— Wyszło serio świetnie. Mimo kilku pomyłek Turner był zachwycony, podobnie jak dyrekcja. Sam koncept Jeziora Łabędziego był strzałem w dziesiątkę i... Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
— Hm? — zapytałam zamyślona, spoglądając kątem oka na kroczącą u mojego boku Mię.
— Właśnie mówię ci o twoim sukcesie, a ty wydajesz się bardziej wyłączona z świata zewnętrznego niż zwykle — zaśmiała się, szturchnąwszy mnie w bok.
Automatycznie odwzajemniłam jej uśmiech, mimo że nie miałam na to najmniejszej ochoty. Jednakże czego się w końcu nie zrobi dla spokoju i utrzymania pozorów, prawda?
Od gwałtu Melody minęły dokładnie dwa tygodnie. Dwa tygodnie siedzenia w domu i w szkole naprzemiennie. Dwa tygodnie suchych rozmów z przyjaciółmi. Dwa tygodnie bez jakiegokolwiek kontaktu z Melody. Dwa tygodnie bez Gabriela.
To był ciężki czas. Przez zagrożenie w postaci Jamesa w ogóle nie wychodziłam z domu. Cały ten czas poświęciłam na naukę i spędzanie wieczorów z mamą, by nie wzbudzać w niej podejrzeń dotyczących moich nagłych wyjść. I jeśli miałabym być szczera, to były najbardziej normalne dwa tygodnie od prawie dwóch miesięcy.
Z resztą ograniczyłam swój kontakt. Co prawda, pisali, zagadywali w szkole i dzwonili, ale ja nie potrafiłam nawet w jednym procencie odwzajemnić ich starań. Po prostu nie umiałam. Cały czas z tyłu głowy cichy głos szeptał mi, że to moja wina. Że gdybym rozegrała to inaczej, to dalej żyliby w błogiej niewiedzy na temat mojego drugiego życia. Że może byliby bezpieczni z dala ode mnie.
Ale to nie była prawda. Nawet gdyby nie wiedzieli o Gabrielu, to James i tak zdołałby jakoś do nich dotrzeć.
Tak samo jak dotarł do Melody, która od dwóch tygodni nie pojawiła się ani razu w szkole. Z opowieści Louisa wiedziałam, że podobnie jak ja skryła się w swoim domu i unika wszystkich prócz swojej mamy. Podobno nikomu nie powiedziała nic, co wydarzyło się tej feralnej nocy.
I wcale nie musiała tego robić. Wszystko bowiem wiedziałam. I widziałam.
— Emm... Cora? — Zerknęłam pytająco na Mię, która spoglądała na coś niepewnie. — Co Clark robi przy twojej szafce?
Wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni, spojrzałam w tamtym kierunku. Prawdę powiedziawszy, to widok, jaki zastałam, nawet mnie nie zaskoczył. I tak długo wytrzymali bez swoich żenujących żartów.
Bez ani jednego słowa czy spojrzenia w kierunku chichrających się chłopaków podeszłam do przyklejonego na mej szafce plakatu ukazującego moje zdjęcie. Oczywiście zrobione z ukrycia, bo jakże inaczej.
Nie tylko pigmentu mi brakuje
A na mojej głowie przyczepione białe kółko, które sugerować miało, jak podejrzewam, moją głupotę. A w tej teorii przekonała mnie ilustracja mózgu, na który niby to patrzyłam z utęsknieniem. A tak naprawdę to spoglądałam w okno, ale jak widać chłopacy nie są dobrzy tylko na boisku, ale również i w fotomontażu.
Bez większego namysłu zerwałam to świństwo, słysząc w tle jakieś buczenie i głupie uuu z ich ust.
— Ej, no Śnieżynko, to tylko takie żarty. Nie mów, że wzięłaś to do siebie — Liam zarzucił mi swoją ciężką łapę na ramiona. Niczym kukłę bez woli życia przyciągnął mnie do swojego boku, na co się skrzywiłam.
— Puść ją — nakazała Mia stanowczym głosem. — Nie udawaj głupszego niż jesteś w rzeczywistości, bo i tak różnicy nie widać i ją, kurwa, puść.
— Czy ty musisz się we wszystko wpierdalać, Young? Tylko gadamy, co nie? — Potrząsnął moim ciałem, nie mogąc pohamować przy tym śmiechu. — To zabaweczka Nelsona. Nic jej przecież nie zrobię.
CZYTASZ
Laleczka
RomanceCora Collins przez siedemnaście lat prowadziła względnie idealne życie. Żyjąc w świecie wykreowanym przez swoją matkę, pełniła rolę pięknej, wystawnej lalki, którą każdy mógł oglądać, ale nigdy nie dotknąć. Zawsze ubrana w delikatne sukienki i pięk...