PK: Wyzwanie nad jeziorem

221 18 2
                                    

Loki Laufeyson

Następnego dnia po południu, po wspólnym obiedzie udaliśmy się do stadniny. Nad jezioro mieliśmy dostać się konno, gdyż znajdowało się ono po drugiej stronie lasu, niedaleko wodospadu.

Wraz z Tove postanowiliśmy, że nikomu nie powiemy, co się wydarzyło między nami w nocy, ani nie będziemy o tym wspominać. Innymi słowy - zapomnimy o tym, że prawie się ze sobą przespaliśmy. W innym sensie, niż spanie w jednym łóżku, co robiliśmy już kilka razy.

Zgodziłem się, choć chciałem wykrzyczeć światu, że mam ją przy sobie, że jest moja i nikomu jej nie oddam. Jednak chciałem, aby Tove czuła się bezpiecznie i komfortowo, a jeśli drogą do tego było zapomnienie... No cóż, trudno.

Z każdą minutą spędzoną w towarzystwie brunetki uświadamiałem sobie, jak bardzo się zmieniam.
Gdzie podział się Loki, który chciał zawładnąć światem? Teraz byłem gotów zrobić wszystko, aby uszczęśliwić moją nastolatkę. Boże, do reszty zwariowałem!

Volstagg, Fandrall, Hogun, Sif, Sten i ja wyciągnęliśmy swoje konie, które przygotowali nam stajenni. Na wycieczkę miała się z nami udać Tove, Ava, Hela oraz ten nazbyt uprzejmy elf i na moje nieszczęście również Sygin.

Sten pomógł wsiąść Avie na konia, a sam usiadł za nią. Ja natomiast stałem przy swoim czarnym rumaku, kątem oka obserwując Tove. Dziewczyna stała przy kasztanowej klaczy Sif, i głaskała ją po pysku.

Mój koń, Atlas, był niebywale silnym i szybkim zwierzęciem, a jednocześnie mądrym. Jednak nie dopuszczał do siebie nikogo oprócz mnie. Bał się ludzi. Różnił się całkowicie od pozostałych koni.

- Loki?! Pojadę z tobą, co ty na to, skarbie? - u mego boku zjawiła się Sygin, zwracając na nas uwagę wszystkich.

Sif siedziała już na swojej klaczy z Ulfem. Postanowiliśmy nie brać wielu koni, a tak, aby na jednym jechały dwie osoby. Volstagg jechał sam, Hela z Hogunem, a Tove miała wsiąść na konia Fandralla.

Jezioro nie znajdowało się znowu tak daleko, aby zwierzęta się zmęczyły, a tam na miejscu na pewno odpoczną na świeżej trawie i przy wodzie.

Dostrzegłem uśmiech na twarzy Tove, gdy podeszła do gniadego konia Fandralla.

- Chyba zapomniałaś, Sygin, że Atlas nie lubi ludzi. - przypomniałem blondynce, spoglądając na nią.

- Nie musimy jechać nim. - wzruszyła ramionami Sygin.

Odwróciłem od niej wzrok, nie dostrzegając obok siebie Atlasa. Przestraszyłem się, ale po chwili ogarnął mnie spokój i przyjemne ciepło.

- Już jasne z kim pojedzie Loki. - zaśmiał się Hogun, spoglądając na Tove, głaszczącą pysk mojego karego ogiera. Atlas polizał rękę dziewczyny, a brunetka zaśmiała się na ten gest.

- Nie lubi ludzi? - prychnęła Sygin.

- Ciebie na pewno. - mruknąłem pod nosem.

Zastanawiało mnie, dlaczego Atlas podszedł do Tove? Czyżby wyczuł, że ja i ona jesteśmy ze sobą nierozłącznie powiązani? Czytałem kiedyś, że zwierzęta potrafią to wyczuć. Ale przecież Atlas był bardzo agresywny w stosunku do innych. Z trudem dawał się wyprowadzić stejennemu.

- Chodź, Sygin. - Fandrall gestem ręki zaprosił blondynkę do siebie. - Nie traćmy czasu.

Sygin z oporem podeszła do blondyna i pozwoliła, aby pomógł jej wsiąść na konia. Ja w tym czasie podszedłem do Tove i Atlasa.

- Śliczny koń. - wyszeptała dziewczyna, przyglądając się zwierzęciu.

- Pojedziemy wcześniej. - zaproponowała Hela. - Wiesz Loki, gdzie jest jezioro. Traficie, a może nas dogonicie? - uśmiechnęła się, a Hogun pociągnął lejce.

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz