✿ rodział 5 ✿

1K 26 23
                                    

pov: Bella

Następnego dnia obudziłam się przed budzikiem. Była godzina 05:48, więc postanowiłam spróbować zasnąć od nowa. Jednak po piętnastu minutach bezsensownego leżenia uznałam, że mi się to nie uda. Wstałam z zamiarem ogarnięcia się.

Najpierw wybrałam się do toalety, aby wykonać poranne czynności, a następnie podeszłam do dużej szafy i wybrałam outfit. Składał się on z jasno szarych, szerokich spodni z niskim stanem, białego topu i krótkiego, luźnego sweterka posiadającego duże oczka. Jako główny dodatek do stylizacji dobrałam sobie czarne okulary. Wiem, że jest jesień i okulary przeciwsłoneczne są mi zbędne, ale do trzymania na głowie sprawdzały się idealnie. Na dodatek w upięciu włosów klamrą prezentowały się znakomicie. Na koniec wykonałam lekki makijaż i przejrzałam się w lustrze znajdującym się w moim pokoju.

Kiedy uznałam, że wyglądam git, postanowiłam zejść na dół. Po otwarciu drzwi nie zauważyłam, że na podłodze nadal znajduje się talerz z wczorajszą kolacją i w niego wdepnęłam.

Zajebisty dzień się zapowiada.

Wróciłam do sypialni, aby przebrać skarpetki, a następnie zabierając talerz z podłogi udałam się do kuchni. Nienadające się do zjedzenia kanapki wyrzuciłam do kosza, a talerz włożyłam do zmywarki. Już miałam opuszczać pomieszczenie, ale mój wzrok przyciągnęła karteczka leżąca na wyspie kuchennej. Podeszłam do niej i przeczytałam w myślach:

"Bardzo cię przepraszam za wczoraj. Jako rodzina nie powinniśmy się na siebie denerwować. W ramach przeprosin zabiorę cię jutro po szkole na obiad. Niestety będę musiał zostać dziś na noc w pracy, więc będziesz miała dom dla siebie. Jeśli chcesz to możesz zaprosić koleżanki, ale proszę nie naróbcie burdelu, bo pani sprzątaczka wzięła sobie wolne na tydzień.

ps. Dzwoniłem do psycholożki i zapisałem cię dziś na pierwszą sesję. Od razu po szkole jedź na kwiatową 57. Tam znajduje się gabinet.

Twój tata"

Po przeczytaniu listu w mojej głowie pojawiło się kilka myśli.

Po pierwsze nie pozwalaj sobie na za dużo i nie nazywaj nas rodziną.

Po drugie nie mam koleżanek.

Po trzecie od kiedy mamy sprzątaczkę? Wsensie w domu ciągle panuje porządek, ale myślałam po prostu, że nie ma kto tu bałaganić.

A po piąte nie nazywaj siebie moim tatą, bo równie dobrze mogę być córką listonosza.

Od razu wyrzuciłam karteczkę do kosza i zdecydowałam się opuścić dom mimo, że miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia lekcji. Założyłam swoje białe sneakersy oraz kurtkę i zabrałam torbę z książkami, a następnie wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.

Idąc do samochodu stojącego na podjeździe spojrzałam w stronę domu Kaulitzów. Nikogo nie było na zewnątrz, ani nie stało tam żadne auto, więc nie mając czemu się przyglądać wsiadłam do swojego pojazdu.

Aby dojechać do szkoły musiałam minąć dom bliźniaków. Nie wiem co mnie opętało, ale przejeżdżać obok nich zatrąbiłam dwa razy.

Oby nikt nie widział, że to ja.

***

Siedziałam na ławce przed szkołą w oczeniwaniu na lekcje. Zanim tutaj przychałam pojeździłam sobie trochę po mieście. Najpierw chciałam znaleźć jakąś małą kawiarenkę, w której mogłabym usiąść i zjeść śniadanie, ale ostatecznie uznałam, że nie jestem głodna. Zdecydowałam, że jeszcze przed pojechaniem do psychologa kupię sobie coś do jedzenia.

Storm with dreams || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz