43. Oddeta i Zygfryd

390 7 0
                                    

Minął miesiąc, odkąd sens mojego życia odszedł.

Siedząc po środku niczego, wpatrywałam się bezczynnie w dwa nagrobki przed sobą. Szary kamień z wyrytymi imionami osób, które spoczęły tu na zawsze, obrośnięty został mchem. Otulające pomniki martwe krzewy róż porwane zostały do spokojnego tańca przez lekki, acz mroźny wiaterek, który tamtego dnia nawiedził okolicę. Wszystko kojarzyło mi się tu ze śmiercią. Groby, zabite przez zimę rośliny i cisza. Pustka.

Nie wiem, jak długo tam siedziałam całkowicie otumaniona popiołem, w jaki przemieniły się wszystkie moje marzenia. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w jakiś punkt przed sobą, nie będąc jednocześnie w stanie określić, na co dokładnie patrzę. Każda cząstka świata stała się wyblakła i mdła.

Mieliśmy dokładnie czternasty lutego dwa tysiące dwudziestego drugiego. Dzień kochanych i zakochanych. Dzień, który na zawsze w mej pamięci pozostanie rozmytym wspomnieniem o smaku złamanego serca.

Pociągając nosem, schowałam dłonie w kieszeniach kurtki. Z każdą kolejną chwilą robiło się coraz chłodniej, a mi nie przechodziła ta niewytłumaczalna chęć siedzenia tutaj.

Usłyszawszy za sobą dźwięk skrzypiącego śniegu, spojrzenie ponownie skupiłam na wyrytych w kamieniu imionach.

Anastasia i Celandine Mitchell

Martwię się o ciebie — po padnięciu tych słów na me ramiona zarzucony został gruby koc.

Z lekkim uśmiechem, który niestety nie sięgał oczu, spojrzałam na Gabriela. Spadające powoli na ziemię płatki śniegu odznaczały się na jego czarnych włosach, dodając mu chłopięcego uroku.

Poprawiłam się na malutkiej ławeczce zajmującej swe miejsce przed grobem jego mamy i siostry.

— Ty się cały czas o mnie martwisz — stwierdziłam śmiało.

— Owszem, ale te zmartwienia nie tyczą się tego, że się przeziębisz.

— Czy mam ci przypomnieć wszystkie twoje wywody, kiedy zauważyłeś, że nie mam rękawiczek?

— A czy ja mam zacząć ci wypominać twoje skargi na swoje suche ręce?

Pokręciłam głową, chcąc chociaż częściowo ukryć to, że mnie tym rozbawił. Jasna sprawa, że mi nie wyszło, ale to nic. Gabrielowi zdecydowanie spodobało się to, że taką krótką pogawędką poprawił mi humor, co poznałam po malutkim uśmiechu malującym się na jego jasnoróżowych wargach.

Mężczyzna zajął miejsce koło mnie, zadbawszy jednak o to, aby w żaden sposób nagle mnie nie dotknąć. Dopiero po kilku sekundach, w których mogłam zdążyć przywyknąć do bliskości drugiego człowieka, uniósł ramię. A ja jako miłośniczka nie tyle co samej czułości, a jego całego, przysunęłam się do niego.

Z westchnieniem objęłam jego talię, czując, jak wargi Gabriela lądują na czubku mojej głowy. Przez krótką chwilę trwaliśmy w ciszy, w czasie której obserwowaliśmy zapomniane miejsce spoczynku Anastasi i jej córki. Ewidentnie nie było tutaj nikogo, kto zechciałby zająć się ich grobem.

— Brakuje ci ich? — zapytałam, gdy oparł podbródek o moją głowę.

— Nie jestem pewien. Wcześniej tęskniłem za tym, jak wyglądało moje życie, kiedy jeszcze tu były — odparł szczerze.

LaleczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz