14. rozdział

85 17 1
                                    

Blaise
Tak o to siedzimy właśnie w samolocie.

Mamy kilka godzin lotu, więc nie pozostaje mi nic innego jak pójście spać.

***
Jedziemy właśnie do domu dziadków Luke'a i Rosie. Podobno dziewczyny nie ma w domu.

Znowu jest na imprezie.

-długo jeszcze ?- usłyszałem zmartwiony głos mii

-do pięciu minut będziemy- odpowiedział Luke

Chwilę trwaliśmy w ciszy, ale postanowiłem zadać pytanie, które męczy mnie od czasu wejścia do samolotu.

-myślicie, że bardzo będzie z nią źle?

Z odpowiedzią przyszedł mi Chris.

-ciężko stwierdzić. To że dowiedziała się jakiejś prawdy, napewno ją zabolało. Nie wiemy czy czasem nie zaczęła znowu brać. Albo bardzo ją to zniszczy, albo....- nie dałem mu dokończyć

-albo będzie próbować udawać, że wszystko jest dobrze- skończyłem

-dokładnie

-zaraz się tego dowiemy bo już dojechaliśmy- usłyszałem głos Luke'a

Wyskoczyłem z auta tak jak reszta i zaczęliśmy biec w stronę drzwi wejściowych.

Stanęliśmy przed nimi i zapukaliśmy. Otworzył nam jakiś chłopak.

-kto tak się dobija?!- krzyknął, ale gdy nas zobaczył ucichł- Luke?- patrzył się na mojego przyjaciela

-hej tony, wiem co się stało- powiedział po czym podszedł do niego i go objął

-to moja wina, przeze mnie zaczęła chodzić na te zasrane imprezy. Pokłóciliśmy się, ale niby powiedziała mi że ma w dupie to co robię. Wiem że zchrzaniłem. Teraz znowu jest z Thomasem, skurwysyn jest nowy w naszej paczce a już mi kuzynkę poderwał- powiedział skołowany

-jak to poderwał?- spytałem głupio

-blaise tak?- zapytał i popatrzył na mnie

-taa- odburknąłem

Nic nie powiedział tylko podszedł i uderzył mnie z pięści w twarz.

-to za to, że moja kuzynka znowu przez ciebie cierpi- teraz podszedł do Luke'a i jego również zdzielił po gembie- a to za to mój kochany kuzynie, że nazwałeś rose dziwką, swoją jebaną siostrę nazwałeś dziwką!!!- krzyknął

Popatrzyliśmy na siebie z lukiem.

Czyli on o Wszystkim już wie

-tonyyy!!- usłyszeliśmy krzyk jakiegoś dziecka- kto przyjechal?- zapytała głośno stając koło chłopaka- Luke!!!- podbiegła do niego, by go przytulić

-też się stęskniłem luna- uśmiechnął się- mam do ciebie pytanie, odpowiesz mi szczerze ?

-mhm- pokiwała głową

-gdzie jest teraz rosie ?

-na implezie- odpowiedziała- chodzi tam cały czas, nawet nie chciała się ze mną pobawić barbie- powiedziała smutno- jak do nas przyjechała tony wziął ją na jakąś domówkę- skąd ta mała wie o takich rzeczach?!- a później ona wróciła i była smutna, następnego dnia nie wychodziła z pokoju dopóki nie przyjechał po nią jakiś wytatuowany pan. od tamtej pory dziwnie się zachowuje. chodzi przygnębiona, nie uśmiecha się, tony powiedział że ją naplawi, ale chyba mu to nie wychodzi....a wy?- popatrzyła na nas z nadzieją- naplawicie ją i wlóci moja ukochana rosie ?- spytała

Nikt się nie odzywał. Tak naprawdę nikt z nas nie wiedział co mamy jej odpowiedzieć.

-lu...- tony chciał coś do niej powiedzieć, ale przerwały mu śmiechy dochodzące z drugiego końca ulicy.- luna wróć do środka zaraz wrócimy- dziewczynka nic nie odpowiedziała tylko od razu wykonała jego polecenie.

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz