PK: Kłamstwo i propozycja

192 14 0
                                    

Tove Thorisdottir

Noc spędziliśmy nad jeziorem i wróciliśmy do pałacu dopiero na śniadanie.

Znów jechałam na koniu razem z Lokim. Jednak tym razem czułam motyle w brzuchu i dziwne gorąco, gdy obejmowałam go w pasie, aby nie spaść z Atlasa.

Uśmiechnęłam się lekko, gdy pomógł mi zejść z konia. Potem popędziłam na trening z wojownikami, a później zasiadłam przy stole do śniadania z rodziną i przyjaciółmi.

Przez cały dzień nie robiłam nic ciekawego. Rozmowy z dziadkami i wygłupy z siostrą oraz przyjaciółmi. Czułam, że naprawdę odpoczywam, choć myśli zaprzątywał Loki, jego zachowanie i słowa.

Wieczór nadszedł dużo szybciej niż się spodziewałam. Wzięłam prysznic i w pidżamie siedziałam na balkonie, wpatrując się w Bifrost.

Przez cały dzień starałam się unikać Lokiego.

Bo to, co powiedział nad jeziorem...
Był pijany, prawda? A jego odpowiedź spowodowana była również tym, że go pocałowałam. Nie powinnam była tego robić.

Dotknęłam swoich ust, wciąż czując to cholerne gorąco i dreszcze, które zawładnęły wtedy mym ciałem.

- Cholera jasna. - westchnęłam. - Dlaczego życie musi być takie trudne?

Mogłabym być z Desmondem. Wampir był świetnym przyjacielem i chłopakiem. Był miły, uprzejmy i dobry. Kochałam go, ale jak brata, choć przez pewien czas byłam nim zauroczona. On jednak wolał chłopców.
Ale nie, bo na mojej drodze musiał stanąć Loki! Mój wujek, brat ojca i syn dziadków. Co z tego, że adoptowany, jak rodzina to rodzina! To byłoby kazirodztwo!

Kurwa! Dlaczego ja w ogóle o tym myślę?!

Wplotłam palce we włosy i zamknęłam oczy, opierając czoło o zimną barierkę balkonu.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, aby znów ujrzeć koszmar.

🐍🐍🐍

Obudziłam się, czując ból całego ciała. Leżałam na zimnych płytkach na balkonie. Miałam szczęście, że noce były ciepłe i nie zmarzłam. Ziewnęłam, przeciągając się, mimo bólu i powoli usiadłam.

Słońce wschodziło nad Asgardem, co wyglądało doprawdy pięknie.

Wstałam i jęknęłam, widząc na zegarze godzinę siódmą. Sif znowu dowali mi ćwiczeń.

- Wyglądasz okropnie. - przywitał mnie Hogun, gdy pojawiłam się na treningu.

- Spóźniłaś się. Dwdzieścia minut. - zauważyła Sif.

- Wiem. Przepraszam. Źle spałam. - ziewnęłam, odpowiadając przyjaciołom. - Możemy zaczynać? - weszłam na plac.

- Jesteś pewna, że się nie przewrócisz? - zaśmiał się Volstagg.

- Nie, ale i tak, czy tak się przewracam, więc co za różnica? - wzruszyłam ramionami, zaczynając rozgrzewkę.

Potrzebowałam czymś zająć myśli.

🐍🐍🐍

Przez następne dwa tygodnie unikałam Lokiego, a on nie szczególnie starał się ze mną porozmawiać. Chyba rozumiał, że potrzebowałam czasu, bo gdy przez pierwszy tydzień nie przychodziłam na śniadania, obiady i kolacje, potem on przestał na nie przychodzić, abym mogła spędzić czas z rodziną. Byłam mu za to naprawdę wdzięczna.

Jednak cała sympatia, jaką go darzyłam, znikała, gdy kilka razy nakryłam Sygin, wychodzącą z jego komnaty. Co prawda w ubraniu, ale co za różnica? Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo się tym przejmowałam. Przecież nic nas nie łączyło. Loki mógł sypiać z kim tylko chciał, nic mi do tego.

Trylogia KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz