2. 10 rozdział

34 3 0
                                    

Rosie
Dzień wigilii, to dzień w którym cała moja rodzina zjeżdża się do, mojego domu i wspólnie celebrujemy święta Bożego Narodzenia.

W tym roku jest jednak inaczej. Wszyscy, przyjechali wcześniej. Nie dzisiaj, tylko dwa lub trzy dni wcześniej.

Wiele osób będzie mi dzisiaj brakowało przy świątecznym stole. Babci, Leo, Mike'a. Czy chociażby samej siebie.

Chciałabym, aby było tak jak kiedyś. Chce wrócić do mojego beztroskiego życia. Pełnego szczęścia, radości i chwil smutku.

Pamiętam, kiedy rzucił mnie mój pierwszy chłopak. Płakałam wtedy w ramiona Mike'a, który zapewniał mnie, że kiedyś trafię na tego jedynego.

I trafiłam. Choć była to krótka, ale piękna chwila. Nie żałuję.

Mogę się zarzekać ile wlezie. Ale i tak wiem, że w głębi serca nadal go kocham. Bo to on jest tym jedynym.

Jednak nie mogę się mi oddać. Między nami jest blokada. Którą on chce zburzyć.

Też tego chcę

***
Jest dosyć wczesna godzina. A ja siedzę na łóżku i przeglądam zdjęcia usg, które zachowałam na pamiątkę.

Mimo, że czasem to wspomnienie wywołuje u mnie płacz. Są też momenty, kiedy uśmiech nie potrafi zejść mi z twarzy.

Tak jest właśnie teraz. Szczerze się do każdego i dotykam kawałka papieru, który dla mnie jest bardzo cenny.

Chciałabym cię teraz mieć Leo.

Nie zauważyłam kiedy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. A w nich stanął Liam.

-mamoooo, ciocia jednak żyje!!!- krzyknął wpatrując się we mnie

-czemu miałabym nie żyć, co?- spytałam i podeszłam do niego, zaczynając go łaskotać

-ciociu....- zrobił przerwę- przestań !!...to łaskocze- śmiał się w niebo głosy

Ja jednak nie zaprzestałam swoim ruchom. Dalej wykonywana poprzednią czynność.

-no już- sapnęłam

Malec nadal się śmiał. Co poskutkowało tym, że ja również zaczęłam się śmiać.

-co tu takie krzyki?- usłyszeliśmy głosy, dochodzące zza drzwi

Do pokoju weszła Mia i Blaise. O nie..

-ciocia, mnie łaskotała- od razu odpowiedział

-o ty, wydałeś mnie ! zdrajca- znów zaczęłam go lekko łaskotać

-mamo- szepnął do mnie- mamo proszę przestań!!- krzyknął śmiejąc się

Te słowa zadziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody. Od razu go puściłam i odsunęłam się na bezpieczną ilość.

-przepraszam, ciociu- podszedł i mnie przytulił

-nic się nie stało skarbie- dla poprawienia atmosfery połaskotałam go krótko- no już zaraz zejdę i się pobawimy, dobrze ?

-a będziemy mogli pobawić się z Thiago ?- spytał, a ja nie wiedziałam o kogo chodzi

-to syn Ace'a- mruknęła, zadowolona Mia

-jeśli jego rodzice się zgodzą, to nie ma problemu- zaśmiałam się na widok jego twarzy

-liam, chodź pójdziemy do babci, a ciocia i wujek sobie porozmawiają- złapała malca za rękę i wyszła z pokoju

Nic nie odpowiedziałam. Podeszłam w stronę toaletki i zaczęłam robić skin care. Nie było sensu się malować, bo później i tak będę to robić.

Nie zapomnij o mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz