16. rozdział

72 17 2
                                    

Blaise
-księżniczko nie zostawiaj mnie- szepnąłem

***
Siedzimy teraz w salonie i czekamy, aż rosie się obudzi. Pilnuje ją Mia, bo pani Betti, od nadmiaru emocji zrobiło się słabo.

To co usłyszałem kilka godzin temu mnie zszokowało.

Znów ktoś, zrobił krzywdę mojej księżniczce.

Nie zdążyłem jej uratować.

-mówiłem, że powinniśmy jeszcze poszukać!- wydarłem się na Luke'a- ale ty stwierdziłeś, że znowu się gdzieś pląta, albo daje komuś dupy!- nie byłem w stanie się uspokoić- to przez ciebie ktoś ją zgwałcił, kurwą kolejny raz!!! a ty ją jeszcze nazywałeś dziwką, japierdole co z ciebie są brat- podkręciłem głową

-przepraszam, okej?!- uniósł się- myślałem, że wymyśla. To wszystko też jest dla mnie w cholerę trudne- załamał się- wtedy kiedy Mike odszedł...nie potrafiłem sobie poradzić, kurwa byłem na skraju wytrzymania- usiadł na kanapie

-ty byłeś na skraju wytrzymania?!- zapytał cichy głos, który ją od razu rozpoznałem

To był jej głos, jej perfumy...

-nie wiesz przez co przechodziłam, kiedy od wyjścia ze szpitala przestałeś ze mną rozmawiać. Z dnia na dzień zerwałeś kontakt, byłam wtedy po wypadku, myślałam że obwiniasz mnie przez to co się stało, przez że mike zginął w wypadku. Codziennie wstawałam z myślą, że może dzisiaj jesteś w domu i ze mną porozmawiasz, ale ciebie nie było. Wracałeś późno wieczorem, najczęściej wtedy kiedy spałam. Przynajmniej wtedy kiedy myślałeś, że spałam.- skończyła swój monolog w chwili kiedy zrobiło jej się słabo

Podbiegłem do niej i złapałem ją, w idealnej chwili.

-mam takie dejá vu- szepnęła- możesz mnie puścić proszę ?

Nie odpowiedziałem tylko od razu pomogłem jej siąść na jednym z foteli.

-rosie, przepraszam ja nie chciałem. Naprawdę starałem się, żeby przy tobie nie wybuchnąć i powiedzieć że to twoja wina. W tamtym momencie obwiniałem wszystkich, łącznie z tobą, chociaż bardzo dobrze wiedziałem że to nie twoja wina- podszedł do niej i kucnął przed nią- tak bardzo żałuję, że mnie przy tobie nie było, cholera zachowałem się jak idiota nie wierząc swojej własnej siostrze, że została zgwałcona. Nie potrafiłem cię ochronić tak jak było trzeba.- ona jak gdyby nigdy nic przytuliła się do niego

-nie mam ci tego za złe, ja tylko chciałam, żeby mój starszy kochany brat wrócił- szepnęła na tyle głośno że każdy był w stanie to usłyszeć.- kocham cię Luke, najbardziej na świecie

To ja chciałem, żeby powiedziała mi jak bardzo mnie kocha- o czym ja kurwa myślę ?

-rosie słoneczko jak się czujesz ?- zapytała jej babcia, wstając z kanapy, podchodząc do niej, aby ją przytulić- pamiętasz coś z tamtego dnia ? gdy wpadłaś do domu byłaś cała roztrzęsiona, bałam się o ciebie. Wszyscy się o ciebie baliśmy- mówiła- co się działo przez ten cały czas, kiedy się od nas odcięłaś?- spytała trochę poważniej- musisz nam powiedzieć

Wyraz twarzy rose bardzo się zmienił. Z uśmiechniętej dziewczyny, nie zostało kompletnie nic. Za to pojawiła się obojętność, wraz ze smutkiem.

Na moment w jej oczach pojawiły się łzy. Jednak jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły.

-ja...-widać było, że nie czuła się na siłach, aby porozmawiać o tym co wydarzyło się zaledwie, kilka godzin temu- em...

-boże rosie, tak bardzo się o ciebie bałam, dziecko- mama tonyego podbiegła do dziewczyny i objęła ją tak mocno, jakby chciała uchronić ją przed całym światem

Też pragnę ją tak przytulać- Black kurwa ogarnij się chłopie.

-mamo, rose jeszcze nie wróciła...- tony chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale gdy wszedł w głąb salonu i zobaczył w nim wcześniej wspomnianą osobę, stanął w jednym miejscu i wyglądał jakby ducha zobaczył- wróciłaś- szepnął- rose ja...przepraszam to moja wina, że tak się stało ja nie chciałem- mówił jak najęty

Tak jak wszyscy inni, podszedł do niej i przytulił ją jak nigdy wcześniej.

-to nie twoja wina- szeptała do niego- byłam bezmyślna, pozwoliłam mu zrobić sobie krzywdę, nie byłam wtedy na tyle silna. mike nie będzie ze mnie dumny- po jej policzkach zaczęły spływać łzy- ja nie chciałam, krzyczałam, wolałam o pomoc, ale nikt mi nie pomógł. On...- obróciła się w moją stronę i spojrzała mi głęboko w oczy- on mnie zgwałcił

W tej chwili nie pragnąłem niczego innego, oprócz zabicia jebanego Thomasa.

Zaprzysięgłem sobie, że ochronie sobie, moją małą księżniczkę.

Rosie
-on mnie zgwałcił- szepnęłam, wcześniej patrząc w oczy Blaise'a- stał się potworem, takim jakim stał się nick. to mnie boli, tak jak nigdy wcześniej. Po sytuacji z nickiem, obiecałam że nigdy nie dopuszczę do tego, że ktoś po raz kolejny zrobi mi krzywdę.- nie potrafiłam przestać płakać- obiecałam to nie tylko sobie, ale również mikeowi, zawiodłam go Blaise. Zawiodłam go tak bardzo jak moich rodziców- znowu zrobiło mi się słabo, z wiązku z czym poleciałam na kanapę

Dobrze, że na nią, a nie na kogoś innego- mówiła moja ciemna strona

-rose!- krzyknął Blaise i podbiegł do mnie, ja znowu zaczęłam ryczeć jak małe dziecko, przy wszystkich

Znowu pokazywałam swoją słabość

-boże dziecko!- krzyknął dziadek- coś ty zrobiła, dlaczego nas nie słuchałaś? mówiłem, że to kiedyś się tak skończy

-dobra Adam ! przestań, twoja wnuczka właśnie została zgwałcona, a ty mówisz dlaczego ciebie nie posłuchała ?!- wydarła się na dziadka- do jasnej cholery, gdzie jest ten mój mąż, a jej dziadek który tak bardzo ją wspiera?!!!?

-betti, nie unoś się- zaczął ją uspokajać

-nie mów mi co mam robić!- krzyczała- co się z tobą stało Adam ?

-nic się ze mną nie stało. Jestem cały czas taki jaki byłem

-pokaż mi że jesteś taki sam, inaczej nie uwierzę- szepnęła- boże słoneczko, zadzwonię do rodziców, mieli wracać za dwa dni. Przylecą wcześniej, ale najpierw muszę się tobą zająć- postanowiła- Blaise zanieś ją proszę na górę, Luke, tony i Chris pojedziecie do sklepu, trzeba kupić najpotrzebniejsze rzeczy, zaraz zrobię wam listę. I Mia- spojrzała na moją przyjaciółkę- pomożesz mi we wszystkim ?- uśmiechnęła się do niej lekko

-oczywiście proszę panią, to ja pójdę zrobić herbatę i przygotuje wszystkie tabletki- wyszła z salonu

-skąd pani wie, co robić?- zapytał Blaise

-już raz to przechodziłam, uwierz mi chłopcze, wiem co robię.- powiedziała z krzywym uśmiechem- Kathy, zadzwonisz do Emily, trzeba ich poinformować, możesz się tym zająć córeczko?- podeszła do niej

-oczywiście mamo, zajmę się tym.- powiedziała i spojrzała na mnie- nie martw się rosie, dasz sobie radę jesteś silna.- wyszła tak jak i wszyscy inni wraz z babcią

Black spojrzał na mnie i chwilę mi się przypatrywał nic nie mówiąc.

-okej, chodź wezmę cię na ręce i zaniosę do pokoju- podszedł do mnie, przez odruch mocniej się spięłam- nic ci nie zrobię, obiecuję- mówił łagodnym tonem- chodź, dasz radę sama wstać ?

-ch..chyba tak, nie jestem pewna- mówiłam

To wszystko znów będzie bardzo ciężkie.....

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz