36. rozdział

46 13 0
                                    

Blaise
Dzisiaj jest pogrzeb pani Betty, czyli babci Luke'a i Rosie.

Cała nasza rodzina jedzie na pogrzeb. Jest nadzieja, że zobaczę swoją Rose.

Po pogrzebie, każdy z uczestników ma zjawić się na balu charytatywnym, który jest zorganizowany na ostatnie życzenie pani Betty.

Prosze, kwiatuszku zjaw się.

Rosie
Ubrałam się cała na czarno. Bo w końcu jest to pogrzeb.

Kolejny w tym roku

Założyłam, sukienkę za kolano, czarne niskie obcasy. Na wierzch ubrałam płaszcz i, do tego małą torebkę na ramię.

Z biżuterią nie przesadzam, dlatego na nadgarstku mam minimalistyczną bransoletkę, taką samą ma mój syn.

Na szyi łańcuszek i kilka pierścionków.

Z racji, że jest jesień chciałam ubrać się dobrze i w miarę wygodnie. Co chyba mi wyszło.

Zeszłam na dół i wyszłam przed dom zapalić papierosa. To zawsze pomagało mi się uspokoić.

Po wypaleniu całej używki, spojrzałam na niego, które dzisiejszego dnia było wyjątkowo ładnie.

Widzę, że wujek Mike dobrze się tobą opiekuje. Tęsknię za wami .

-co robisz?- usłyszałam głos mojego brata, który stanął obok mnie na ganku

Był ubrany, w czarne spodnie i tego samego koloru golf. Na górę również założył płaszcz. Jego starannie wypastowane buty, lśniły z daleka.

-ja ? patrze w niebo. Nie uwarzasz, że dzisiaj jest wyjątkowo piękne ?- spytałam

-chyba dobrze się tam bawią na górze- powiedział

-oh z pewnością- uśmiech zszedł mi z twarzy- boję się, że go tam zobaczę

-rose, nie możesz przed nim uciekać. Musisz pokazać, że nie boli cię to co zrobił. Za nim powiesz, że łatwo jest mówić, to tak wiem że będzie to trudne. Ale dasz radę, przeżyłaś tak wiele rzeczy. Przeszłaś przez to wszystko sama.

-nie byłam sama, miałam was- spojrzałam na niego- czasami zastanawiam się, jakby to było gdyby on żył. Czasem obwiniam się za to, że nie przeżył, dokładnie tak samo jak obwiniam się za śmierć babci i mike'a.- łza spłynęła mi po policzku

Miałam nie płakać

-csi spokojnie- przytulił mnie- to nie jest twoja wina, nikt z nas nie był w stanie im pomóc. Babcia sama wybrała, Mike zmarł przez wypadek, nie przez ciebie. A Leo... cóż on po prostu chciał malować ci piękne nieba. Spójrz tylko- wskazał na niebo- myślę, że nie ma ci za złe tego, że zmarł. Być może, właśnie bawi się mike'm.

-kocham cię Luke

-ja ciebie też rosie- szepnął mi we włosy

***
Siedziałam właśnie w samochodzie Luke'a i jechałam z nim wraz z moimi przyjaciółmi na pogrzeb.

-luke- szepnęłam- dlaczego mnie to spotyka ? co takiego zrobiłam, że Bóg aż tak bardzo mnie nienawidzi ?- jedna łza spłynęła mi po policzku

Brat spojrzał na mnie, a później na moich przyjaciół.

-wiesz rosie...- zaczął, ale przerwała mu Mia

-on cię nie nienawidzi- powiedziała- on cię kocha, tylko życie jest czasem niesprawiedliwe, wiesz? ale zanim się obejrzysz znowu będziesz miała taką przyjemność zostania mamą. Pamiętaj, że Leo zawsze jest z tobą. I patrzy na swoją mamusie. Wujek Mike napewno dobrze się nim opiekuje. Pewnie dobrze się razem bawią- uśmiechnęła się

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz