Wiedziałam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, a gdy tylko przekroczyliśmy próg złotej sali asgardzkiego pałacu, w której panowała mroczna cisza, choć zgromadzeni byli wszyscy przyjaciele i cała rodzina oraz Edea i Sygin, ta druga wyjątkowo szczęśliwa, coś nieprzyjemnego ukłuło mnie w sercu.
- Przybyliśmy najszybciej, jak to było możliwe. - odezwał się Loki, który szedł lekko za mną.
- Ktoś umarł? - odważyłam się spytać, zatrzymując u szczytu stołu, przy którym siedzieli wszyscy zebrani.
Tylko Odyn siedział na tronie, u jego boku jak zawsze Frigga. Babcia patrzyła na mnie z współczuciem, a dziadek na Lokiego z nieukrywaną wściekłością.
Tata wstał nagle od stołu, chwytając w rękę Mjollnir. Dopiero teraz dostrzegłam wściekłość na jego twarzy. O nie...
- Jak mogłeś! - krzyknął, zatrzymując się tuż przed Lokim.
- O co chodzi, tato? - spytałam, mimo że moje ciało obezwładnił strach.
- O co chodzi?! - wykrzyczał wściekły, przenosząc na mnie wzrok. - Dobrze wiesz, o co chodzi! Jak mogłaś to przed nami ukrywać!
- Tato... - Ava próbowała go uspokoić.
- Jak mogłaś ukrywać, że mój brat jest twoim przeznaczonym?! - krzyczał tata.
- Chciałam ci powiedzieć. - wyszeptałam. - Wam wszystkim. - spojrzałam na mamę, Sif, Volstagga i resztę przyjaciół.
- Kiedy?! - warknął Thor.
- Dzisiaj. Teraz, ale... Ale widzę, że ktoś mnie uprzedził.
I wtedy wszystko do mnie dotarło. Radosna Sygin, rozmowa z Edeą...
- Dlaczego? - wyszeptałam, patrząc z żalem na nimfę, która spuściła wzrok na swoje stopy.
- Powiedz prawdę, Tove! Powiedz, że Sygin kłamie! - wykrzyczał Thor, upuszczając Mjollnir na złotą podłogę i łapiąc mnie mocno za ramiona.
W jego oczach dostrzegłam łzy bezradności, gniew i nadzieję. Sama chciałam się rozpłakać. To nie tak miało być. Mieli dowiedzieć się ode mnie. W ogóle, skąd Sygin wiedziała?
- Nie mogę, tato. - wyszeptałam.
Nagle, jakby wszystkie siły opuściły moje ciało i dopiero dotyk Lokiego. Jego mocny uścisk na mojej dłoni przywróciły mi odwagę. Mocno ścisnęłam dłoń bruneta, bojąc się, że zniknie, że zostanę sama przeciwko całemu światu.
- Loki jest moim przeznaczonym. - wyprostowała mnie dumnie i powiedziałam to tak, aby usłyszał każdy w sali.
Tata odsunął się ode mnie z niedowierzaniem. Widziałam smutną twarz mamy, po której spływały łzy. Widziałam chłodną obojętność na twarzy dziadka, smutek babci i radość Sygin. Widziałem zdziwienie przyjaciół wojowników i dumę na twarzach cioci, Seledrina i Desmonda. Widziałam współczucie siostry. I te wszystkie emocje na twarzach najbliższych upewniły mnie jedynie w przekonaniu, że ten dzień nie skończy się dobrze.
- Czekaliśmy na odpowiedni moment. - odezwał się Loki, przybliżając bliżej mnie i tym samym bliżej Thora.
- Byłeś moim bratem. - wysyczał tata, łapiąc w dłonie Mjollnir.
- Nigdy nim nie byłem. - poprawił go Loki.
- Byłeś moim bratem! Byłeś synem mego ojca! Synem mej matki! - krzyczał, biorąc zamach ręką.
Nie obchodziło mnie to, że mogę zginąć. Że może mi się nie udać. Stanęłam przed Lokim i wyciągnęłam rękę w stronę młota, który celował w twarz mojego króla. Usłyszałam przerażony krzyk Desmonda i to przywróciło mnie do rzeczywistości. Otworzyłam oczy, które nie wiem kiedy zamknęłam i dostrzegłam w mojej dłoni broń Bogów.
CZYTASZ
Trylogia Kłamcy
FanfictionLos, fatum, przeznaczenie... W świecie Tove odgrywa wielką rolę. To właśnie los łączy ludzi miłością, która może zabić. Nastolatka go nienawidzi, tak samo jak swojego przeznaczonego, który sprowadził do jej dzieciństwa wiele bólu. Czy mimo przeciwn...