2. 2 rozdział

41 7 5
                                    

Blaise
Siedziałem na kanapie w domu państwa White'ów. Z tego co wiem, chcą umówić kilka rzeczy związanych z firmą.

Nie wiem, dlaczego zostało zwołane te zebranie, ale będę starał się dowiedzieć o ci w tym wszystkim chodzi.

Siedząc na miękkim łożu zobaczyłem jak do salonu wchodzi ojciec Luke'a wraz z swoją małżonką.

Zaczyna się

Mój ojciec wstał ze swojego miejsca i podszedł do Pana White'a, zapewne aby się przywitać. Moja mama zrobiła to samo. Kit i Joe również, zostałem tylko ja. Wstałem z miejsca i podszedłem do Luke'a. Ścisnąłem jego dłoń, co uczyniłem również z jego rodzicami.

-usiądźcie- nakazał- jak niektórzy z was wiedzą, za kilka godzin mamy bal charytatywny, na którym zjawi się gość honorowy wraz z swoim towarzyszem czyli prawą ręką- zaczął, a ja byłem coraz to bardziej zestresowany- tym gościem będzie moja córka- co kurwa ?- rosie wraca tutaj, już na stałe

Rosie. Moja rosie wraca. Na stałe.

-co ? jak to ?- spytał mój ojciec

-luke oddaje swoją posadę rose- odpowiedział- stwierdził, że to ona bardziej na nią zasługuje- wszyscy w tym ja spojrzeli na Luke'a

-to prawda- zapewnił- ona sama jeszcze o tym nie wie, ale dowie się od razu po przyjeździe tutaj- powiedział i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek- to chyba oni

Oni ?

Czy rose znalazła już sobie kogoś ? Nie zdążyłem.

-witaj siostrzyczko!- krzyknął- no już wchodźcie

-boże tony nie pchaj się tak- usłyszałem jej głos

Czyli to tylko jej kuzyn

-nosz kurwa tony !- krzyknęła- weź ty się chłopie ogranij, na jednej dziewczynie świat się nie kończy- powiedziała

Boję się ją zobaczyć

-lepiej idź do tego salonu, kuzyneczko- wszyscy się zaśmiali

-przecież idę

I wtedy ją zobaczyłem. Moją rosie.

-nie mówiłeś, że będzie tutaj aż tyle osób- mruknęła do swojego brata

-sam o tym nie wiedziałem- kłamca- ale nie martw się, pogadamy i tyle. Sprawy biznesowe.

-i po cholerę ja tutaj jestem- oburzyła się

-córeczko...- szepnęła rozczulona pani White- jak ty wyrosłaś- podeszła do córki i objęła ją swoimi ramiona- tęskniłam

-ja też mamo...ja też

Odeszła od swojej mamy na krok i popatrzyła się na swojego ojca.

Traktuje mnie jak powietrze.

-witaj królewno- pocałował córkę w czoło- jak ja cię dawno nie widziałem. Nie miałem z kim oglądać meczy.

-przecież jest Luke

-no właśnie ! jestem ja !- krzyknął chłopak

-każdy dobrze wie, że Luke nie do końca wie na czym polega piłka nożna- odpowiedział

-potwierdzam !- krzyknął ktoś z holu

Do salonu weszła niska blondynka. Stanęła po lewej stronie Luke'a.

-oh przepraszam, my się chyba nie znamy- stanęła naprzeciwko rosie- jestem Lidia, narzeczona twojego brata- podała rękę dziewczynie, którą ta uścisnęła

-narzeczona ?- spytała

-ou, zapomniałem jej powiedzieć- odparł Luke

-zapomniałeś, czy nie chciałeś jej powiedzieć?- odezwał się kit

Posłałem mu wkurzone spojrzenie. Które mówiło jesteś już martwy.

-miała własne problemy, wszyscy o tym wiemy. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?- zwrócił się do siostry

-co?- wyglądała na zmieszaną- ah tak

-wszystko dobrze ?- spytała ją moja mama

-tak, tak tylko troszkę słabiej się czuje. Pójdę się przewietrzyć.- i wyszła z salonu, zapewne na taras, który umieszczony jest z tyłu domu.

-no co tak siedzisz ?- zapytał mnie pan Alan- jeśli chcesz aby kiedykolwiek ci wybaczyła, musisz się postarać, no już leć do niej.

Nie odpowiadając nic, wstałem ze swojego miejsca i skierowałem się na zewnątrz.

Pora naparwić to, co spieprzyłem.

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz