Dwa miesiące później
Tove Thorisdottir- Nie wiedziałam, że przygotowania do ślubu to aż tyle wymagań. - jęknęłam, opadając na krzesło obok Lokiego.
- To tylko zaproszenia, złotko. - Loki uśmiechnął się do mnie ciepło. - Strojami zajmuje się Seledrin. Wieczorem kawalerskim i panieńskim Desmond, Ulf, Irsa i Ava. - przypomniał. - Zostało jeszcze tylko uzgodnić listę dań, wystrój sal i...
- I dokończyć podpisywać te cholerne zaproszenia. - westchnęłam.
- I odebrać koronę od złotnika oraz nauczyć cię słów przysięgi. - dokończył Loki.
- Nie jestem małym dzieckiem. Nie pomylę się. - fuknęłam.
- Ale będziesz królową, złotko. - Loki wstał, podchodząc do mnie. - Dla ludu i innych władców musisz być ideałem.
- Daleko mi do niego. - zauważyłam.
- Nie prawda, złotko. - Loki pochylił się nade mną, opierając dłonie na oparciach fotela. - Dla mnie już jesteś idealna. - pocałował mnie w usta.
- Przyjemności po pracy, królu. - skarciłam go z uśmiechem, odpychając od siebie.aa
- Na szczęście zostało już nie wiele. - mruknął Loki, spoglądając na dwie kupki listów na jego biurku.
Jedna była stanowczo większa od drugiej. Na szczęście już tylko ta mniejsza została nam do podpisania. Niestety taki był zwyczaj w Królestwach Wszechświata. Gdy władca lub władczyni brali ślub, musieli zaprosić na tę uroczystość innych władców (chyba, że było się władcą Piekła, bo tam obowiązywały inne zasady), a na zaproszeniach musiały widnieć podpisy przyszłych małżonków. Wróciliśmy więc do wykonywania podpisów, gdy nagle do komnaty wszedł służący.
- Kazałeś przynieść wino, panie. - młody chłopak ukłonił się przed nami, kładąc tacę z winem i dwoma złotymi kieliszkami na biurku pomiędzy listami.
Chłopak spojrzał na swego króla i uśmiechnął się do niego lekko, choć widoczny był w jego oczach strach, po czym ukłonił ponownie i ruszył ku wyjściu. Nawet na mnie nie spojrzał, jakby w ogóle mnie tu nie było. Dobrze wiedziałam, że to wina Lokiego, który wręcz mordował wzrokiem każdego mężczyznę, gdy jakiś znalazł się w moim towarzystwie. Chyba, że był to Desmond, Seledrin czy Elri, albo jakiś inny członek rodziny i przyjaciel.
Postanowiłam zignorować te myśli i wstałam, podchodząc do wina. Podniosłam butelkę, którą już ktoś wcześniej otworzył, (jak zawsze, bo król nie powinien zajmować sobie tym czasu, więc robili to pracownicy w kuchni) i nalałam czerwonego napoju do kielichów.
- Za te przeklęte zaproszenia. - podniosłam złoty kielich, uśmiechając się do Lokiego, który tylko pokręcił głową rozbawiony i wzięłam łyk napoju, wracając na swoje miejsce.
A potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Kielich wypadł mi z dłoni. Czerwona ciecz rozlała się na czarny dywan. Jedną ręką zdążyłam złapać się biurka, a druga spoczęła na moim brzuchu, w który uderzył okropny ból.Loki błyskawicznie wstał i już w następnej chwili złapał mnie w pasie, nim się przewróciłam.
Ostry ból zaatakował moje ciało. Czułam go w każdej żyle, jakby rozprzestrzeniał się z krwią. Kręciło mi się w głowie, a kości pulsowały bólem, jakby były łamane.
- Tove? Złotko, co się dzieje? - Loki wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. - Straże! Wezwijcie medyka!
W zwolnionym tempie docierało do mnie to, co się dzieje. Nie wiem, gdzie byliśmy. Kręciło mi się w głowie, a obraz rozmazywał się mi przed oczami. Głosy docierały echem. Nie miały żadnego sensu. Ból pulsował w moim ciele. Palił mnie od wewnątrz, pożerał od środka.
CZYTASZ
Trylogia Kłamcy
FanfictionLos, fatum, przeznaczenie... W świecie Tove odgrywa wielką rolę. To właśnie los łączy ludzi miłością, która może zabić. Nastolatka go nienawidzi, tak samo jak swojego przeznaczonego, który sprowadził do jej dzieciństwa wiele bólu. Czy mimo przeciwn...