NK: Wesele

161 11 0
                                    

Tove Thorisdottir

Stałam u boku Lokiego, jak zahipnotyzowana z szerokim uśmiechem wpatrując się w tańczącą parę. Staliśmy trochę dalej od rodziny i przyjaciół, a gdy muzyka zmieniła swój rytm również dołączyliśmy do tańczących par.

Czułam się tak dobrze w objęciach Lokiego, nawet pomimo tego, że nie byliśmy sobą. Wyglądaliśmy inaczej, co było drugą częścią planu Heli. Rzuciła na nas zaklęcie z pomocą Seledrina, abyśmy wyglądali jak mieszkańcy jej królestwa. Byłam im za to niemziernie wdzięczna, bo chociaż przez chwilę mogłam być z Lokim na oczach wszystkich, jednocześnie wciąż pozostając w ukryciu.

- Szkoda, że to nie może trwać wiecznie. - wyszeptałam, spoglądając na Thora i mamę, tańczących razem.

- Kłamstwo w kłamstwie? - uśmiechnął się lekko Loki.

Nawet teraz, gdy wyglądał jak niedawno zmarły człowiek, cały czas był niesamowicie przystojny, choć nawet nie przypominał siebie.

- Ten chwilowy spokój. Szczęście. - westchnęłam. - Nie ważne. - mruknęłam. - Nie mogę się doczekać, aż poznam Sivę. Ciocia, Ava, Desmond i Seledrin opowiadali mi o niej wiele. Podobno cała jest tobą. - uśmiechnęłam się szeroko.

- Ma moje oczy i jasne włosy. - odpowiedział Loki. - Jest śliczna, ale nie wiem, czy będzie taka jak ja.

- Dowiemy się tego. Dopilnujemy, aby nie była jak Sygin. - zapewniłam. - Podobno nie wychodzi z komnaty?

- Ona mnie nie obchodzi. Może i urodziła moje dziecko, ale nie chcę mieć z nią więcej nic wspólnego. - Loki pocałował mnie w czoło, a następnie obrócił.

- Nie poznaję cię. - uśmiechnęłam się, znów kładąc rękę na jego ramieniu. - Wciąż pamiętam, jak musiałam cię namawiać, abyś zajął się swoim dzieckiem.

- Od tego minęło wiele czasu. Zbyt wiele. - mruknął Loki, pochylając się w stronę moich ust, gdy muzyka dobiegła końca i zaczęła się kolejna.

Położyłam prawą dłoń na policzku Lokiego i uśmiechnęłam się ciepło. Byłam taka szczęśliwa, bo wreszcie mogłam stać u jego boku.

- To prawda, ale mamy przed sobą wieczność, Loki. Razem. - wyszeptałam i złączyłam nasze usta w pocałunku.

- Tove?! - usłyszałam krzyk mamy i gwałtownie odsunęłam się od Lokiego, na tyle, na ile pozwalały mi jego ręce, mocno obejmujące mnie w talii.

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że muzyka ucichła, a wszyscy zebrani wpatrują się w nas. Dotarło do mnie również to, że jesteśmy aktorami. Gramy i oni nie mogą wiedzieć, że to my. Dlatego rozglądnęłam się po pomieszczeniu, szukając wspomnianej Tove i wróciłam niezrozumianym spojrzeniem do mojej rodzicielki.

- Nie udawaj. - powiedziała spokojnie Agatha, podchodząc do nas. - Masz pierścień Lokiego na palcu. - wskazała moją dłoń, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.

Faktycznie. Moja biżuteria zniknęła, ale sygnet Lokiego nie, czego nie do końca rozumiałam. Korona Lokiego również została na jego głowie, ale oni jakby jej nie rozpoznali.

Możecie pomyśleć, że to głupie, ale ten pierścień miał dla mnie i Lokiego duże znaczenie. Istoty we wszystkich Królestwach oświadczają się swoim ukochanym. Loki, dając mi ten pierścień właśnie tak postąpił. To były niewypowiedziane, nieoficjalne zaręczyny. Zapewnienie, że chcemy być z sobą przez wieczność, na wieczność. Nie byliśmy małżeństwem, ale byliśmy kimś więcej niż tylko parą.

Spojrzałam z przerażeniem na Helę, która uśmiechnęła się tylko lekko i również podeszła do nas, a za nią podążył Edan, Desmond i Seledrin.

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz