✧ rozdział 1 ✧

1.1K 36 4
                                    

pov: Bella

Nigdy po nie wróciłam, bo nie miałam na to czasu. Moje 2 grosze przepadły, zupełnie tak samo jak moja mama.

Zanim dojechałam do szpitala było już za późno. Zmarła. Nawet nie zdążyłam się pożegnać. Nie miałam jak.

Okazało się, że miała niewykrytą arytmię serca. Dostała nagłego zgonu sercowego. A mnie przy niej nie było. Może gdybym odpuściła gościowi te jebane grosiki to udałoby mi się jej jakoś pomóc. Może wcześniej zadzwoniłabym na pogotowie? Pani Liliana mieszka zaraz obok nas i zobaczyła, że mama leży na schodkach przed domem. To ona zadzwoniła po pomoc. Mama jeszcze wtedy jakoś oddychała. Niestety nie na długo.

Nigdy nie wybaczę sobie tego, że mnie przy niej nie było. Chociaż skąd ktokolwiek miał wiedział, że taka sytuacja będzie miała miejsce. Czasem śmierć jest tak nagła, że człowiek nawet nie zdąży zareagować.

Teraz nie mogę tutaj mieszkać, bo nie mam z kim. Opieka społeczna od razu by się przywaliła, że niepełnoletnia sama się sobą zajmuje. Cóż została mi tylko jedna opcja.

Zamieszkanie z ojcem w Niemczech.

***

Siedziałam w swoim nowym pokoju na łóżku i wpatrywałam się w pudło, do którego spakowałam swoje rzeczy. Czułam się strasznie pusta. Wczoraj razem z ojcem pochowaliśmy matkę. Nie był to duży pogrzeb, bo mama była skłócona ze swoją rodziną, ale przyszło parę sąsiadek i jej koleżanki z pracy. To było straszne przeżycie. Ciągle płakałam, a jak nie płakałam to byłam na siebie wkurwiona, że nie było mnie wtedy.

Jednym słowem od 5 dni przeżywam rozpierdol w swoim wnętrzu. Buzuje się we mnie zbyt wiele emocji na raz. Głównie jest to rozpacz. Ale nie powiem ojciec zadziwił mnie swoją troską. Nie sądziłam, że potrafi być z niego taki dobry człowiek. Kiedyś wyrobiłam sobie o nim dużo gorsze zdanie.

- Bella kolacja! - krzyknął ojciec z kuchni.

Chcąc nie chcąc wstałam i podążyłam na dół. Siedział przy prostokątnym stole trzymając sztućce w dłoni. Czekał aż do niego dołączę, więc tak też zrobiłam. Usiadłam naprzeciwko niego, bo tam postawił mój talerz z makaronem.

- Smacznego. - powiedział, kiedy usiadłam.

- Smacznego. - odparłam chwytając za widelec.

Czułam się bardzo nieswojo w jego towarzystwie. Strasznie udawał, że wcale nas nie zostawił kilka lat temu. Tak jakbyśmy zawsze jadali przy jednym stole i nic nigdy się nie stało. Żałosne.

- Wiesz, że wkrótce będziesz musiała iść do szkoły? - spytał po chwili ciszy.

- Wiem. - powiedziałam krótko.

- Znaczy możesz zrobić sobie kilka dni przerwy, żeby to wszystko... przemyśleć. Uprzedzam tylko, że w końcu wrócisz do nauki.

- Spoko.

Nie potrafiłam z nim normalnie porozmawiać i nawiązać relacji ojciec-córka. Muszę przyzwyczaić się do nowego domu, miasta, otoczenia i człowieka, który uchodził za mojego ojca.

- Wiem, że teraz wszystko jest dla ciebie trudne, ale jak będziesz chciała to zapisze cię do psychologa. Będziesz miała sesje dwa razy w tygodniu i być może to pani psycholog pomoże naprostować ci pewne sprawy dziejące się w twojej głowie. - powiedział ojciec, na co pokiwałam lekko głową.

- Zastanowię się. - odparłam.

Właściwie to nie wiem nad czym będę się zastanawiać. Przez stratę bliskiej osoby bardzo ciężko jest przejść bez większego wsparcia. Jednak jak na razie postaram się samodzielnie wszystko poukładać.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz