Loki Laufeyson
- Nie... było cię... w komnacie... tej nocy... - wysapała Sygin, wbijając paznokcie w moje plecy.
Wykonałem ostatnie mocne i szybkie pchnięcia, dochodząc w blondynce. Odsunąłem się od niej, zakładając na ramiona białą koszulę. Sygin była dobra, jeśli musiałem wyładować swoje podniecenie, by nie zrobić czegoś głupiego przy Tove. Już wczoraj posunąłem się za daleko. Przestraszyłem ją.
- Wyjdź. - rozkazałem, stojąc tyłem do kobiety.
- Coś jest nie tak, Loki. - zaważyła Sygin. - Dawniej się tak nie zachowywałeś. O co chodzi? - spytała, wstając z łóżka i podeszła do mnie, kładąc dłonie na mych ramionach.
Odwróciłem się do niej twarzą, odrywając jej ręce od swojego ciała. Ani na chwilę nie spuściłem wzroku z jej oczu na nagie ciało. Była dobra dziwką, niczym więcej.
- Powiedziałem wyjdź. - powtórzyłem, patrząc na nią obojętnie.
- Musisz się zdecydować, czy chcesz, abym dalej zaspokajała twoje potrzeby. - westchnęła, zabierając swoje ubrania z podłogi. Ubrała jedynie cienką czarną pidżamę, w której przyszła z samego rana.
- Dobrze wiesz, że sama tu wrócisz prędzej, czy później. - zauważyłem zimnym tonem, spoglądając zza okno.
Miałem widok na trening wojowników. Uśmiechnąłem się lekko, gdy zobaczyłem ćwiczenia Tove. Nie szło jej dzisiaj. Cały czas się przewracała i nie umiała odparować ataku tego elfa. Czułem, że to była moja wina.
- Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że ta mała zwróci na ciebie jakąkolwiek uwagę. - usłyszałem głos złej Sygin, a potem trzaśnięcie drzwiami.
Gdy się odwróciłem w pokoju nie było nikogo. Zacisnąłem pięści, ruszając w stronę łazienki.
Zrobię wszytko, aby zwróciła na mnie uwagę i jeszcze więcej, aby nigdy mnie nie zapomniała.
🐍🐍🐍
Wszedłem do złotej sali, na której środku stał wielki stół.
Thor i Agatha z samego rana wrócili na Midgard. Przy stole siedział Odyn, Frigga, a także Hela. Nie było wojowników, bratanicy z przeznaczonym, ani Tove. Zdziwiła mnie natomiast obecność dwóch Lodowych Olbrzymów, którzy zasiedli po lewicy Odyna.
- Matko, Ojcze. - przywitałem się, siadając na miejscu obok Heli, która siedziała obok Friggi.
- Witaj Loki. Dobrze, że jesteś. - uśmiechnęła się Frigga.
Drzwi sali otworzyły się gwałtownie, a do pomieszczenia weszła Tove ubrana w długą do ziemi, srebrną suknię na grubych ramiączkach. Czarne włosy falami opadały na jej odkryte ramiona i plecy, a na twarzy, jak zawsze widniał szeroki uśmiech.
Wyglądała przepięknie.- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała, idąc w naszą stronę. - Ava i Sten kazali przekazać, że zjedzą w komnacie. - uśmiechnęła się do Odyna, który skinął głową. - O! Mamy gości. - ucieszyła się, zauważając posłańców.
Podeszła do nich i usiadła obok, na wolnym miejscu naprzeciwko mnie. Ani na chwilę nie spuściłem z niej wzroku. Nie potrafiłem przestać jej podziwiać.
- Dzień dobry. - przywitała się, przyglądając nieznajomym.
- Dzień dobry. - odpowiedział olbrzym bliżej niej.
Jak wszystkie miał niebieską skórę. Odróżniały go jedynie czarne włosy i żółte oczy. Ubrany był w błękitną koszulę z krótkim rękawem i czarne spodnie. Jego towarzysz miał taki sam strój i kolor włosów, natomiast jego oczy były pomarańczowe.
CZYTASZ
Trylogia Kłamcy
FanfictionLos, fatum, przeznaczenie... W świecie Tove odgrywa wielką rolę. To właśnie los łączy ludzi miłością, która może zabić. Nastolatka go nienawidzi, tak samo jak swojego przeznaczonego, który sprowadził do jej dzieciństwa wiele bólu. Czy mimo przeciwn...