2. 4 rozdział

41 1 0
                                    

Blaise
Chodziłem i szukałem rosie. Ale jej nigdzie nie było.

Pewnie poszła na jakiś spacer.

Wszedłem do salonu i krzyknąłem.

-nie ma jej ! musiała gdzieś sobie pójść- skończyłem

-co?!- również się unieśli

-spokojnie, ja wiem gdzie ona może być- jak zawsze spokojny tony, się odezwał- pamiętacie tą plażę za waszym domem ? tam będzie, powiedziała mi że od razu tam pójdzie- powiedział

-no to na co czekamy ?- spytałem- chodźmy

I wyszliśmy. Chwilę nam to zajęło, ale w końcu dotarliśmy na plażę.

-o Mia i Chris tutaj są- powiedział Luke

I rzeczywiście, stali tam. Obok morza, gdzie za małym chłopcem z dziewczynką na rękach ganiała rosie.

Dzieci jej pasują.

-dzień dobry wszystkim- przywitała się Mia

Każdego z osobna przytuliła. Tak mnie również. Chociaż widziałem grymas wypisany na jej twarzy, postanowiłem więc że go nie widziałem.

Od czasu ich przylotu minął rok. I przez calutki rok, nie widzieliśmy się wogóle. Nie powiem, że nie ale brakowało mi ich. W końcu się z nimi zżyłem.

-jak tam z maluchami?- spytała pani Emily

-są małymi diabełkami. Przez cały czas rozrabiają. Liam biega po całym domu, udając super bohatera, a Melody codziennie płacze po kilka godzin. Ale nie mamy na co narzekać, wróciła rosie więc będzie się nimi zajmować. W końcu sama nam to obiecała, prawda kochanie ?- zwróciła się do męża, ten tylko pokiwał głową uśmiechnięty od ucha do ucha

-ciociu uważaj na Melody !- krzyknął malec

-no przecież uważam ! nigdy nie pozwolę, aby stała jej się krzywda- powiedziała do niego

-czy ona nas nie zauważyła?- spytał tony

-najprawdopodobniej tak Zauważyliśmy z Mią wtedy jak byliśmy jeszcze w Bostonie, że rosie gdy jest w otoczeniu dzieci skupia swoją uwagę tylko na nie.- odpowiedział- choć nigdy nie chcę się do tego przyznać, każdej nocy w Bostonie patrzyła w niebo. Siedziała na parapecie przy otwartym oknie i mówiła różne rzeczy.

-ciociu wszystko w porządku?!- Liam krzyknął

-wszystko jest dobrze, tylko troszkę zakręciło mi się w głowie.- poprawiła dziecko, które usnęło w jej ramionach i położyła do wózka.

-napewno wszystko dobrze ? ciociu może ja pójdę po mamę. Ona zawsze wie co robić- mówił zmartwiony

Ta nie odpowiedziała, ale chłopczyk chyba musiał zauważyć coś na jej twarzy bo podszedł do niej, pokazał ręką aby się schyliła i starł coś z jej policzka.

To mogły być moje dzieci..

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz