21. rozdział

61 15 0
                                    

Rosie
Minął kolejny tydzień. Dużymi krokami zbliżamy się do mojego wyjazdu.

Wczoraj dowiedziałam się, że dostałam się do szkoły w Bostonie. Ucieszyłam się, ale później przypomniałam sobie, że Blaise zostaje tutaj.

muszę mu powiedzieć- zakodowałam sobie w głowie

teraz mu powiem, przecież leże na jego łóżku, w jego domu, obok niego

Jestem idiotką

-blaise- uderzyłam go lekki w ramię- muszę ci coś powiedzieć

-co chce powiedzieć mi moja, piękna dziewczyna?- i jak go tu nie kochać

-wyjeżdżam na studia- powiedziałam na jednym wdechu i wstałam z łóżka stanęłam obok łóżka i popatrzyłam się na mojego chłopaka

-co ? gdzie?- widziałam jak jego postawa się zmieniła

-do Bostonu- te słowa bolały inaczej

-ou to daleko- podrapał się po karku

-to nic nie zmieni, obiecuję- szepnęłam

-będę cię odwiedzał- powiedział blaise- kocham cię- i wpił się moje usta

-ja ciebie też- powiedziałam- ostatnie tygodnie, musimy spędzić jak najlepiej

-coś się wymyśli

***
-jedziesz na imprezę do Chris'a ?- spytała Luke'a

-oczywiście, mnie by tam miało nie być ?- mówił głupkowato- Luke'a White'a? chyba jesteś niepowżna- popukał się w czoło

-dobra, dobra- uniosłam dłonie w geście obronnym- za 3 tygodnie wyjeżdżam, na studia, do Bostonu- spoważniałam, tak samo jak mój brat

-co? Blaise wie ?

-tak, powiedziałam mu dzisiaj rano

-to dobrze

-luke, ja sobie tego nie wyobrażam. Nasz związek nie będzie miał sensu- po moim policzku spłynęła łza- co jeżeli on mnie zdradzi? albo ja jego ?

-siora, nie pękaj. Jeżeli jesteście w sobie zakochani, to nawet nie pomyślicie o, zdradzie- powiedział

Szkoda, że będąc tam nie będę w stanie zapanować nad rzeczami, które się wydarzą .

-jesteś najlpeszym bratem na świecie

-sie wie, a teraz idź popraw makijaż, bo za niedługo trzeba będzie wychodzić.

Pobiegłam na górę, do swojego pokoju.

***
Siedzę na kanapie, w salonie Chris'a. Wokół mnie jest dużo tańczących ludzi.

Czy przesadziłam z alkoholem ? nie. Jestem lekko wstawiona. Nigdy nie potrzebowałam dużej ilości alkoholu. I nie będę potrzebowała.

Tak? zobaczymy, gdy będziesz w najgorszym momencie swojego życia

Siedziałam tak przez dłuższą chwilę, aż u mojego boku pojawił się blaise.

-co tam ?- spytałam

-jest dobrze, tylko trochę nudno, nie sądzisz ?- podniósł brew

-trochę tak, ale nie będę narzekać- odpowiedziałam- idę na zewnątrz, muszę się przewietrzyć- powiedziałam, kiedy zaczęło mi się robić duszno

-pójdę z tobą- zaczął wstawać

-nie, nie musisz. Dam sobie radę- wstałam i wyszłam na dwór.

Z kieszeni kurtki, wyciągnęłam papierosy, oraz zapalniczkę. Wyjęłam jednego, włożyłam go do ust i zapaliłam.

Od razu przyjemny zapach rozniósł się, wokół mnie.

Kocham ten zapach

-mówiąc, że idziesz się przewietrzyć, masz na myśli pójście zapalić?- usłyszałam głos swojego chłopaka

-powiedziałam, również że sobie poradzę, nie musiałeś się fatygować- spojrzałam na niego

-wiem, ale wolę mieć swoją dziewczynę na oku- podszedł do mnie- nie lubię widzieć jak się trujesz

-palienie papierosów, nie jest trujące- spojrzał na mnie oczywistym wzrokiem- no dobra, może trochę

-może bardzo- zaśmiał się- Luke powiedział mi waszą rozmowę.- spięłam się- spokojnie, poradzimy sobie, i nigdy nie myśl, że byłbym w stanie cię zdradzić,- widząc moją minę, zapytał- ufasz mi?

-to raczej oczywiste

-jeżeli mi ufasz, a mam nadzieję że tak, to nigdy więcej nie myśl, że byłbym w stanie cię zdradzić- przytulił mnie- jedziemy do mnie do domu ?

-możemy, tylko chodźmy się pożegnać

Weszliśmy do domu, i zaczęliśmy szukać wszystkich znajomych, aby poinformować ich o tym, że zmywamy się z imprezy.

-masz ostani tydzień, z nią nie spieprz tego- syknął cicho mój brat, do Blaise'a

-nie spieprze- zapewnił- trzymajcie się, do kiedyś - pomachaliśmy im

-to co ? teraz ja się tobą zajmę



Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz