🐍 Żona Kłamcy: Prolog

168 12 0
                                    

Minęło siedem miesięcy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Minęło siedem miesięcy. Trzydzieści jeden względnie spokojnych tygodni.

Chodziłam do liceum, moje oceny znów były celujące, a zachowanie wzorowe.

Spotykałam się z mamą, siostrą, babcią i przyjaciółmi, ale nie wróciłam do domu ani nie pokazałam się więcej w Asgardzie.

Mieszkałam w Helheimie. Z ciocią, Edanem, Desmondem i Seledrinem. Ta ostatnia dwójka mało kiedy przebywała w domu. Korzystając z życia zwiedzali Królestwa, a gdy wracali z podróży godzinami opowiadali o tym, kogo poznali i co widzieli.

Wciąż nie mogłam udać się do Jotunheimu, a Loki na Ziemię. Dlatego jedynym miejscem naszych spotkań było Piekło.

Nie przeszkadzało nam to. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Loki spał ze mną w Helheimie, a do swojego Królestwa wracał w razie konieczności, w pilniejszych sprawach.

Z czasem zaczął do Helheimu zabierać również Sivę. Pilnowaliśmy, aby dziewczynka nie miała kontaktu z mieszkańcami Helu i cieszyłam się, bo była małym promyczkiem w moim życiu.

W listopadzie ciocia Hela urodziła. Miałam kuzyna. Valis był ślicznym chłopczykiem z czarnymi włoskami, liczący już cztery miesiące. Jedno jego oko było czerwone, natomiast drugie, prawe, zielone.

W każdej wolnej chwili opiekowałam się kuzynem, a jeśli był Loki z Sivą, obydwoje spędzaliśmy wspólnie czas z cudownymi dziećmi.

Za każdym razem, gdy widziałam Lokiego z dzieckiem na rękach w moim sercu rozchodziło się przyjemne uczucie ciepła.

Musicie mi przyznać rację, że mężczyzna z dzieckiem na rękach wygląda jeszcze przystojniej i uroczo. Tak właśnie wyglądał Loki. Bosko i naturalnie jednocześnie.

Zimne ręce na moich ramionach obudziły mnie z transu.

- Czy ma królowa jest gotowa? - spytał Loki, całując moją szyję.

Miałam na sobie czerwoną suknię na cienkich ramiączkach. Prosty dekolt odsłaniał moje obojczyki, a naszyjnik od Lokiego dumnie wisiał na mojej szyi. Na odkrytych ramionach, obojczykach i szyi widać było pojedyncze tatuaże, które wykonałam na Ziemi podczas naszej długiej rozłąki.

Suknię przygotowywał Seledrin, więc była piękna, jak wszystkie pozostałe, choć bardziej skromna. Była wykonana z jedwabnego, czerwonego materiału, koronki i brokatu. Do tego mocny makijaż, podkreślone czarną kredką i cieniem do powiek oczy i pomalowane tuszem rzęsy oraz czerwone usta. Na głowie miałam srebrny diadem z onyksami i perłami, a także czerwone szpilki na stopach. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jedynie lekko związałam z tyłu głowy kilka kosmyków, aby nie wpadały mi do oczu. Całość tworzyła piękny obraz i mnie, jako delikatną, ale przede wszystkim pewną siebie kobietę.

- By stanąć twarzą w twarz z osobami, których unikałam i które nie wiedzą czy chcą mnie w rodzinie, na ślubie mojej siostry, w królestwie, w którym nie byłam od ponad siedmiu miesięcy przed władcami z całego Wszechświata z tobą u boku? - spojrzałam na Lokiego z uśmiechem. - Jasne. Mamy już wprawę w psuciu ślubów.

Loki roześmiał się na moje stwierdzenie, delikatnie acz stanowczo odwracając mnie w swoją stronę. Wyglądał niesamowicie przystojnie w czarnym garniturze, tak samo ciemnej koszuli i czerwonym krawacie oraz włosami idealnie zaczesanymi do tyłu. Na jego głowie dumnie spoczywała biała jotuńska korona.

- Wyglądasz olśniewająco, złotko. - chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.

- Zepsujesz mi makijaż. - wzruszyłam ramionami. - Od kiedy rymujesz? - uśmiechnęłam się, nawiązując do jego poprzedniejszej wypowiedzi.

- Całkowity przypadek. - odwzajemnił mój uśmiech.

- Kłamca. - westchnęłam rozbawiona.

- Co proszę? - ręce Lokiego spoczęły na mej tali i bożek przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.

- Ależ ja nic nie mówiłam. O co ci chodzi? - udawałam, ale na mych ustach błąkał się uśmiech.

- Kłamiesz, złotko. Chyba zapomniałaś, że jestem...

- Kłamcą. - wtrąciłam z uniesionymi brwiami i rozbawieniem wymalowanym na twarzy.

- Nie ładnie. - jedną swoją rękę położył na swym torsie, w miejscu, gdzie pod skórą, mięśńmi i kośćmi, biło jego serce. - To naprawdę boli, złotko. - mówił aktorsko z bólem na twarzy.

- Kocham cię. - mruknęłam, cmokając go w policzek i odwróciłam się do niego plecami, uświadamiając sobie, co powiedziałam.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, a ja byłam pewna, że Loki słyszał, jak szybko biło mi serce, gdy wstrzymałam oddech.

Zapięłam bransoletkę z białą różą na prawej ręce, co miało być znakiem, że to ja jestem druhną i świadkiem mojej siostry na jej ślubie. Odchrzaknęłam, odwracając się w stronę Lokiego z lekkim uśmiechem i cicho wypuściłam wstrzymywane powietrze. Bóg stał wciąż przed lustrem, przyglądając się mi z zaskoczeniem.

- Chodźmy, hmm? - wyciągnęłam do niego rękę. - Nie mogę się spóźnić na wesele siostry.

- Naturalnie. - mruknął, łapiąc moją dłoń.

- Wszystko w porządku? - spytałam, gdy wyszliśmy z pałacu, gdzie na placu przed nim czekały dwie karoce.

W pierwszej jechała Hela z Edanem i Valisem, a w drugiej my z Desmondem i Seledrinem.

Czułam się dziwnie z tym wyzwaniem, choć przecież nie powinnam. Kochałam go, dlaczego więc to było takie niepokojące? Być może dlatego, że on nie odpowiedział.

- Tak. - Loki pocałował mnie w czoło. - Idealnie. - uśmiechnął się.

- Kłamca. - mruknęłam, ale nim zdążył mi odpowiedzieć już wsiadłam do karocy.

- Wyglądasz bosko, słońce. - Seledrin uśmiechnął się szeroko na mój widok.

- To Ava jest gwiazdą dzisiejszego wieczoru. - przypomniałam.

- Ale ty słońcem. - dodał Desmond.

- Uważajcie. To moja dziewczyna. - Loki objął mnie ramieniem w pasie, gdy usiadł obok mnie, a strażnik zamknął drzwi karocy i powóz ruszył.

- Ale ja jestem przystojniejszy. - Desmond wystawił mu język, a ja zaśmiałam się cicho.

- Uważaj, bo...

- Bo jesteś mój. - Seledrin dokończył za Lokiego i na naszych oczach pocałował namiętnie wampira.

- A ty nie pozwoliłaś mi się pocałować. - Loki wyszeptał mi do ucha niezadowolony, co jeszcze bardziej poszerzyło mój uśmiech.

W takich chwilach zapominałam o tym, co czeka nas, gdy dotrzemy do Asgardu. Zapominałam o tych wszystkich władcach, którzy dowiedzą się o naszym przeznaczeniu. Zapominałam o okropnym życiu.
Byłam szczęśliwa.

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz