie znajomości z wcześniejszych uroczystości.
Ostatniej nocy Ava, ubrana w prostą białą suknię z serduszkowym dekoltem, u boku Stena w czarnym garniturze, ogłosiła gościom, że oczekują potomka.
Później, po wypytaniu siostry dowiedziałam się, że jest to już drugi miesiąc. Mama, babcia i dziadek cieszyli się bardzo, natomiast tata był jakby przestraszony, ale również szczęśliwy.
- Zabieram cię do Jotunheimu. - ogłosił Loki, gdy odpoczywaliśmy w komnacie. - Uzgodnimy termin ślubu i twojej koronacji...
- Już? Tak szybko? Przecież ustaliliśmy, że wesele odbędzie się w grudniu. - zauważyłam, odwracając się w jego stronę.
- Trzeba wszystko przygotować. Nie zrobimy tego w kilka dni. - zauważył.
Skinęłam głową, wychodząc na balkon. Asgard w marcu wyglądał ślicznie. Ta kraina o każdej porze roku budziła zachwyt. A teraz, gdy wszystko zaczynało powolutku budzić się do życia panował tutaj pewien urok.
CZYTASZ
Trylogia Kłamcy
FanfictionLos, fatum, przeznaczenie... W świecie Tove odgrywa wielką rolę. To właśnie los łączy ludzi miłością, która może zabić. Nastolatka go nienawidzi, tak samo jak swojego przeznaczonego, który sprowadził do jej dzieciństwa wiele bólu. Czy mimo przeciwn...