W rozdziale występują sceny przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej. Jeżeli nie czujesz się na siłach, nie czytaj go.
~*~
Miałam kłopoty.
Do takiej konkluzji nie doszłam, gdy znalazłam się w tym przeklętym pokoju, ani gdy Hayden okazał się mniej dżentelmeński, niż sądziłam na początku. Chyba początkowo byłam zbyt oszołomiona, aby zrozumieć powagę sytuacji.
Bez obaw jednak. Widok złego, ale wciąż milczącego Gabriela bardzo szybko przywrócił mi trzeźwość umysłu.
Cały czas mając opuszczoną głowę, pozwoliłam się mu poprowadzić na koniec korytarza. Kilkukrotnie minęliśmy osoby wychodzące z innych pokoi, ale na nikim nie udało mi się skupić przez ciążący mi na piersi ciężar.
W pewnym momencie Gabriel złotym kluczem otworzył ostatnie drzwi. Pamiętając o manierach, przepuścił mnie w drzwiach, chociaż tym razem wolałabym, by to on wszedł pierwszy. Kto wie, może w ramach kary chciał mnie zamknąć w jakimś schowku, w którym byłyby robaki albo szczury?
Tak, trochę dramatyzowałam. Może nawet bardziej niż trochę.
Na szczęście żadna z tych myśli się nie ziściła. Bowiem pomieszczenie, w którym dane mi było przebywać, nie było niczym innym jak zwykłym biurem. Bardzo ciemnym biurem, z palącą się jedną lampką na mahoniowym biurku, lecz wciąż biurem.
Chcąc jakoś ukryć przyspieszony oddech, skrzyżowałam kostki, a następnie złączyłam dłonie. Starałam się jawnie nie zademonstrować swojej niecierpliwości, ale szło mi to niezbyt dobrze, gdyż oczami nieustannie wodziłam za Gabrielem.
Mężczyzna bez słowa bądź posłanego mi spojrzenia podszedł do znajdującego się po prawej stronie barku. Nie ukazując ani cienia wściekłości, wyjął z niego szklaną butelkę z jakimś ciemnym napojem, by następnie podejść do wcześniej wspomnianego biurka. Eleganckim ruchem nalał cieczy do kryształowej szklaneczki stojącej na blacie, aby na koniec usiąść w ogromnym fotelu.
Spojrzeniem skakałam po różnych punktach w pokoju, byleby nie skupiać się tak mocno na intensywnym wzroku Gabriela. Popijając sobie Bóg wie co, tak po prostu na mnie patrzył. Najwidoczniej za cel postawił sobie wzbudzenie we mnie jak największego skrępowania.
— Podejdź tu.
Nie powiedział tego wzburzony czy zdenerwowany, ale nie szło zignorować nuty stanowczości w jego głosie. Wahałam się krótki moment, czy nie lepiej może w mojej sytuacji zawrócić się i uciec, jednak ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu.
Sądziłam, że pierwszy krok będzie najtrudniejszy, ale nie. Myliłam się. W tej sytuacji każde kolejne postawienie stopy było jak stąpanie po coraz to bardziej rozżarzonym węglu.
Średnio pamiętam moment, gdy w końcu przed nim stanęłam. W głowie zostało mi jedynie wspomnienie tego, jak siedząc w skórzanym fotelu, wpatrywał się uporczywie w moją twarz.
— I co ja mam z tobą zrobić?
Ze stresu zaczesałam za ucho kosmyk włosów, który irytująco nachodził mi na twarz. Dosłownie wolałam zająć się wszystkim innym, żeby tylko nie musieć na niego patrzeć.
Oczywiście on nie pozwolił sobie na taką ignorancję. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia podniósł się on ze swojego siedzenia, sprawiając, że cofnęłam się o krok. Na swoje nieszczęście nie miałam w zanadrzu tyle przestrzeni, co skończyło się zderzeniem mojego tyłka z krawędzią biurka. Odruchowo dłonie ułożyłam płasko na blacie, gdy poczułam, jak sylwetka Gabriela zaczyna nade mną górować.
CZYTASZ
Laleczka
RomanceCora Collins przez siedemnaście lat prowadziła względnie idealne życie. Żyjąc w świecie wykreowanym przez swoją matkę, pełniła rolę pięknej, wystawnej lalki, którą każdy mógł oglądać, ale nigdy nie dotknąć. Zawsze ubrana w delikatne sukienki i pięk...