PK: Sygin

200 16 1
                                    

Wieczorem, gdy wesołe rozmowy przy stole dobiegły końca, Frigga pokazała mi komnatę, w której miałam spędzić najbliższe noce.

Ava miała spać ze Stenem, bo przeznaczonych nie można oddzielać. Miałam ochotę przewrócić oczami na ten argument. Zawsze w nowych miejscach spałam razem z siostrą. Teraz po prostu się bałam.

Moja komnata znajdowała się naprzeciwko komnaty wujka Lokiego i obok komnaty cioci Heli. Po drugiej stronie korytarza, który dzieliły na pół ogromne schody, pokój mieli moi rodzice i dziadkowie.

Westchnęłam, siadając na ogromnym łóżku z satynową, szarą pościelą i ciemnofioletowym baldachimem.

Ściany komnaty pomalowane były na pastelowy fiolet. Ogromne okna i wyjście na balkon, po prawej stronie łóżka, zasłaniały ciemnofioletowe zasłony z haftem, mniej więcej w połowie, przedstawiającym lawendę.
W komnacie oprócz dwuosobowego łoża znajdowało się również biurko pod oknem, półka na książki obok drzwi wejściowych, znajdujących się naprzeciwko łóżka i złoty lampion na niewielkiej szafce nocnej obok łóżka.
Wszystkie meble i drzwi w pokoju wykonane były z drewna hebanowego.
Po lewej stronie łóżka znajdowały się drzwi do łazienki i garderoby. Obydwa pomieszczenia utrzymane były w jasnych kolorach, a meble były tego samego koloru, co te w pokoju.

Dziadkowie zadbali o to, abyśmy czuły się w Asgardzie, jak w domu i nawet ubrania czekały na mnie w garderobie.

Wzięłam długą kąpiel w niebywałe wygodnej złotej wannie, a potem ubrałam się w pidżamę. Długie czarne włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, więc teraz sięgały mi do pasa. Umyłam zęby i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, upewniając, że dokładnie zmykam makijaż.

Co z tego, że od dobrych dwóch godzin leżałam na łóżku, wpatrzona w zasłony, jak nie mogłam zasnąć?

Było już po północy. Wiedziałam to z zegara wiszącego nad drzwiami wejściowymi.

Mimo to zsunęłam się z łóżka i boso ruszyłam w stronę drzwi. Wyjrzałam na ciemny korytarza, ale nie zobaczyłam zupełnie nikogo, oprócz lampionu, który oświetlał drogę na schody.

Bez wahania podeszłam do hebanowych drzwi, takich samych, jak moje i zapukałam głośno.

Wiedziałam, że zapewne wszyscy już śpią, ale miałam nadzieję, że jednak...

- Kto... - właściciel otworzył szeroko drzwi i zamarł, gdy mnie zobaczył.

Zrobiłam krok w tył, gdy mężczyzna pochylił się w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę, zdając sobie sprawę, że w jego oczach pojawił się dziki błysk. Moze to nie był dobry pomysł?

- Coś się stało, złotko? - spytał lekko zachrypniętym głosem.

Miał zmierzwione włosy, czujne spojrzenie i był bez koszulki oraz spodni. Miał na sobie jedynie czarne bokserki. Boże, był moim wujkiem do cholery!

Szybko powróciłam wzrokiem do zielonych tęczówek, gdy na łóżku, widocznym z korytarza, dostrzegłam blondwłosą kobietę owiniętą białym prześcieradłem.

- Nie chciałam przeszkadzać. Przepraszam. Lepiej... Wrócę do siebie. - odwróciłam się szybko, ruszając do swojej sypialni.

- Nie przeszkadzasz. - Loki złapał mnie za nadgarstek, przez co musiałam znów odwrócić się w jego stronę. - Sygin właśnie wychodziła. - powiedział, skanując moje ciało spojrzeniem.

Zapewne każda dziewczyna na moim miejscu zarumieniła by się pod czujnym spojrzeniem przystojnego mężczyzny. Do tego jego dotyk wywołał dziwny dreszcz, który przebiegł po moim ciele.
Ale to nie mogłam być ja. Boże, to był brat mojego ojca!

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz